Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2016, 19:33   #36
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
~Czy w ten sposób chcesz zbliżyć się do człowieczeństwa?~
Myśli wirowały w głowie Psyche, kiedy obserwowała kamery z niewielkich pajączków przemieszczających się po zrujnowanym budynku. Część jej osoby buntowała się przeciw straconej sprawie. Tłumiła ją z całych sił.
Ta sprawa wcale nie jest stracona. Ta misja to nie samobójstwo.
Gdyby teraz nie pomogła Mikowi, kim by się stała? Tą samą Psyche, którą stworzono. Bezimiennym potworem bez żadnych uczuć. Ciągle nie wiedziała, czy teraz je ma, czy jedynie potrafi udawać. Nie czuła tego wewnętrznego ciepła. Ani zimna.
~Mechaniczna skorupa, wracaj do swojego pana!~
Nie. Żadnych powrotów. Obserwowała swoje mieszkanie przez co chwilę tracącą połączenie kamerę, zastanawiając się co mu powie. Wytłumaczeń było mnóstwo. Och, będzie zły. Ukarze ją. Ale już niedługo…
Może wykorzystać do tego porwania? Nawet on nie wywinie się opinii publicznej, kiedy wyjdzie na jaw, że sprowadzał sobie żywe dzieci ze wszczepami w głowach. Tak. Zniszczy go. To będzie słodsze niż morderstwo. Mimowolnie pogładziła dużą torebkę, w której spoczywała naładowana broń.

- To było do przewidzenia, ale nie wadziło sprawdzić - Mik podsumował zwiad menelowni, gdy odezwało się holo w trybie głośnomówiącym, przerywając tok myślowy Psyche.
- Tu Suicide Squad - odpowiedział Alfie i Delcie. - W składzie Key-Head i Stalowa Siostra. Macie dla nas tarcze i komunikatory?
- Dostarczono je dla was - odezwał się ponownie męski baryton. Brzmiał na lekko rozbawionego.
- Super. Stalowa Siostra zaraz was odwiedzi.
Psyche nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Nie było to adekwatne do powagi sytuacji, lecz kryptonimy także niezbyt.
- Podjadę - włączyła się do wymiany zdań. - Ty możesz jeszcze sprawdzić okolicę - uśmiechnęła się do Mika i nie zwlekając skierowała w stronę motoru.
Odpowiedział jej słabym uśmiechem - takim na jaki był w stanie zdobyć się tej nocy.
- Jeszcze kwadrans luzu - oznajmił specjalsom. - Potem łączność przez krótkofale. Śledźcie mój GPS, jeśli stracicie sygnał to Stalowej Siostry. Jak się ruszę Alfa rusza za mną, ale w dużej odległości, tak z pół kilometra, najlepiej równoległymi ulicami. Nie wiem dokąd zaprowadzi mnie mój kontakt. Wiem tylko, że to pułapka a ja jestem przynętą, key?
Mówiąc, przejął sterowanie nad oboma Spyderami, co nie było trudne. Jednego posłał na dach kamienicy, skąd będzie widać i pozostałe dachy. Drugi pajączek powędrował z powrotem na dół, na płot wokół budynku, by z pomocą termowizji sprawdzić zaparkowane w okolicy pojazdy.
Z dachu niewiele było widać. Spyder nie był przystosowany do dalekiej nocnej obserwacji, jego noktowizja pozwalała stwierdzić, że nikt otwarcie na sąsiednich dachach nie stoi. Podobne nic znalazł drugi robot, w okolicy jedyni ludzie przejeżdżali drogą obok lub podjeżdżali pod Mc'Donaldsa.
Sprowadził oba pajączki na ziemię, w miejsce gdzie zamierzał się zatrzymać. Przesłał namiar na ich sygnał na holo lidera Alfy.
- Jeśli na miejscu, gdziekolwiek to będzie, zobaczycie młodą białą dziewczynę, ewakuujcie ją w bezpieczne miejsce, key? - dodał. - To zakładniczka, ich przynęta na mnie.
- Przyjąłem - nadeszła odpowiedź.


Psyche znalazła drużynę Alfa tam gdzie kazał im się zjawić Mik. Wyszło do niej dwóch mężczyzn, ale wychwyciła stojącą niedaleko furgonetkę oraz ukryty w cieniu egzoszkielet. Alan naprawdę nie dał im amatorów.
- No no, niezła dupeczka - zarechotał większy z nich, cmokając z ust i posyłając szeroki, trochę obleśny uśmiech. - Tylko gdzie tu stal?
- Pewnie zorientowałbyś się w ostatniej chwili - roześmiał się drugi, rzucając niedużą torbę podróżną pod stopy Psyche. - Jestem Elsif, powiedziano nam, że będziemy współpracować może nawet dłużej niż na tę akcję - wyciągnął do kobiety dłoń.
Niezrażona Psyche posłała pierwszemu całusa i uśmiech, a Elsifowi uścisnęła dłoń mocno, po męsku. Podniosła torbę z ziemi.
- Cieszę się, że Alan wziął profesjonalistów. Ilu was jest?
Torba była lekka, generatory i komunikatory ważyły mało.
- Szóstka - odpowiedział Elsif. - Nie licząc pilotów śmigłowca. Czekamy na sygnał do ruchu, drużyna naziemna może utrzymać tempo jadącego szybko samochodu. Oczkiem się nie przejmuj.
"Oczko" puścił Psyche oczko i wyszczerzył się, zarzucając na ramię sprzężony z głową ciężki karabin. Kobieta nie potrzebowała rady, aby nie przejmować się brzydalem. Skinęła głową w odpowiedzi na słowa Elsifa, prawdopodobnie przywódcy całej grupy.
- Dobrze. Jak wezmą ze sobą tylko Key-Heada, dołączę do was. Jak podlecą helikopterem to trzymajcie jak największy dystans. Zależy nam na odzyskaniu zakładnika, idealnie gdyby jeszcze udało się odkryć jakąś ich melinę. Także bez wielkich luf plujących ogniem, panowie - uśmiechnęła się do Oczka. - Nie od razu.

Odwróciła się i wróciła do swojego motoru. Nikt jej nie zatrzymywał. Ci ludzie tam wyglądali na najemników, finansowanych co prawda z kieszeni Corp-Techu, lecz mimo wszystko najemników. Powiązanych luźno z korporacją, a nie zespolonych nierozerwalnie. Nie musieli pałać miłością, nie musieli chcieć ryzykować życiem. Ale też wyglądali na profesjonalistów. Czy to wystarczy? Kilka akcji i zawiązane więzi mogłyby pomóc im się zgrać i polegać na sobie. Obecnie Psyche miała wątpliwości.
~Ufasz złej osobie…~
Może. Maroldo był bardzo prosty i tak podążał jego umysł. Wydawało mu się, że jego pomysły są dobre i nieświadomie rozkazywał wszystkim wokół. To musiało bawić Remo na kolacji, uświadomiła sobie. Zdawała sobie jednak też sprawę z tego, że potrzebuje pomocy. TechNics nie wystarczy, bo nie mogła podłączyć go do sieci.

Gdyby teraz im się udało, zdobyłaby większe zaufanie Mika. Pozwoliła mu przewodzić, w końcu to jego koleżankę ratowali, lecz wątpliwości nie słabły. Jego wiara w siebie, w to, że wszystko będzie ok… lub zwykły fatalizm. Pozwolić się porwać i liczyć na to, że popełnią ten sam błąd. Nie mogła na to pozwolić. Należało zrobić całkiem co innego.
Ale nie mogła też powiedzieć tego bezpośrednio upartemu Key-Headowi. W tych kwestiach był standardowym mężczyzną. Musiała upewnić go w przekonaniu, że wszystko idzie zgodnie z jego zamysłem. Wróciła do niego, rzucając mu torbę z komunikatorami i tarczami.
 
Lady jest offline