Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2016, 21:27   #301
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Syrena ruszyła tuż za Bastionem. Widząc, że może wykonać czysty strzał w bok użyła garłacza. Po oddaniu strzału wsunęła go w pas i dobyła rapieru. Czekała aż któryś z zombie się do niej zbliży.

Czasy, gdy dowódcy musieli stać na czele oddziałów i własnym przykładem dodawać ducha, na szczęście już minęły. Oczywiście było to mile widziane, ale niekonieczne. No a Couryn już dawał dowody swej odwagi.
Podczas gdy marynarze i wojownicy zmagali się z falą nieumarłych, mag obserwował poczynania walczących, starając się koordynować działania i wspierać tych, co mieli większe problemy.

Wystarczył jeden, niewielki gest, by w stronę zombie, który zagrażał Leili, poleciały magiczne pociski.
- Złoci, cofnąć się za linię pawęży! - zawołał. - Ładować garłacze!

Krossar zza bezpiecznej linii pawezy skupiał się raz za razem by niszczyć nieumarłych, przyzywając potęgę swego Boga.
Zombii nie miały najmniejszych szans - odpędzane przez uczniów, siekane przez salwy garłaczy, niszczone przez przerywanie połączenia ze złem przez kapłanów padały dziesiątkami. Nie przypominało to walki, była ciężka parca, taka jak w polu. Nekromanta wiedziała co robi chciał zniszczyć wolę a nie zabić przeciwników.

Bastion był prawdziwym bastionem na którym oparły się szeregi uzbrojonych w pawęże zbrojnych, jego to siała przeważyła i pozwoliła na zatrzymanie masy zombii.

Lea gdy spostrzegła, iż uczniowie zaczynają strzelać odesłała ich na pokład.
- Spisaliście się dobrze uczniowie. Wracajcie na pokład tam pomożecie a przygotowaniach do pochówku, lub będziecie zajmować się rannymi.
Zatanna z siostrą strzelały zza szeregu pawężników. Przy takiej ilości kłębiących się ciał nie sposób było nie trafić. Murinowi znudziło się bardzo szybko strzelanie wykorzystując swe umiejętności przeskoczył w środek pokładu działonowego, tam rozpoczął niszczenie zombii . Widząc otoczonego Murina Imbrar ruszył mu na pomoc, nie wiadomo czego pragną bo nie chwały zapewne. Nie było chwały w walce z zombii uczynionymi z ciał młodych elewów. Wtedy jeden z zombii wyskandował słowa zaklęcia. Ognista kula pomknęła ku beczkom obok, których walczyli Murin z Imbrarem. Olbrzymi wybuch wstrząsnął “Dumą Turmishu”. Błyska ognia i wybuch był ostatnią rzeczą, którą ujrzeli w swym życiu Murin i Imbrar.
- Jest wśród nich inteligentny nieumarły lub nekromanta! - zakrzyknął Edward.

Couryn sięgnął do niewielkiej torby i wnet w stronę, gdzie znajdował się nekromanta, poszybowała niewielka, futrzana kulka, która po zetknięciu z deskami zamieniła się w potężnego lwa.

Syrena odskoczyła od kuli i przerażona zobaczyła jak wbija się ona w dwóch jej towarzyszy. Szybko ruszyła by im pomóc, tnąc kolejne zombie.

Krossar użył natomiast magicznej błyskawicy. Która miała uderzyć w przeciwnika i porazić zombich na trasie uderzenia.

Zatanna wrzasnęła, widząc jak wybuch pożera dwójkę jej towarzyszy.
- NIE! - wyrwało się z jej ust, gdy wypuszczała kolejną salwę z garłacza w stronę zombie. Dziewczyna upadła na kolana i drżącymi dłońmi zaczęła ładować broń. - To się nie dzieje... - szeptała pod nosem.

Syrena niepotrzebnie ruszyła na pomoc Murinowi i Imbrarowi, złamała w ten sposób mur tarcz, towarzyszom już nie mogła w żaden sposób pomóc, jedynym plusem było, że zniszczyła kolejnego zombiego. Na szczęście dla niej pociągnął z nią jeden z pawężników, częściowo ochraniając ją przed pazurami zombi, jednak kilka ciosów dotarło do Vanory. Pawężnik ochraniający dziewczynę spłyną krwią i ciężko oparł się o pawęż. Zombii wykorzystały sytuację raniąc trzech pawężników. Lea i kapłan Valkura zniszczyli ponownie nieumarłych, robiąc dojście do otoczonych Vanory i jej obrońcy.

Leila wypaliła niemal z przyłożenia w twarz zombiego elewki, która mogła być przed śmiercią w wieku Grety. Ciężki ołowiany pocisk strzaskał szczękę i zagłębił się w mózgu zombiego niszcząc siłę animującą ciałem.
Lew wylądował obok Vanory tam zniszczył dwoje elewów zombich. Błyskawica wycelowana przez Krossara na ślepo, gdyż nie widział nekromanty, na prawo od środka wyorał ścieżkę zniszczonych zombi ciągnącą się przez cały pokład działonowy.

Strzał Zatanny powalił troje zombii, dziewczyna drżącymi dłońmi ładowała garłacz gdy poczuła na ramieniu dłoń i usłyszała głos swojej siostry Nephis.
- Spokojnie to tylko niemrawe tarcze strzeleckie.
Po tych słowach wypaliła z garłacza niszcząc cztery zombi zbliżające się do nich.

Pawężnicy ruszyli, roztrącając i niszcząc kordami nieliczne zombi stojące jeszcze na drodze do Syreny i ich towarzysza.

Mogło by się wydawać, iż Edward nic nie robił, lecz nie było to prawdą. Dostrzegł na brzegu masy zombii po prawej stronie, charakterystyczne gesty, kilka ruchów. Dwa czary nieszkodliwie, w rozbłysku magicznej energii skontrowały się.
- Po prawej, na skraju.- krzyknął jeszcze wskazując towarzyszom czarującego zombiego.

Krossar szedł za pawężnikami. Lecząc tych którzy zostali ranni. Zachęcał do marszu w stronę czarującego stwora. Śmiało wykrzykiwał również do strzelców by wzięli go na cel.

Gdy udało jej się przeładować broń, Zatanna wstała i wymierzyła we wskazany cel. Nie obchodziło ją to, czy trafi, czy też nie - musiała wyrzucić z siebie cały gniew, jaki w niej wrzał. Hoar byłby dumny z jej postępowania, miała teraz tylko jeden cel - zemstę za śmierć towarzyszy...

- Złoci! Strzelać! Każdy indywidualnie! - wykrzyknęła Leila.
Przywołany przez Couryna lew rzucił się w stronę kolejnego celu - zombie, umiejącego rzucać czary. W stronę tego samego zombie pomknęły magiczne pociski, dzieło Couryna.

Syrena wycofała się za linie pawężników tnąc kolejnego zombie. Gdy tylko poczuła się bezpieczniej, także zabrała się za przeładowywanie garłacza. Rany utrudniały manipulację przy broni. Kobieta musiała pilnować by krew nie zalała prochu. Po tym jak udało się jej przeładować także wycelowała w dwóch “nietypowych” umarlaków, ustawiając się tak by nie mieć na linii nikogo ze swoich.

Kolejne ciała padały martwe mocą bogów pozbawione mocy napędzającej ich członki. Zombi znów natarły na mur z tarcz, znowu siła Bastiona powstrzymała ich. Dzięki niemu to mur nie załamał się. Napierające depczące po ciałach elewów zombi były łatwym celem dla garłaczy. Znów z piętnaście zombi padło pod ostrzałem. Nie udało się jednak nikomu dotrzeć na odległość strzału od czarującego zombiego. Leczeni przez Krossara zbrojni nie mieli czasu by dziękować zajęci albo tworzeniem muru albo ładowaniem garłaczy. Lew przedzierał w kierunku czarodzieja wrogów waląc łapą na lewo i prawo, niszcząc kolejne dwa zombie.
Magiczne pociski Couryna trafiły w czarującego właśnie zombiego, ten trafiony nie zdołał dokończyć czaru. Zarówno Syrena , jak i Zatanna i jej siostra posiekały ładunkiem garłacza kolejne cztery zombie, uszkadzając następne.

Lew nieustępliwie podążał w stronę zombie-maga, niszcząc po drodze każdego napotkanego zombie. Couryn posłał w stronę tego samego wroga kolejne magiczne pociski, zaś Leila kierowała ogniem zbrojnych, którzy najszybciej jak mogli ładowali broń i strzelali.

Zatanna dobyła miecza i szybkimi, zwinnymi krokami przekradła się za pawężnikami, podchodząc jak najbliżej wrogiego maga. Miała nadzieję, że uda jej się go trafić…

Vanora stanęła za tarczą pawężników, przeładowując ponownie broń. Gdy tylko się jej to powiodło, ruszyła za Zatanną starając się ją osłonić.

Lew w końcu padł pod ciosami zombii. Nawet tak potężny drapieżnik nie miał szans wobec bezmyślnego uporu i licznych wrogów. Nim padł zniszczył jednak kolejne cztery zombie. Kolejna salwa prawie oczyściła dojście do wrogiego nekromanty niszcząc kolejne dwanaście zombii. Nephis wystrzeliła w ledwo osłoniętego już przez zombii nekromantę, wtedy też okazało się, że jest on chroniony przed pociskami. Kolejne magiczne pociski wbijały się w ciało zombiego rzucającego czary, dokończył on tym razem czar i znowu magiczne energie rozproszyły się nieszkodliwie.
- Nie rzucisz już żadnego czaru potworze. - zakrzyknął Edward. Skoncentrowany na przeciwdziałaniu wrogiem magii nekromanty.
Kolejne magiczne pociski trafiły nekromantę, tym razem jednak przerwały jego koncentrację.

Na lewą falne muru nastąpił silny atak. Jedne z zbrojnych pawężników został poważnie poraniony, Tak poważnie, iż nawet po leczeniu przez Krossara musiał się wycofać na pokład. Natychmiast został zastąpiony przez jednego z ładujących do tej pory garłacze. Fale zombich powstrzymała Lea z kapłanem Valkura. Kolejne zombie padały gdy moc je animująca była niszczoną moca boską. Garłacze nie działały na zombiego rzucającego czary, lecz niszczyły zgromadzone za nim i po jego bokach zombi. Zatanna w końcu mogła zadać cios nekromancie wyglądającego jak zombie lub zombie potrafiącego rzucać czary. Krótki miecz zagłębił się w boku zombi, nie zniszczył go jednak.
- Trzymać szyk! - zawołała Leila. Wystrzeliła do najbliższego zombie. - Ładować garłacze i strzelać!

Couryn nie zraził się śmiercią przywołanego przez siebie lwa. Miast jednak przywołać kolejnego zwierzaka, ponownie rzucił magicznymi pociskami w zombie-maga.

Zatanna postanowiła pójść za ciosem. Wyszarpnęła miecz z ciała i zaatakowała znowu, podstępnie atakując w pachwinę.

Vanora ustawiła się za plecami Zatanny. Schowała po drodze garłacz i dobyła rapieru. Osłaniała ją przed pozostałymi zombie.

Magiczne pociski trafiły ponownie. Zombi nekromanta wykonał kilka gestów - powietrze wokół niego lekko zafalowało. Edward szpetnie zaklął. Wraz z idącymi za nim pomocnikami pracował jak maszyna. Ładuj, podaj, pal. Nie myśl, że palisz do ciał dzieci. Kapłan Valkura wycofał się, przyłożył ręce wraz medalionem do jednego z rannych w murze. Leila ostatni raz sięgnęła po moc Sune niszcząc kolejne dziewięć zombi. Zatanna kolejny raz pchnęła wroga . Pewna była, że trafiła, lecz miecz przeszył pustkę. Wroga nie było tam gdzie powinien być, od razu wiedział, iż tak działa czar, który rzucił jako ostatni. Vanora pchnęła w wykrzywiona śmiercią twarz nastolatka, próbującego ciąć kordem Zatannę. Leila ponownie wydała rozkazy.

Pawężnicy zwarli szyki, a ci, co stali za nimi, wznowili ostrzał.
Couryn ponownie sięgnął do swej torby. Tym razem rzucony przez niego kłębek sierści zamienił się w potężnego, brunatnego niedźwiedzia, który zaczął się przedzierać w stronę władającego magią zombie, niszcząc po drodze napotkane ożywione trupy.

Lea ciężkim buzdyganem w który przemienił się jej inteligentny oręż gromiła nieumarłych przy każdym uderzeniu jedne z zombi padał martwy.
Niedźwiedź otoczony przez zombie nie miał nawet szansy by ruszyć w kierunku nekromanty zniszczył jednak trzy w tym czasie.

Nekromanta zas po wykonaniu kilku gestów przyzwał z sfery negatywnej kolejne zombi na tyły formacji. Zatanna kolejny raz spróbował szczęścia i jej ataki nie dosięgły czarującego zombi. Za to jej siostra z Vanorą zabiły w tym czasie czterech zombi z atakujących Zatannę.

Magiczny pocisk posłany przez Edwarda nie wywarł żadnego widocznego wpływu na rzucającym czar zombi. Kolejne magiczne pociski rzucone przez Couryna przerwały koncentrację nekromanty. Zaś Edward dokończył sprawę z nekromantą kolejnymi magicznymi pociskami. Padł on na pokład. Salwy garłaczy w tym czasie oczyściły z zombie dwie trzecie pokładu altyrejskiego. Pozostało już tylko jakieś pięćdziesiąt zombi. Zmęczenie i rany dawało jednak znać o sobie. W murze z tarcz z pierwotnej obsady pozostał już tylko Bastion. Rannych podleczonych przez kapłanów wysłano na pokład, skąd przysyłano uzupełniania dla zbrojnych.

Syrena zrobiła krok w tył stając, za siostrą Zatanny. Przerzuciła miecz do słabszej ręki i wydobyła garłacz.
- Garłacze! Strzelać bez rozkazu w niedobitki! - Jej głos przebił się przez wrzawę, po chwili sama oddała strzał w kierunku pozostałych przy życiu… nieżyciu zombie.

- Trzymać się razem! - zawołała Leila, ładując swój pistolet. - Pawężnicy! Zewrzeć szyki.

Couryn po raz kolejny użył magii, częstując kolejnymi magicznymi pociskami zombie znajdującego się najbliżej Leili.
- Strzelać bez rozkazu! - dodał.

Po zniszczeniu nieumarłego nekromanty, któremu Lea dla pewności i by łatwo było go rozpoznać odrąbała głowę, dalsza walka pod pokładem była już tylko powolnym niszczeniem zombi. Mur z tarcz z silnym centrum w osobie Bastiona posuwał się do przodu spychaj zombi w kierunku rufy wszystkich. Salwy garłaczy zaś niszczyły nieumarłych. Była to wstrętna robota zbrojni zmagali się z niemal dziećmi. Wiedzieli, że ratują ich dusze, tak aby mogły połączyć się z bogami, lecz jednak nie wszystkie zbrojne wytrzymywały taką walkę, z płaczem oddawały miejsce w pierwszym szeregu odporniejszym. W końcu ostatni z nieumarłych został zniszczony.

Lea rozejrzała się po zmęczonych twarzach zbrojnych.
- Dobrze wykonana praca. Dziękuję. Kto czuje się na siłach, trzeba wynieść ciała elewów na pokład i przygotować do pochówku. Ty. - wskazał na bladą zbrojoną z załogi “Smoka” - odnajdziesz magazyn a w nim czyste mundury dla elewów.

Potem spojrzała na przyszłych sierżantów i na towarzyszy.
- Nie wydaje wam żadnych rozkazów pomożecie ta jak uważacie, że będzie najlepiej. Kapłanie Valkura proszę abyś zajął się ścierwem nekromanty, by nie powstało na nowo, potem za burtę z nim.
 
Aiko jest offline