Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2016, 12:21   #2
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum, adveniat regnum tuum, fiat voluntas tua sicut in caelo et in terra.

Szerokie plecy pokrywał tatuaż przedstawiający miecz z rękojeścią w kształcie gotyckiego krzyża kruszący okowy. Dzięki kunsztowi artysty zdawało się, że pryskające na boki ogniwa zaraz zaczną wirować i połyskiwać.
- Procedura wyjścia z celi rozpoczęta. - poinformował komputerowy głośnik klęczącego mężczyznę

Panem nostrum quotidianum da nobis hodie; et dimitte nobis debita nostra, sicut et nos dimittimus debitoribus nostris, et ne nos inducas in tentationem, sed libera nos a malo. Amen.


Języki piekielnych płomieni w tle zadrżały gdy poruszyły się mięśnie prawego ramienia robiącego znak krzyża.
- Pozostało 23 sekundy na zajęcie pozycji - nagabywał komputer.

In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen.

Mężczyzna wstał z kolan i ruszył spokojnym krokiem w kierunku prostokąta namalowanego na podłodze. Na ścianie za sobą pozostawił wymalowaną krwią repliką tatuażu. Wsunął ramiona w rękawy więziennego kombinezonu wciągniętego do tej pory tylko do bioder i założył go. Zasunął suwak, ukrywając wytatuowaną napisami pierś.

---------------

Niecały rok temu
Spojrzał w oczy klęczącej kobiety. Patrzyła z miłością i ufnością. Splecione kiedyś w ciasny warkocz włosy teraz zmieniły się w zlepione potem strąki.
- Zaczekaj - powiedziała szeptem - Weź to - Ich palce zetknęły się na moment, który zdawał się trwać i trwać.
- Requiem aeternam dona vos, - zaczęli jednocześnie, wciąż patrząc sobie w oczy- Domine, et lux perpetua luceat vos. Requiescant in pace. Amen.
Twarz kobiety znikneła w strudze ognia. Ciało bezgłośnie osunęło się na podłogę. Padre opuścił pistolet. Holograficzny smok wciąż szczerzył zęby po bokach lufy, z której sączył się dym zwijając się wokół jego stóp niczym żywy.
Popatrzył w bok, siedem innych ciał z pełnym rynsztunku bojowym leżało na podłodze z przestrzelonymi głowami. Jego apostołowie. Alarm dekompresyjny wył potępieńczo. Kanonada z korytarza zbliżała się coraz bardziej.
Odwrócił się do drzwi rozkładając ramiona.
- Oto jestem - oznajmił wpadającym komandosom celującym do niego z karabinów.

---------------

Obecnie
Padre włączył system rozszerzonej rzeczywistości, nad parchami pojawiły się ich imiona i nazwy kodowe. Przywołał mapę, ale jedynym efektem był komunikat “niewystarczające uprawnienia”. Jakby miał jakiekolwiek.
Przywołał na terminalu formularz zamówienia, dopisał dodatkową amunicję i granaty. Dodał też broń długą do zwarcia.
- Wysyłam prośbę co do ekwipunku Checkpoint1 - powiedział w przestrzeń - Nie wiem czy uwzględnią czy nie. Dodałem dodatkową amunicję, trochę zwykłej trochę ekspandującej i granaty, dla siebie broń zwarcia, uwzględnić w tym i was?

- Nazywam się Emanuel “Padre” Zciwicki, byłem pułkownikiem kompanii najemnej.
Niektórym to nazwisko mogło wydać się znajome. Zwłaszcza tym śledzącym losy Federacji na Pograniczu.
- Zanim wyruszymy musimy coś ustalić, jeśli chcemy wrócić. - powiedział odwracając fotel do pozostałych. - Przejmuję dowództwo od chwili lądowania. Wiem, że połowa z was może chcieć mi wpierdolić już teraz, z czego połowie tej połowy może się to nawet udać. Nie mamy czasu na obmacywanki. Ilu z was było w wojsku lub innych formacjach? Ilu ma doświadczenie dowódcze? I ilu z was chce wrócić?
Milczał przez chwilę.


Ci co “słyszeli” dajcie znać to wyślę info.

 
Mike jest offline