Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2016, 14:32   #38
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Został sam z własnymi myślami oraz słabością, której nie mógł okazać. Nie teraz. Kilka godzin temu, na kolacji minął się z prawdą mówiąc Psyche, że spóźnił się przez korki.
Naprawdę w pewnej chwili na autostradzie światła wysokich latarń i setek pojazdów zlały się w jasną oślepiającą mgłę a serce zaczęło tłuc się w klatce piersiowej, napierając boleśnie na żebra. Ledwo zdążył włączyć awaryjne i zatrzymać na poboczu.
Nie powinien był dziś w ogóle być na nogach, ale to tkwiło głębiej.

Gorzka prawda była taka, że Mik Maroldo pomału się zużywał. Miał coraz słabsze wyniki testów kondycyjnych. Zaczął miewać komplikacje zdrowotne, głównie konflikty immunologiczne i kłopoty z sercem. Żaden, nawet najsilniejszy organizm nie jest w stanie na dłuższą metę wytrzymać tylu zmian i on nie był wyjątkiem. Wiedział, że musi wyskoczyć z tego pociągu nim będzie za późno. Wiedział i nie chciał. A teraz już nie mógł.

Łyknął kolejną pigułkę.
Oderwał wzrok od obrazu ze Spyderów i zamknął oczy, dając sobie pół minuty wolnego. Serce zwolniło, oddech się uspokoił.
Latarnie wciąż oświetlały podmiejską uliczkę, jedną z setek tysięcy podobnych w megamieście ciągnącym się na przestrzeni pięciuset kilometrów, od oceanu po Apallachy i od Waszyngtonu po Boston. Siedemdziesiąt milionów ludzi żyło i umierało tutaj i śmierć Mika nie zrobi żadnej różnicy. Będzie pamiętany a w końcu zapomniany przez garść osób a jakaś forma pamięci o nim przetrwa w tym co stworzył. To wystarczy. Nie potrzebował przekazywać następnym pokoleniom swoich genów. W świecie takim jak ten to było samolubne.
Nie chciał tylko zapisać się w pamięci przyjaciół jako ten, który sprowadził na nich ból i śmierć. W prostym sercu cyborga nie było miejsca na zbyt wiele uczuć.
Teraz liczyło się jedno: zdążyć z odkupieniem win.




Psyche wróciła po jakimś czasie, z tarczami i komunikatorami zgodnie z zamówieniem.
Mik przyczepił obok ust wyglądający jak kolczyk bezprzewodowy mikrofon, zaś klips ze słuchawką do ucha. Zapiął na przedramionach elementy tarczy.
- Czas na mnie - spojrzał na Psyche. - Jeśli są sprytni każą mi wsiąść do ekranowanego wozu. Na rękawie kurtki i na bucie będę miał Spydery, będziesz wtedy musiała szybko wskoczyć którymś na ich pojazd.
Kobieta także przypięła sobie nowe urządzenia, ukrywając je pod płaszczem. Milczała, rozważając wszystkie za i przeciw.
- Co jeśli ich plan jest inny? Że wcale nie chcą cię zabierać, a twojej koleżanki uwalniać? Idę z tobą.
Westchnął i pokręcił głową.
- Nie. Jestem pewny, że nie chcą jej uwalniać a mnie chcą przesłuchać i zabić. Albo tylko zabić wcześniej zwabiając w zasadzkę. Ale mnie nie tak łatwo zabić, trudniej niż ciebie, tak sądzę. Dlatego lepiej, by o tobie nie wiedzieli. Nawet jak mnie nie ocalisz to ich dorwiesz i może uratujesz Michelle. - spojrzał jej głęboko w oczy. - Zrobisz to dla mnie?
- Nie - odparła bez zastanowienia. - Śmierć na darmo jest zupełnie bez sensu! - syknęła. - Nie zamierzam przyzwyczajać się do “coś za coś”, ja jestem obiektem, który bierze wszystko albo nic. Ludzie Alana są od sprzątania. Ja nawet nie wiem jak wygląda twoja koleżanka, a jak postanowią cię sprzątnąć, to spróbują to zrobić gdziekolwiek, nie muszą cię zabierać w jej stronę. We dwójkę mamy większe szanse. I sprawdzimy ten budynek zanim zadzwonisz oraz to, czy cię obserwują. Ja robię za tę niegroźną.
Mik milczał około trzech sekund.
- Uparta jesteś, wiesz o tym? - zapytał retorycznie. - Niech będzie. Zaproponuję im wymianę, ja za Michelle. Ty ją zabierzesz a jak będzie bezpieczna wzywamy wsparcie. Wjedź motorem na pakę.
Otworzył przyciskiem tylne drzwi furgonetki i opuścił podest.
Usatysfakcjonowana nie skomentowała już ani słowem, pakując motor do furgonetki. Sprawdziła ekwipunek, poprawiła sukienkę i usiadła na siedzeniu pasażera.
Przez chwilę patrzył na nią, jakby chciał coś powiedzieć, lecz uznał, że to nie właściwy moment. Spojrzał przed siebie i odpalił silnik.

Zatoczyli koło po okolicznych uliczkach, by wyglądało to tak jakby nadjechali od autostrady. Po kilku minutach minęli skrzyżowanie obok McDonaldsa a potem bardzo, bardzo wolno przejechali ostatnią przecznicę i stanęli pod samą kamienicą.
Mik uchylił okno, przez które wślizgnął się lodowaty wiatr a po chwili dwa Spydery. Podłączył je do ładowarki.
- Pamiętaj o nich, gdybyśmy się rozdzielili - rzekł. - A teraz sprawdźmy menelownię, jeśli nas obserwują niech mają nas za idiotów.

Pierwsze wrażenie było dokładnie takie, jakie przekazały drony. Doszedł do nich zapach, a dokładniej mówiąc smród, którego wcześniej mogli się tylko domyślać. Na dole głównie moczu, na górze niemytych ciał. W jednym z pomieszczeń, osłoniętym jakąś płachtą, ciągle paliło się migotliwe światło, tu i ówdzie czuć było ciepło koksowników.
- Miej oko na wóz - Maroldo poprosił Psyche. - Wypytam lokatorów, może coś widzieli.
Podążył ku światłu i ciepłu czyjejś namiastki prawdziwego domu.
- Dobry wieczór - rzekł, odchylając lekko kotarę. - Bez obaw, chcę tylko o coś spytać, zapłacę - rzucił magiczne słowo-klucz, zaglądając do środka.
- Ej, czego tu! - warknął pijackim głosem damski, zachrypnięty głos. Odsunięty na bok stary koc ujawnił dwójkę brudnych, śmierdzących ludzi. Przez otoczkę przebijał się zapach alkoholu.
- Won! - zawtórował jej mężczyzna. Oboje wyglądali na sześćdziesiątkę, lecz styl życia mógł ich równie dobrze postarzyć o dwadzieścia lat.
Mik słusznie poczuł się jak intruz. Naruszył prowizoryczny domowy mir tych ludzi, burząc ich iluzję, że mają własny kąt. Mógł wyciągnąć broń lub chip gotówkowy, lecz oni najwyraźniej pragnęli tylko odrobiny prywatności i świętego spokoju.
- Sorry, dobranoc - mruknął smutno, zasłaniając zasłonę i odszedł. Pomysł, że mogła być tu Michelle i tak był niedorzeczny.
Wrócił na dół do Psyche.
- Nic - rzucił zniecierpliwionym tonem, kierując się z powrotem do furgonetki. - Starczy tych podchodów. Zaczynajmy.
- Pytałeś ich, czy nie kręcił się tu ktoś obcy? Tacy ludzie mają dużą wiedzę o otaczającym ich świecie - w głos Psyche wdała się odrobina melancholii, kiedy stała z zaplecionymi ramionami przy jednym z okien i zerkała w stronę ulicy. - Będę na drugim piętrze, tam gdzie są jeszcze tutejsi… mieszkańcy. Termowizja w razie czego wykryje więcej ciał.
- To bez sensu - zatrzymał się w drzwiach. - Pytaj jak chcesz, tylko odpuść tym za kotarą. Ja dzwonię - oznajmił. - Dam na głośnik, więc będziesz słyszeć przez komunikator.

Skinęła głową. Wyjęła z torebki pistolet i skierowała w stronę chrapania w jednym z pomieszczeń. Uklękła przy śpiącym i trąciła go pistoletem, włączając delikatne światło w holofonie, aby tamten widział groźbę całkiem wyraźnie. Przyłożyła lufę do jego głowy.
- Potrzebuję informacji kto oprócz tutejszych… mieszkańców… kręcił się po tym budynku lub w jego okolicy dzisiejszego dnia. Odpowiesz satysfakcjonująco i sobie idę.
- Hę? - wyrwało się najpierw z opuchniętych ust menela. - Szoo ty… - najwyraźniej wieczorem udało się zdobyć nowe porcje wyskokowych napojów, bo zagadnięty wydawał się półprzytomny. - Ludze chodzom - seplenił - od budowy. Przeganają. Cosz wierczili. Weczorem tesz pszyjechali jacyś. Kto to ja ne wem. Będo buszyć, ale nara my tu siedzimy.
- Kto przyjechał wieczorem? - podchwyciła Psyche. - Opisz co widziałeś, o nich i o tym co robili.
- Ja tam się nie przyglądał - sapnął menel. - Weszli, wyszli. Po budynku łazili. Coś wnieśli nie za dużego, ale żem nie znalazł. I odjechali.
Nie dopytywała dalej, aby nie zaczął zmyślać. Wstała i zostawiła menela.
- Key-Headzie - odezwała się do Mika. - Mogli tu być wieczorem. I coś zostawili…
- Coś? - dopytał o słowa bezdomnego a gdy je powtórzyła.rzekł: - Jak każą nam wejść do środka, znaczy, że to bomba. Lepiej stamtąd wyjdź, Stalowa Siostro.

Na wszelki wypadek przeparkował furgonetkę dziesięć metrów dalej. Przyczepił naładowane Spydery do sznurówki buta i mankietu kurtki. Zaczekał aż Psyche opuści kamienicę, wziął głęboki oddech, po czym włączył zapięty na nadgarstku holozegarek Higgsa i wybrał podany numer.

- Wejdź na ostatnie piętro - usłyszał prawie natychmiast. - Za pięć minut zjawi się transport. Nie rozłączaj się.
- Żebyście mogli wysadzić mnie razem z budynkiem? - odpowiedział. - Nie sądzę. Zaczekam na sąsiednim dachu.
Przez sekundę czy dwie panowała cisza, a potem w tle rozległ się kobiecy krzyk. Nie zdążył przebrzmieć, kiedy głos odezwał się znowu.
- Twoja przyjaciółka straciła właśnie drugi palec. Dyskutujemy dalej?
- Nie! - krzyknął do słuchawki. Przez następną, krótką chwilę nie mógł złapać tchu. - Idę! Ale jeśli spadnie jej jeszcze włos z głowy zginiecie wszyscy - wydyszał, wysiadając z wozu. - Chcecie mnie, tak? To puśćcie ją. Proponuję wymianę.
Ruszył ku drzwiom kamienicy. Psyche wyglądała jakby przez krótki moment chciała go zatrzymać. Ostatecznie nie zrobiła tego.
- Stój blisko okna i w razie czego skacz - powiedziała cicho przez komunikator.
Skinął jej głową. Dokładnie taki miał plan. Ulżyło mu, że zrozumiała, że musi to zrobić.

Ściągnął z lewej dłoni rękawiczkę z syntetycznej ludzkiej skóry i uniósł rękę w górę. Wystrzelił z niej hak, który ciągnąc grafenową linę wbił się w ścianę obok jednego z zabitych dyktą okien. Mik podciągnął się na próbę a potem na trzecie piętro, wkopał dyktę do środka, wszedł, po czym zrobił to samo z innymi oknami. Energia wybuchu jest mniejsza kiedy znajdzie ujście.
- Spieprzajcie skąd jeśli wam życie miłe - rzucił w mrok, gdzie termowizja wychwyciła zamarłe w przerażeniu ludzkie sylwetki.
Usadowił się na parapecie, opierając plecami o framugę i włączył tarczę energetyczną. Czekając na odpowiedź lub śmierć obserwował nocną panoramę miasta i dach furgonetki, gdzie czekała Psyche.

Be still for a moment
Everything depends upon you
If you die I will die too
Once we were heroes
But everything has changed since then
Now they recognize you too
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 15-12-2016 o 15:19.
Bounty jest offline