Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2016, 02:27   #10
kinkubus
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Jako przedostatnia przybyła pół-orczyca, chociaż ciężko było jednoznacznie określić te połowiczne cechy. Nienaturalnie wielkie kły wystawały z jej paszczy, ale nos jakiś taki zwyczajny, nie zadarty, nie jak u prosiaka. Skóra zielona, jak korona drzewa, ale sylwetka jak nie u orczej kobiety - tyle, że bardziej masywnej. Mieszaniec nie z tego świata, w przenośni, ale być może i dosłownie; przecież wspominali coś o różnych światach czy planach z których mogli się wziąć tutaj zebrani.

Opatulona futrami i skórami, cuchnęła trochę nimi, trochę ściółką leśną, a po części jeszcze - zwyczajnie - potem. Nie dało się również przegapić wymalowanej na czerwono gęby, chociaż nie potrzeba było eksperta, by zorientować się, iż to nie krew zdobiła poharatane lico. Całości dopełniało kilka zwisających, zwierzęcych czaszek, liczne kawałki kości oraz lepiące się od ziemi kudły.

Kobieta była praktycznie przeciwieństwem wszystkiego, co prezentowała sobą Livenshyia; większa, masywniejsza, dziksza i zdecydowanie mniej urodziwa. Nawet zwierz, który trzymał się obok pół-orczycy jak posłuszny kundelek, był wielkim, jaszczurowatym drapieżnikiem w porównaniu do którego zwierzak elfki wyglądał jak pisklak.

W pierwszej kolejności, babsko przywitało się z małym dinozaurem Liv, głaszcząc go swoją obdrapaną łapą. Następnie nie odpowiadając, przerwała elfce jej obserwacje, serdecznie ją ściskając i składając tłustego buziaka na policzku. Zupełnie nie pasowało to do kogoś, kto prezentował się tak, jakby miał zaraz uzupełnić swoją kolekcję trofeów czyimś skalpem.

Dużo osób, dobrze. Więcej osób, więcej do walki, grupa silniejsza.

Wycharczała nieco prymitywną mową, puściła elfkę i usiadła na pierwszym, wolnym miejscu obok nieszczęśnika, który musiał teraz znosić jej woń oraz obcować z bystro wpatrującym się w otoczenie zwierzęciem. Swoją tarczę i maczugę z ciemnego drewna odłożyła obok siedziska, a coś na wzór torby podróżnej rzuciła pod nogi.

Zdawała się nie słuchać tego, co mówił Theadalas. Jedynie przeskakiwała mętnym wzrokiem z osoby na osobę, nie zważając, czy ci oddają spojrzenie. Pomimo tego, była całkiem świadoma, co się wokół niej działo i gdy tylko jej jaszczur zaczął nachalnie obwąchiwać siedzącą obok osobę, pacnęła go w głowę, żeby przestał.

Kiedy przełożony wspomniał o medalionie, miała ochotę od razu go sprawdzić. Była jednak spora szansa, że ktoś się o to poważnie pogniewa, więc zamiast tego - niechętnie - zadała pytanie. Wolała sprawdzać wszystko sama.

Czy Strzęp też przeniesie medalion?

Miała na myśli swojego zwierzęcego towarzysza. Tylko to jedno ją na razie interesowała, więcej pytań nie miała.


Atak!

Skowyt uderzyła dwukrotnie w tarczę. Po chwili, znalazł się na niej Strzęp, zaciekle atakując osłonę i prawie przewracając orczycę. Dinozaur zostawił wyraźne ślady na tarczy oraz trochę trującej substancji.

Zwierzę było niespokojne. Nastroszone, zatoczyło koło i spojrzało na właścicielkę, by po chwili zaskrzeczeć gniewnie. Tym samym odwdzięczyła się Skowyt, szczerząc przy tym zęby. Zwierzak nieco spokorniał i opuścił głowę, dając podejść pani, którą jednak w ostatnim momencie spróbował chapnąć. Ta w odpowiedzi założyła mu na kark dźwignię i warcząc, obaliła na ziemię. Miała przewagę, ale nie tyle siły, co hierarchii; zwierzę mogło w każdej chwili rozszarpać ją na strzępy, gdyby nie uznawało jej wyższości w tym małym, dwuosobowym stadzie.

Skowyt trzymała Strzępa, dopóki nie uspokoił się. Potem położyła się obok niego i spokojnie mówiła po orczemu.

Rozumiem. Jesteśmy daleko od domu. Nie przejmuj się, Skowyt jest tutaj, reszcie stada nic nie będzie. Bezpieczne w domu. Nic złego się nie stanie.

Strzęp raczej nie zrozumiał dokładnie słów, ale ton głosu uspokoił go na tyle, że wstał i już bardziej radosny, wskoczył wysoko na masywną gałąź.

Chcesz wracać

Skowyt podniosła się z ziemi. Rzuciła na siebie zaklęcie i wypruła do przodu, nie dając Strzępowi żadnego sygnału. Ten szybko zorientował się, co się dzieje - lubił bawić się w wyścigi - i natychmiast pognał za panią, która chociaż miała przewagę na starcie i pomoc magii, nie mogła równać się z urodzonym drapieżnikiem. Strzęp bez większego wysiłku wyprzedził Skowyt, ale nie zostawił jej daleko w tyle, trzymając dystans maksymalnie kilkunastu metrów.

 

Ostatnio edytowane przez kinkubus : 22-12-2016 o 17:16. Powód: Dużo, głupich błędów, łącznie z pomyleniem imienia pokemona...
kinkubus jest offline