Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2016, 19:08   #36
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Mój wzrok spoczął na puszce i nożu. Czy ona naprawdę myślała, że ja mam tyle siły, że otworzę w ten sposób solidny kawałek metalu? Zerknęłam na otwartą puszkę Ruth i uznałam, że raczej tak. Nieporadnie więc spróbowałam powtórzyć jej ruchy, wbijając nóż mocniej i poruszając na boki. Nie szło to dobrze.
- Nie, nic nie zauważyłam - odpowiedziałam ostrożnie. - To znaczy to nie były osoby, z którymi byłam blisko i mogłabym obserwować ich zachowanie przez dłuższy czas. Tylko przez jeden dzień. Oni o mnie też niewiele wiedzieli. W schronie uważano mnie za co najwyżej przeciętną i leniwą. I dziwaczną czasami.

Zdobyłam się na słaby uśmiech, a zaraz potem na nieporadne westchnięcie, kiedy puszka nie chciała się poddać. Posłałam Ruth błagalne spojrzenie. Mówiłam cicho, nie wierząc jednak, że w tak małym… miejscu tylko ona będzie mnie słyszała.
- Co do mnie… to chyba już się przyzwyczaiłam, że czuję emocje innych. Czasem mam wrażenie, że znam wszystkie ich myśli, emocje i sekrety - parsknęłam. - To głupie. To przecież nie mogło się wydarzyć, prawda? Nie jestem jakimś… supermutantem niczym z komiksu. Mieliśmy kilka w bibliotece w schronie. No i u ciebie rzeczywiście nic nie czuję. To… to niemal ulga, wiesz?
Zamilkłam nagle, speszona tym, że się rozgadałam. To co powiedziałam była jednak szczerą prawdą. Fakt, że rozmawiałam z kimś i nie znalałam odpowiedzi zanim ta zostanie wypowiedziana. Ruth mogła sobie myśleć o mnie najgorsze rzeczy, a ja tego nie czułam. Prawdziwa ulga!

Wreszcie wzięła ode mnie puszkę i kilkoma ruchami dostała się do środka. To była jakaś fasolka w sosie, podobna do niektórych konserw ze schronu. Podziękowałam uniesieniem kącików ust i głodna zaraz zaczęłam jeść, słuchając jak mówi, równie cicho co ja wcześniej.
- Teoretycznie kiedyś nie było to możliwe - przytaknęła. - Teraz jednak jest. Coś co zrzucili na nas podczas tej wojny, wyzwoliło u niektórych niezwykłe umiejętności. Tych zwiemy sobie obdarzonymi. Inni, ogromna większość, zwyczajnie zwariowali i teraz nazywamy ich zarażonymi. Nie do końca rozumiemy nawet czym się żywią, ale na pewno są niesamowicie agresywni. Zwykle jak cię dostrzegą, to już nie żyjesz. Jestem jednym z wyjątków. Nie do końca wiem, czy to ulga.
Przełknęłam kolejną porcję jedzenia, starając się ignorować nie za dobry smak. Jak zawsze przy jedzeniu, ono nie było dobre.
- Znacie innych… obdarzonych? - to słowo ciężko przechodziło mi przez usta. - To znaczy oprócz mnie i ciebie. Luisa jest obdarzoną, skoro od razu tak mnie nazwała?
 
Lady jest offline