Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2016, 20:36   #7
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Dostali trochę mniej czasu. Co samo w sobie było dość interesujące. Fakt ten zdradził Hektorowi, że coś było gorzej niż powinno być. Jednak... samo to niewiele znaczyło. I tak wiedział, że będzie bardzo źle. Po przekroczeniu pewnego progu, to jak bardzo źle było, nie miało już większego znaczenia, najzwyczajniej brakło skali.
byli siódmą grupą. A to się ciekawo składało, bo on był Black 7. Czyli wspaniały siódmy z wspaniałej siódemki. Czy nie był kiedyś tam taki film? Ale tam chyba było ich siedmiu a nie, że siódmą grupą byli... no ale nieważne, chyba na końcu też prawie wszyscy byli martwi...

Hektor przyglądał się danym. Dzieci Gai? tak? Znał tą grupkę. Może różnili się ideologią, ale jak ktoś był gotów dokopać korpom i rządowi, to miał u Hektora piwo za darmo.
Nagrania. Tu było ciekawiej. prawie jak w kinie. Brakowało tylko gołych cycków. Ale Hektor bacznie obserwował. Oceniając działanie poszczególnej broni na potwory. Trzy strzały z strzelby na stwora rozmiarów psa... liczył sobie w myślach. Przyjrzał się również obrażeniom jakich dokonywały stwory. Doceniał ich zwinność. Będzie ciekawie.

Hektor przyglądał się również pozostałym parchom. W szczególności dziewczętom. Tak dawno nie miał już miękkiego kobiecego ciałka w palcach. Łysy mięśniak oblizał obleśnie spierzchnięte wargi. Cholerne obroże... Znów się wkurzył a żyły na byczym karku napęczniały groźnie.
Hektor odgiął się na krześle do tyłu. założył ramiona na karku. Był masywnie zbudowanym mężczyzną. Do połowy założony kombinezon odsłaniał odzianą jedynie w podkoszulkę szeroką i owłosioną klatkę piersiową.
Wyglądał trochę jak chodząca reklama środków na budowę masy mięśniowej, z tą jednakże różnicą, że nie był ni w ząb przystojny. Gębę można było określić jedynie mianem parszywej. Nie pomagały też liczne blizny i tatuaże, czy szybko rosnący zarost, który wyglądał jak trzydniowy w chwile po goleniu. Przez lewą stronę twarzy przechodziła poszarpana blizna która musiała kosztować go zarówno oko jak i krtań, gdyż oba wymienione były na wszczepy z zimnego metalu.

- zamów med-paki i ammo do ckmów. - rzucił Hektor oschle, na pytanie, co Padre ma zamówić dodatkowego. Jego głos był chrapliwy i zniekształcony przez protezę krtani, po części syntetyczny i elektrycznie zimny.
Dużo więcej nie trzeba było mu do szczęścia. - No może jeszcze piwo i cygaro? - zaproponował jednak po chwili namysłu.

- A ja jestem Hektor Ortega Navarro. - przedstawił się, z jakby dumą, łysy olbrzym. - Padre, he? - zagadnął.
- Chyba o tobie coś słyszałem. - rzekł sięgając pamięcią wstecz.
- W wojsku nie byłem, ale powiedzmy, że bywałem tam, gdzie rządowi i korpy kopały hmm, nazwijmy to organizacje cywilne. I też ich nieco kopałem. - Hektor zaśmiał się chrapliwie z średnio udanego żartu. Ci, którzy się nieco orientowali, mogli słyszeć o aktach terrorystycznych, krwawych jatkach i pirackich atakach, w które Hektor miał być zamieszany.
- Niech będzie, kieruj tą hołotą. - tu rozejrzał się dookoła. - Tylko bez głupich akcji, będę krył twoje dupsko, puki będziesz dbał o nasze przetrwanie.- Hektor szybko zrobił rachunek co się najbardziej opłacało.
- Kto się na nas wypnie, temu huj w dupę. - rzekł do reszty, podkreślając powagę sytuacji.
 
Ehran jest offline