Livia, czy raczej Black 9, nie zwracała na siebie uwagi inaczej niż jako „fajne cycki” i „niezła dupa”. Jeśli jednak ktoś starał się ocenić potencjał bojowy, wydawało się, że jest w grupie Parchów przez przypadek. Co taka drobna babeczka mogła zrobić obcemu? Loda? O ile aktualnie na księżycu nie kręcono międzygatunkowego pornola, to raczej niewielkie były jej szanse na przeżycie. A jednak kobieta zdawała się całkowicie opanowana i spokojna. Wydawało się nawet, że z zadowoleniem przyjęła fakt skrócenia odprawy - o ile lekki uśmiech, który pojawił się na jej wargach, można było nazwać wyrazem zadowolenia. Livia nie okazywała praktycznie żadnych emocji, choć też nie można było mówić o braku zainteresowania czy wycofaniu. Nic z tych rzeczy. Kobieta wysłuchała z uwagą instrukcji, a gdy komunikaty przestały się wyświetlać, poświęciła każdemu członkowi zespołu niemal tyle samo czasu na ogląd fizjonomii. Nikt nie zwrócił jej uwagi bardziej, nikogo nie pominęła – wszystkich traktowała tak samo.
Gdy zaś nawiązał się dialog między członkami zespołu, odczekała do momentu aż nikomu nie wejdzie w zdanie i zabrała głos. - Livia, Black 9. – przedstawiła się – Preferuję walkę w zwarciu. Jestem szybka. I dokładna. Jeśli ktoś zostanie ranny, mogę go poskładać. Lub zakończyć jego cierpienie. Wedle woli. Chyba więc pełnię rolę medyka. – po tych słowach uśmiechnęła się mimochodem, po czym zwróciła do Isabell – Ja nie partolę tak roboty. – wskazała palcem na kilka z jej blizn, tych najbardziej wyraźnych.
Samozwańczego przywództwa niejakiego Padre nawet nie skomentowała. Jakby jej to zupełnie nie obeszło. Albo nie dotyczyło.
Po krótkim przedstawieniu kobieta wstała i skierowała się do zbrojowni, by tam skrupulatnie przejrzeć przydzielone wyposażenie, a potem się w nie zaopatrzyć. Jeśli starczy czasu, planowała jeszcze raz przejrzeć i przesłuchać filmiki, by wyłowić z nich jak najwięcej informacji, których nie zawierał opis misji.
__________________ Konto zawieszone. |