Gdy portal z hukiem się zamknął Liska poczuła, że trzęsie się tak, że aż musiała usiąść. Jak prze mgłę słyszała wrzaski Gnorsta i Gabriela, do których dopiero teraz dotarło, że Thalandyr to kolejny ciekawski pacan, który chciał sobie poeksperymentować z magią.
"Trzeba było zostawić tą księgę w grobowcu, tak jak życzył sobie tego Asad. A najlepiej zakopać ją jeszcze głębiej", pomyślała ponuro. Ale nie zrobili tego; dodatkowo zbezcześcili grób naukowca i teraz bogowie pokarają nie tylko ich, lecz cały Orillon. Kiedy ona sama się modliła? Nie pamiętała. Nie była też do końca pewna co znaczyły słowa diabła. W końcu ona i Colin i Orianna (z jakiegoś powodu) wybrali wydanie maga. Czy to ocali ich miasteczko, czy też ich samych skaże na potępienie? Okaże się; najwyraźniej wcześniej niż później.
- Dajmy ją Tofikowi, on wszystko zeżre - wycharczała powoli i wyraźnie, czując suchość w gardle.
- A jak sobie nie poradzi to zabierzemy ją do tego drugiego czarodzieja. Może on będzie miał więcej oleju w głowie.