W głowie kołowało sie jej tysiące różnych myśli. Otowrzyła usta i pierwsze co powiedziała to wiązka przekleństw, przy której szewc by wymiękł, obrażajaca osobe która doprowadziła złodziejkę do tego stanu, jej matkę, ojca, przodków i potomków.
Kobieta podniosła sie niepewnie na łokciach i rozejrzała. Udała że dopiero teraz zobaczyła kapłana.
-Witam...- wymamrotała z bezradnym uśmiechem.-Dziekuje za pomoc, ale ja musze już iść- dodała jeszcze, po czym spróbowała wstać.
__________________ Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie? |