Zgodnie z tym, co napisałem sporo wcześniej, miałem kryzys pisarski. Przez długi czas nie byłem w stanie napisać ani jednego zdania, gdy zabierałem się do postów.
Bodajże 2-3 dni po poście Miry z poprzedniej turzy, powoli zaczęła mi wracać ochota na pisanie, więc zjawiłem się, otworzyłem sesję i z powodu cudownego motywatora w postaci glanowania autoporażką (co innego, gdyby po prostu się nie udało - zdarza się, bywa) wyłączyłem LI i przez kolejne dni znowu nie napisałem nic.
Tu nie chodzi o złośliwość czy cokolwiek, tylko suche stwierdzenie faktu. Efektem było wyłącznie przedłużenie kryzysu o około 50% względem tego, co mogło być (czyli opuszczone 3 tury zamiast 2). Rozciągnięte na wszystkie sesje, w których gram