Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2016, 15:25   #19
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Łaźnia
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/1b/f3/e2/1bf3e2b58ae19e1b0248b72bb107e76a.jpg[/media]

Łaźnie były ciągiem zalanych wodą korytarzy, gdzieś jeszcze niżej niż Deptak. Było kilka rożnych cieków wodnych, jedne lodowato zimne, inne gorące, wszytkie łącząc się w dużej jaskini tworzyły letnią sadzawkę.
Przed wejściem Yul rozpiął swoje ubranie. W Łaźniach było sporo ludzi nawet o tej późnej godzinie, jednak większość szukała prywatności i intymności w licznych bocznych grotach, korytarzach i zakamarkach.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/81/d4/5e/81d45ebcf427288c847ebfec7457a4d5.jpg[/media]

Kobiety i mężczyźni w różnym wieku byli atletycznie zbudowani, choć milicjantów można było rozpoznać bez problemu, oni po prostu byli atletyczni jeszcze bardziej, no i wielu z nich, podobnie jak Yul, posiadali blizny. Przeważali jak zawsze Azjaci. Choć był jeden czarny mężczyzna, wyglądający na jakieś pięćdziesiąt lat.
Ludzie bawili się w małych trzy, czteroosobowych grupkach lub po prostu w parach. Śmiali się, rozmawiali, wielu się kochało.
Tutaj nikt się nie bił i nikt nie pił alkoholu.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/2a/60/0b/2a600b24090a42a48d487ed8fdf0c48e.jpg[/media]

Tatiana rozpięła ubranie i pozwoliła mu opaść. Odruchowo przeciągnęła się, po czym odgarnęła włosy do tyłu. Uśmiechnęła się zmysłowo do Yula. Migotliwe refleksy wody odbijały się w jej oczach gdy powolutku, krok po kroku zagłębiała się w sadzawce.

- Ładnie tu - powiedziała przystając, gdy woda sięgała jej piersi i rozglądając się wokoło - Nie macie problemów ze skażeniem wody? Nie wygląda jakbyście musieli ją oszczędzać.
- Ta woda jest w ciągłym ruchu i oczywiście jest filtrowana. Żyją też w niej bakterie które pożerają szkodliwe dla zdrowia organizmy.
-wytłumaczył mężczyzna zanim zanurkował i przepłynął obok Tatiany ocierając się torsem o jej udo. Wynurzył sie zaraz za plecami wampirzycy i pocałował ją w kark.

Odruchowo drgnęła, po czym zaśmiała się cicho z powodu własnej reakcji.
- Nie boisz się, że takie nagłe ataki poczytam za przejaw agresji i się na Ciebie rzucę? - zagadnęła, wyginając tułów tak, by spojrzeć na mężczyznę, a jednocześnie nie ruszyć się z miejsca.

Mężczyzna wodził nosem po ramieniu wampirzycy.
- Szanuję twoją siłę. Nie wiem czy ktoś taki jak Ultrix byłby nawet w stanie cię skrzywdzić w zwarciu, dlatego ja na pewno nie stanowię dla ciebie zagrożenia, wydajesz się zrelaksowana, nie widzę powodu dlaczego miałabyś mnie zaatakować. - Yul okręcił się wokół kobiety i objął ją delikatnie, pozwolił by woda unosiła ciało Tatiany. - Nie spotkasz wielu zdrowych ludzi którzy czują strach, przynajmniej nie na Ziemi, rozumiemy zagrożenie, ale staramy nie kierować się strachem, strach prowadzi do niepotrzebnej przemocy i cierpienia. Wielu wierzy, że już niedługo ludzkość spotka we wszechświecie inne, pokrewne rasy, strach wtedy się nam nie przyda, tylko przygotowanie, dyscyplina i otwarty umysł.

- Mam wrażenie, że choć dłużej żyję, jesteś mądrzejszy ode mnie. Ja nie potrafię... nie chcę zerwać z instynktami. One są częścią mnie. Rozsądek... jest fajny, ale czy chodzi o to, by przeżyć życie mądrze, czy raczej, by przeżyć je... jakoś?
- Tatiana nagle odbiła się do wody. Szybko okręciła się wokół Yula i przywarła do niego, opasając udami jego biodra. - Gdybym była rozsądna, nie byłoby mnie tutaj. Nie pozwoliłabym się tobie zbliżyć... stać ważnym. Nawet nie wiesz... tam na statku... jak bardzo się martwiłam, byś to nie ty był w kolejnym egzoszkielecie, który został zniszczony. I byłam zła z powodu tego strachu. Byłam zła, że tak mi zależy... - spuściła wzrok - Więc powiedz mi. Skoro odczuwałam lęk z twojego powodu czy nie powinnam się ciebie wyrzec? Czy nie tak byłoby mądrze?
Yul uśmiechnął się i pocałował wampirzycę w usta, długo.
- Może czarni tak robią, ale widziałaś Niobe kiedy wróciła do niej Ultrix? zasady i prawa to jakiś szkielet postępowania ale prawa są stworzone dla ludzi a nie ludzie dla praw. Według mnie chodzi po prostu o to by nie bać się głupio, by nie bać się nieznanego. Wiesz… ja też martwię się o ciebie, w zasadzie ciągle o tobie myślę, nie wiem jak to wytłumaczyć, a odkąd się kochaliśmy nie wiem czy byłbym szczęśliwy z kimkolwiek innym.
- Dlaczego?
- spojrzała na niego, marszcząc brwi - Bo jestem wampirem?
Wzruszył ramionami.
- Skąd mam wiedzieć, nigdy nie spotkałem innego wampira.
Uśmiechnęła się lekko. Cokolwiek mogła zarzucić Yulowi, to nie brak szczerości.
- A jeśli ci powiem, że inne wampiry raczej nie mają takich zgrabnych tyłków? - zachichotała, po czym wtuliła się w ramię mężczyzny i dodała już ciszej - Chciałbyś mieć porównanie?
Mężczyzna wpłynął między uda kobiety.
- Nie pragnę cię porównywać z kimkolwiek, po prostu pragnę ciebie. - powiedział spijając wilgoć z ust Tatiany.
Nie wiedziała co na to odpowiedzieć, dlatego poddała się przyjemności pocałunku, delikatnie głaszcząc policzek Yula przy tym.

Milicjant po jakimś czasie przerwał pieszczoty i chwycił Tatianę za rękę.

- Popłyniemy w fajne miejsce. - nabrał powietrza i dał gestem głowy znak by zanurkować za nim. Mężczyzna płynął przy dnie i aż do podwodnego tunelu, tak wąskiego, że trzeba się było przez niego przeciskać. Tatiana zdała sobie sprawę, że dla człowieka mogło to być wyjątkowo niebezpieczne, gdyby się tak zaklinował? ile Yul mógł wytrzymać bez oddychania? Mężczyzna jednak sprawnie przesuwał się poprzez tunel, a kiedy ten się skończył, para wpłynęła do sadzawki w której woda była znacznie cieplejsza. Wynurzając się, Yul oddychał ciężko, ale był zadowolony. Byli sami, w ciemnej jaskini która rozświetlały jedynie maleńkie fioletowe światełka zamontowane na dnie sadzawki.

Tatiana odrzuciła mokre włosy na plecy i rozejrzała się z niekrytym zainteresowaniem.
- Kontrolowane miejsca do odkrywania? Bawicie się też w zakopywanie i szukanie skarbów? - zagadnęła, chcąc tak naprawdę wyciągnąć z Yula informację na ile to jego “fajne miejsce” było poza rejestrami sieci, która ich osaczała.
- Miejsce jest nagrodą dla tych którzy mogą je znaleźć. Nigdy nie byłem tu z żadną dziewczyną, bo żadna nie potrafiła tu dopłynąć, choć pewnie znalazłyby się z cztery albo pięć, ale nie w moim typie.
- A jaki masz typ?
- odruchowo spytała Tatiana. Jak się okazało, miała w sobie wciąż wiele cech kobiecych.
- To się po prostu czuje, albo ktoś jest w twoim typie albo nie, ja lubię jak ktoś nie jest strasznie poważny.
- No to się dowiedziałam. -
uśmiechnęła się wampirzyca, po czym wyszła na brzeg, kolebiąc kusząco biodrami. Obróciła się i spojrzała na Yula, mrużąc oczy niby kot.
- I jak mogę ci się odwdzięczyć za tę wycieczkę krajoznawczą? - zapytała z szelmowskim błyskiem w oku.
- Moglibyśmy się trochę odprężyć, tylko żebym był w stanie stąd potem wypłynąć - zaśmiał się podążając za wampirzycą. - Z drugiej strony… tutaj jest słaby zasięg i szybko nas nie namierzą.
- A jak z przesyłem danych? Chodzi mi o... zapisy naszych rozmów.
- mówiła, lustrując go niespiesznie wygłodniałym wzrokiem.
- Nie wiem na pewno ale znam kilku techników, wątpię by chciało im się montować wzmacniacze dla tak ważnego pomieszczenia jak to… - Yul objął kobietę w pasie i przysunął do siebie.

Wampirzyca przygryzła wargę. Postanowiła jednak odwlec rozmowę, którą planowała już jakiś czas odbyć z Yulem do czasu ich wylotu. Nie chciała ryzykować, że ktoś ich teraz podsłucha. Spojrzała na poorane bliznami oblicze z czułością, a potem... potem pozwoliła ponieść się emocjom. Choć nie czuła pociągu seksualnego jako takiego, odczuwała przyjemność gdy ciepła, tętniąca życiem skóra Yula ocierała się o jej własną. Lubiła patrzeć jak jego wzrok wyostrza się, gdy ogarnia go instynkt łowcy, po to by potem zasnuć się mgłą rozkoszy…

Milicjant gładził jedną dłonią kark kobiety, drugą ugniatał i przyciskał do siebie jej pupę. Yul całował Tatianę długo, powoli prowadząc ich ku wodzie, a gdy woda sięgała mu piersi, pomógł opleść nogi wampirzycy o swój tors. Woda świetnie kompensowała teraz ciężar i mężczyzna miał teraz ręce wolne i gotowe. Yul objął w dłonie piersi Tatiany które obecnie znajdowały się niemal na wysokości jego oczu, mężczyzna schował twarz w dekolcie nieumarłej i zaczął pieścić jej językiem.

Wampirzyca odruchowo przeciągnęła się, naprężając ciało. Odrzuciła głowę do tyłu, pozwalając Yulowi zatonąć. I to nie w wodzie, lecz w swych krągłościach. Przymknęła oczy. Poczuła pragnienie, by... także zanurzyć się w morzu rozkoszy, dać się ponieść falom szaleństwa, odpuścić samokontroli i w końcu - najważniejsze - zapomnieć o bezdennej samotności. Wiedziała jednak z czym to się wiąże. Zarzuciła mężczyźnie ramiona na szyję i przyjrzała mu się płomiennym wzrokiem - wzrokiem drapieżnika.

Yul z jednej strony unosił powoli kobietę ku górze, z drugiej sam osuwał się głębiej w wodę. Tym sposobem, po chwili jego usta nie były już na piersiach wampirzycy, lecz na jej brzuchu. Nogi Tatiany nie chwytały się zaś już bioder mężczyzny, lecz jego barków.

Nieumarła gładziła czule włosy Yula, odgarniając je z jego twarzy. Przyglądała się jak usta mężczyzny wędrują po jej brzuszku coraz niżej i niżej, a gdy gorące wargi dzieliło już tak niewiele od łona, schwyciła włosy mężczyzny i delikatnie, acz zdecydowanie zadarła jego głowę do góry, zmuszając, by na nią spojrzał.

- A czy dostał waszmość szlacheckie pozwoleństwo? - zapytała uśmiechając się szelmowsko.

Niemal czarne już całkiem oczy Yula wykonały nadludzki wysiłek i rozszerzyły źrenice jeszcze trochę, mężczyzna przygryzł wargę.

- Nie? - odpowiedział powoli, jakby nie na sto procent pewien czy kobieta żartuje, czy może jednak mówi poważnie.

To ubawiło Kainitkę jeszcze bardziej. Spięła mięśnie pośladków, upewniając się, że Yul poczuł ruch pod rękami, a potem rozluźniła je. I tak kilka razy. W tym czasie jeden z palców Tatiany niespiesznie przesunął się po policzku mężczyzny, sięgając jego ust. Gdy zarysował dolną, a potem górną wargę, wpełzł płynnie pomiędzy nie.

- Ano właśnie... wymagane jest złożenie stosownego podania, co waszmość sobie myśli? Że po znajomości to tak wolno? - zachichotała, wyjmując palec z jego ust, by następnie oblizać go niespiesznie, cały czas nie spuszczając wzroku z twarzy milicjanta.
- A...gdzie? mam takowe złożyć? - zaczął powoli kładąc policzek na udzie wampirzycy. Yul oddychał dość ciężko, przy czym sama waga Tatiany nie była tu raczej głównym czynnikiem.
- Właściwie jest waszmość na dobrej drodze i ma pan szczęście, biuro podawcze jest aktualnie wręcz wygłodniałe nowych wniosków. - wampirzyca mrugnęła porozumiewawczo.
- Acha… - Yul przybliżył usta do wampirzej kobiecości i musnął ją wzdłuż nosem. - Gdzieś tutaj tak?
- Owszem, tylko musi pan mówić głośno i wyraźnie do... ekhm... okienka
. - nie przestając się uśmiechać Tatiana znów objęła dłońmi kark mężczyzny, masując go delikatnie. Raz po raz jej długie palce muskały też szyję, pod którą wyczuwała tętniące życie - nektar bogów - vitae.
- Mhm… - przytaknął mężczyzna poprawiając uchwyt na pośladkach wampirzycy. Znów muskając ciało Tatiany nosem Yul robił miejsce dla swego języka, który łakomym, lepkim, ruchem wsunął się wewnątrz kobiety. Z początku mięsień poruszał się powoli, delektując się każdym milimetrem, z czasem jednak nabrał tempa wijąc się przy tym jak gad. Mięśnie ramion napinały się gdy opinające je żyły pompowały weń natlenowaną krew.
Dłonie Tatiany coraz mocniej uciskały kark i ramiona milicjanta, orając jego skórę paznokciami. KIedy jedna z czerwonych pręg pękła, a spomiędzy rozerwanych tkanek wypłynęła gorąca krew, wampirzyca poczuła słabość, jakby miała lekkie zawroty głowy. Wczepiła się palcami we włosy kochanka.

- Myślę... że... wypełnił pan wszystkie... formularze. - mówiła z trudem, sycząc za każdym razem, gdy język Yula penetrował ją głębiej, a strużka krwi powoli ściekała po jego umięśnionych plecach. - Ma pan wszelkie możliwe... zgody. Zdecydowanie.

Nagle mężczyzna puścił kobietę, pozwalając by jej ciało swobodnie opadło w dół, gwałtowność tego manewru sprawiła, iż paznokcie Tatiany, głęboko zarysowały tors milicjanta, pozostawiając krwawe smakowite szramy. Jednak gdy tylko biodra Yula i wampirzycy znalazły się na tym samym poziomie, dłonie mężczyzny chwyciły pośladki partnerki. Yul znalazł się w Tatianie, miarowo to unosił, to opuszczał na siebie kobietę.

Wampirzyca jęknęła, lecz bynajmniej nie z powodu gwałtowności, z jaką milicjant w nią wszedł, lecz bardziej z żądzy, która ją przepełniała. Ten człowiek nie wiedział jak bardzo igra ze śmiercią w tej chwili. To, co dla niego mogło być dobrym, wyuzdanym seksem, dla Tatiany miało całą masę barw i zawiłości, pełnych ograniczników, których nie powinna sforsować. A jednak czuła, że przy tym mężczyźnie może więcej. Jak do tej pory otrzymała od niego bezgraniczną szczerość i akceptację, dlaczego więc tak bardzo bała się stracić kontrolę?

Sama pośrednio odpowiedziała sobie na to pytanie. Właśnie dlatego. Cały świat mógł się jej bać, lecz nie on. Wtuliła się w jego szyję, zasypując ją pocałunkami. Krew z torsu Yula rozsmarowała się teraz na jej piersiach i brzuchu, kiedy mężczyzna coraz mocniej i bardziej pożądliwie nabijał ją na swoje lędźwie. Tatiana po omacku odnalazła usta kochanka i wpiła się w nie, starając okiełznać inny rodzaj głodu, który odczuwała.

Yul jęknął kilka razy dochodząc, oczywiście nie zaprzestał poruszać kobietą.

- Wiesz… - wyszeptał w przerwach między pocałunkami - przecież chyba możesz trochę się napić? - uniósł zalotnie brew.

Rysy wampirzycy wyostrzyły się, gdy starała się opanować, by momentalnie nie zaatakować kochanka. Choć była najedzona, ich wspólna zabawa rozbudzała jej zmysły, a to zwielokrotniało również odczucie głodu.

- Ten wieczór miał być dla ciebie... - szepnęła mu do ucha, które zaraz potem zaczęła miętosić ustami. Dopiero po chwili pozwoliła swoim wargom ześlizgnąć się w dół. Im bardziej pragnęła smaku krwi Yula, tym wolniej starała się przesuwać, smakując jego skórę. Obsypywała pocałunkami jego szyję, obojczyk, pierś... i gdy nagle jej język trafił na drobinkę krwi, tak małą, że ledwo ją było widać, w umyśle Tatiany wybuchła orgia barw tak intensywna, że niczym nie ustępowała orgazmowi kochanka. Wampirzyca zachłannie zlizała teraz największe smugi krwi, powstałe na torsie mężczyzny, po czym wpiła się namiętnie w jego usta pocałunkiem. Ich języki splatały się i drażniły wzajemnie w dzikim tańcu, zaś biodra kobiety zaczęły falować z nową werwą, stymulując partnera.

Yul doszedł jeszcze dwa razy, zanim jego ramiona zwiotczały pozwalając Tatianie dotknąć stopami dna. Mężczyzna ujął w dłonie twarz kobiety i złożył na jej ustach jeszcze jeden długi pocałunek.

- Chyba się od ciebie uzależniłam i świetnie się z tym czuję. - powiedział z uśmiechem.

W odpowiedzi tylko się uśmiechnęła. Chwyciła mężczyznę za rękę, splatając palce z jego palcami i dała znać, by wyszedł z nią na brzeg. Tutaj zaczęła całować i lizać jego rany, by szybciej się goiły, a gdy Yul próbował odpowiedzieć na pieszczoty, warknęła na niego.

- Stój spokojnie, dziwny mężczyzno. Musimy cię trochę ogarnąć, żebyś był w stanie przepłynąć tunel.
- Dziwny?
- Yul uniósł brew - Coś jest nie tak? - rozłożył ręce i popatrzył na siebie.

Zmarszczyła groźnie nosek. Było jednak widać, że jest rozbawiona. Kiedy skończyła, usiadła na brzegu, mocząc stopy w wodzie. Pociągnęła lekko Yula za dłoń, dając mu znać, by przysiadł lub położył się obok.

- Dziwny, bo... inny. Bo... - jak rzadko, czuła, że brakuje jej słów - Bo wymykasz się moim klasyfikacjom. Przynajmniej tym dotychczasowym. - zirytowała się - Wiesz dobrze, co próbuję powiedzieć.

Mężczyzna przysiadł okrakiem za plecami wampirzycy i przytulił się do nich swoim torsem. Yul schował Tatianę w ramionach i położył głowę na jej ramieniu. Oparła się o niego ufnie i zamknęła oczy.

- Wiesz, na czym dokładnie będzie teraz polegała nasza robota? - zapytała, wyciągając się leniwie - Rozumiem, że... nie powinniśmy ingerować w życie rezerwatu? Pytanie czy wcale czy tylko w wyjątkowych sytuacjach. W końcu wcześniej Starsza mówiła, że moje zdolności leczenia mogą przydać się tym ludziom…

Tatiana poczuła jak dotykające jej pleców usta Yula wyginają się w uśmiechu.

- Obserwatorami w rezerwatach są zawsze jacyś weterani. Wyobraź sobie Ultrix: nawet przepasana w skórzaną przepaskę, mogłaby podnieść drzewo, które przywaliło drwala, odsunąć obsunięty głaz, powalić na ziemię niedźwiedzia, dogonić pieszo sarnę. Ktoś taki może im pomagać i ich chronić, nie pokazując przy tym za dużo technologii, nie burząc ich spokojnego trybu życia. Rada postąpiła słusznie kierując cię do takiej placówki.
- W skórzanej przepasce?
- Tatiana obróciła głowę - To jakaś twoja fantazja?

Mężczyzna uśmiechnął się.
- Rozumiem, że w twoich czasach wyszły już z mody? wiesz, nie jestem taki mądry jak Ren…
- Myślę, że w czasach gdy były używane ciężko w ogóle mówić o modzie.
- mrugnęła znacząco, tuląc się do mężczyzny - Ale... wracając do meritum, powiedz, czy ci ludzie... mają o nas wiedzieć, czy mamy się ukrywać przed nimi?
- Oni nie są nieświadomi cywilizacji.
- zaczął wyjaśniać Yul - W każdym rezerwacie jest zawsze jakiś terminal, z którego dzieci mogą dowiedzieć się o fizyce, technice i w zasadzie wszystkim co chcą. Chodzi raczej o to, by nasze współczesne rozwiązania, nie wpływały na ich tradycyjny sposób radzenia sobie z trudnościami losu. To oni mają inspirować nas, a nie my ich.
- Nie mają wyboru, jakby na to nie patrzeć.
- rzuciła w odpowiedzi wampirzyca.

Yul tulił się do kobiety, ogrzewając ją swoim ciepłem.

- Co masz na myśli?- zapytał.
- Skoro nie są świadomi waszego... no dobra, naszego istnienia i rozwoju technologii, to nie mogą wybrać czy chcą tą inspiracją być. Czy chcą żyć... ciężko. Wiesz, wydaje mi się, że gdyby wiedzieli, nawet w imię dobra całej ludzkości, nie chcieliby tak egzystować. Ludzie zawsze dążyli do wygód.
- To nie tak, wiesz, oni mogliby opuścić rezerwat, ale nie chcą zazwyczaj. Zresztą sam dobrze nie rozumiem, słyszałem, że to trzeba zobaczyć.
- I tak się stanie...
- wampirzyca obróciła się i przywarła do Yula tak gwałtownie, że ten wywrócił się na plecy. Z uśmiechem łobuziary podpełzła wyżej i spojrzała na niego z góry.
- Gotowy? - zapytała mrużąc oczy i przygryzając dolną wargę, po czym dodała - Do powrotu? - zaśmiała się radośnie.
- Taa… - powiedział udając zawód… a może nie?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline