Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2016, 21:36   #3
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
***

Sophie przez tydzień praktycznie nie widziała Andre i nie pełniła służby u niego. Czuła się jak jakiś szkolniak, bowiem harmonogram wypełniały jej lekcje. Oprócz niemieckiego, Sophie miała się też uczyć etykiety, historii zabytków oraz - o zgrozo - tańców klasycznych. Po co? Nie mogła o to spytać Burtha. Taka była w końcu umowa. Wieczorem dostawała swoją porcję krwi, wysyłaną jej przez któregoś ze służących w fiolce, umieszczonej w zamkniętej kasetce z serduszkiem. Co sobie o niej myślała służba? Było łatwo zgadnąć.

Na dwa dni przed planowanym wyjazdem opuścił ich też Eliott z zadaniem przygotowania systemu bezpieczeństwa w nowej rezydencji ich szefa.

I tak nastał dzień 0 - dzień, w którym miała wrócić do czynnej służby przy ochronie pracodawcy. Tego wieczora mieli wylecieć do Wiednia prywatnym odrzutowcem - Andre, ona, Andre Jules oraz stary kamerdyner rodu Burthów (tak został przedstawiony Sophie) - Mauriccio la Figollette.

Dwa samochody podjechały pod posiadłość magnata. Do jednego mieli wsiąść Mauriccio i Jules, do drugiego Andre i Sophia. Oczywiście, szef spóźniał się.

Sophie czekała na wampira przy wyjściu z rezydencji. Opanowana z zewnątrz powstrzymywała się by nie zacząć krążyć. Gdyby coś się działo pozostali ochroniarze daliby jej znać…

To była zła noc. Nie mogła zasnąć. Ćwiczyła tak długo, aż padła podłodze. Obudziła się cała połamana tuż przed zmrokiem.

Starała się o tym nie myśleć, ale pragnęła Andre. Ten tydzień był dla niej drogą przez mękę. Wiedziała, że nie może tak myśleć. Jest jego ochroniarzem. Gdzie jest ten cholerny wampir.

Ruszyła w stronę sypialni Andre. Zatrzymała się tuż przed drzwiami. Czuła jakby serce miało się jej wyrwać z klatki piersiowej. Powinna wejść. Zawsze po prostu tam wchodziła. Otworzyła drzwi i weszła do środka.

- Andre. Powinniśmy ruszać.

Gdy spojrzała na Kainitę, wychwyciła jeszcze jego ruch, gdy coś chował do kieszeni. Ubrany był w czarny garnitur i granatową koszulę - bez krawata, co było dla niego dość nietypowe. Czyżby luźniejszy strój na podróż?

- Masz rację. - powiedział, uśmiechając się jakoś tak smutno. Kobieta miała jednak wrażenie, że ten uśmiech nie dla niej był przeznaczony. A może tylko jej się wydawało?

Gdy usiedli obok siebie na tylnym siedzeniu lexusa, a samochód ruszył w drogę na lotnisko, Andre odezwał się.

- Jak twoje lekcje tańca?

- Mam nadzieję, że wystarczająco efektywne.
- Była spięta, ale starała się skupić na obserwacji okolicy. Niepokoiło ją zachowanie Andre. Wmawiała sobie, że wampir pewnie nie lubił podróżować. Była ciekawa co ukrył w kieszeni. - nie wiedziałam, że ochroniarz musi mieć też takie umiejętności
- Widzę, że coraz lepiej radzisz sobie z obchodzeniem formy pytającej
- Burth uśmiechnął się, a jego uśmiech wrył się w pamięć Sophie. Wiedziała, że będzie ją prześladował w tych chwilach przed zaśnięciem, kiedy tęsknota za cielesnością wydawała się wręcz nieznośna.

- Pobyt w Wiedniu to nie tylko zobowiązania względem Camarilli, ale też więcej “bywania” na imprezach, gdzie jednak passe jest zabieranie obstawy. Dlatego będę chciał, byś była przy mnie jako osoba towarzysząca. I to przekonująca osoba towarzysząca. - spojrzał znacząco na kobietę.

Poczuła jak po jej ciele rozlewa się potworny gorąc. Ciekawe jakich zobowiązań… Przeniosła wzrok na drogę.

- Jeśli uważasz, że się nadaje, dołożę wszelkich starań by cię nie zawieść. - z uwagą przyglądała się otoczeniu, szukając najkorzystniejszej lokalizacji dla snajpera… miejsca gdzie sama by się zaczaiła. Odciągało to jej uwagę od tego ciepła, od wilgoci, którą zaczynała czuć. Co się z nią działo… przygryzła wargę, ale szybko cofnęła ten grymas.
- Na pewno nadajesz się bardziej niż Eliott - zaśmiał się Burth, klepiąc Sophie po wierzchu dłoni - Tylko musisz ruszać się mniej żołniersko a bardziej kobieco. Z gracją. Ale nad tym popracujemy. - obiecał.

Dotyk wampira tylko pogorszył sytuację.Ledwo powstrzymała się od drżenia. Sophie wzruszyła ramionami. Miała wrażenie że Elliott i tak nadawał by się lepiej.

- Poradzę sobie z poruszaniem się. Tylko przedstawiaj mnie jako niemowę. - Nagle kopnęła ją jedna myśl. Blizny. - I załatwisz mi zabudowaną kieckę.
- Naprawdę Sophie, zacznij dbać o język.
- westchnął wampir - Nie załatwisz a kupisz, do tego forma grzecznościowa - proszę. I nie kieckę a sukienkę. A co do twojego ciała - nie powinnaś się go wstydzić. Ja ci to mówię.

Kobieta spojrzała wampirowi prosto w oczy.

- Proszę Andre… czy nie zechciałbyś mi kupić jakiejś wieczorowej kreacji? Obawiam się, że nie mam a garderobie nic adekwatnego. - Uśmiechnęła się do mężczyzny, ale szybko musiała odwrócić wzrok. - Pozwól, że skupię się na pracy.
- Nie ma sprawy, Sophie.
- odpowiedział lekkim tonem i ciężko było zgadnąć do której części wypowiedzi odnosiły się jego słowa.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline