Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2016, 13:44   #2
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Rzym. Centrum świata. Wspaniałe miasto tysiąca możliwości. Ośrodek kultury i cywilizacji i duszności, smrodu i nieprzebranych tłumów. Od samego rana Marcus miał dość tego miasta. Spacer w stronę domu Cycerona, jeszcze tylko utwierdzał go w tym przekonaniu. Czym innym było odwiedzanie Rzymu, przebywanie tutaj na ważniejsze uroczystości zarówno polityczne jak i kulturalne, od mieszkania tutaj. Przez 14 lat przebywania w Legionach na wschodzie, odzwyczaił się od tego zgiełku. Miał dość też licznych intryg, które mógł obserwować gdzieś z boku. W wojsku było prościej. W wojsku wiedział, co miał robić. Legioniści otaczali go szacunkiem i wiedzieli kim jest. A tutaj rzucano mu dziwne spojrzenia, jak na człowieka który kompletnie nie pasował tutaj.

Aquila był 30 letnim mężczyzną, o przyjemnej aparycji. Jego skóra miała raczej ciemniejszy odcień, dało się również zauważyć, iż musiała być przez wiele lat opalana słońcem i smagana wiatrami. Nadawało mu to raczej tajemniczego i groźnego wyglądu, kogoś kto nie spędza zbyt wiele czasu za murami rezydencji. Był wysoki, aczkolwiek na pierwszy rzut oka jedynie średniej budowy ciała. Prawdą było, iż jako trybun nie nabrał nigdy ogromnej tężyzny fizycznej. Jego ciało było jednak twarde, a mięśnie i umysł przyzwyczajone do wysiłku. Jego krótko obcięte na modłę legionową, ciemne włosy stały w kontraście do jasnych zielonych oczu. Jego wyprostowana sylwetka, sprężysty chód, a także spojrzenie pełne siły torowały mu drogę wśród tłumu.

Pewnie już sam jego wygląd wystarczyłby do przyciągania spojrzeń w takim miejscu. Dobór "garderoby", tylko potęgował to wrażenie. Na wysokiej jakości, prostej tunice, wykonanej z najlepszych materiałów nosił zbroję. Nie była to też byle jaka zbroja. Lorica Plumata wyróżniała go nawet na polu bitwy. Tutaj stanowiła ewenement. O jego boku wisiała drewniana, ozdobna, długa pałka otoczona kilkoma metalowymi okręgami. Stanowić ona mogła jakiś rodzaj ozdoby, zapewnienia sobie bezpieczeństwa, lub może była kwestią religijną. Z pewnością stanowiła dobrą alternatywę dla noszenia innego rodzaju broni. Prawdą zaś było to, iż stanowiła dla Aratusa po pierwsze przyjemny ciężar i skrywała krótki gladius. Skrytka nie była jego pomysłem, podpowiedział mu taką możliwość jeden ze współwyznawców jego boga. Oczywiście potrzeba było kilku chwil do dostania się do ukrytego miecza i w przypadku zasadzki, nie stanowiła wtedy żadnego atutu, ale pałką też dało się bronić. Najważniejsze, że jeżeli będzie kiedykolwiek potrzebował tego miecza, to nie musiał biec z powrotem do swojego domu. Ukryte pugio stanowiło jedynie dodatkowe zabezpieczenie. Nie obawiał się kontroli, na pobieżną jego nielegalna broń była odpowiednio zabezpieczona, przed innymi powinien sobie poradzić dzięki swoim zdolnościom osobistym.

Gdy dotarł do domu Cycerona złożył pancerz i pałkę w miejscu wskazanym przez jednego z niewolników. Nie chodziło tylko o szacunek wobec jego gospodarza, ale również o kwestię wygody. Gdy Cyceron przedstawiał go skinął głową wszystkim.
-Marcus Arata zwany Aquila były Tribunus laticlavius V Legionu - .

Nie okazał zdziwienia gdy po posiłku niewolnik Askaniusz został zaproszony przez ich gospodarza. Sam wyznawał zasadę, iż podwładnych a także niewolników należało traktować, tak jak ojciec swoje dzieci. Trzeba było ich nagradzać, gdy na to zasłużyli i karać, gdy nadeszła taka pora. Pytanie zbiło go zaś zupełnie z tropu, chyba jak wszystkich pozostałych, którzy milczeli dłuższą chwilę. W końcu przerwał ten niezręczny dla niego moment odzywając się. Postanowił potraktować to jako dobry trening umysłowy. Ot zagadnienie, które należało rozwiązać, dość niezwykłe, ale może przez to mające większe walory edukacyjne.
-Mówiąc teoretycznie potrzebowałbyś drogi przyjacielu kilku zaufanych ludzi. Najlepiej takich, którzy są w stanie za ciebie skoczyć w ogień. Ostatecznie takich, którzy wiedzą, ile mogą tobie zawdzięczać. Chodzi tutaj o lojalność kupującą milczenie. Zakładam, iż znasz zwyczaje swojego ojca. Jeżeli nie, to jesteś w stanie się wywiedzieć, gdzie spędza czas, z kim podróżuje. Informacje mogą oznaczać różnicę pomiędzy życiem i śmiercią. Dobrze byłoby mieć w jego otoczeniu swojego człowieka, który mógłby tobie przekazać wcześniej jego plany, to ułatwiłoby dalszą część zadania. A tutaj dochodzi nasza cierpliwość, bo musimy wyczekiwać odpowiedniego momentu. Chodzi o moment, w którym będzie podróżował nocą przez miasto. Wybierasz wcześniej kilka odpowiednich miejsc na zasadzkę, przede wszystkim wiedząc, iż będziesz potrzebował chwili na załatwienie sprawy. Gdy będziesz wiedział, że znajdzie się w okolicy jednego z tych miejsc, wtedy możesz go tam zaatakować. Dwóch dobrych łuczników powinno zająć się ochroniarzami, nim ci dowiedzą się co się dzieje. Potem szybki atak piechurów. Zaskoczenie powinno tobie pomóc. Nie możesz pozwolić nikomu zbiec z miejsca zdarzenia. Dla pewności, możesz wcześniej postarać się o zwłoki kilku bandytów i porzucić ich w miejscu akcji. Robisz to co musisz i znikasz z tamtego miejsca. Ktokolwiek nadejdzie, aby sprawdzić co się stało, założy, iż znalazł się w nieodpowiednim miejscu. - skończył mówić i upił łyk wina z pucharu, chcąc usłyszeć co inni mieli do powiedzenia.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline