Jacob zastanowił się przez chwilę, pod maską zdumienia ukrywając minę dziecka, które otrzymało drogi, wymarzony prezent na urodziny. Choć większość informacji nie była już dla niego tajemnicą i dysponował tą wiedzą dłuższego lub krótszego czasu, to trafiło się kilka perełek. Wszystko składało się prowadząc do realizacji planu.
- Panie Mushakari - zaczął Cooper z pełną powagą.
Wspomniany powoli odwrócił się w kierunku Starra. Widać było że naukowiec jest przejęty. Ale kto by nie był w obliczu takich wieści.
- Black Cross działają tylko dla siebie. Oni gotowi są zabić sami siebie dla “sprawy”. Xanou nie jest już bezpiecznym miejscem. Oni już was sprawdzają i szpiegują, a kiedy tylko przestaniecie być im potrzebni, zniszczą was. Niech pan pomyśli co może zdziałać broń sejsmiczna w odpowiednim miejscu latającego miasta. Albo globu - mówił Starr, wpatrzony w ekrany, tonem stwierdzającym fakty.
Ostatniej myśli nie musiał rozwijać. Wizja olbrzymiego tsunami nasuwała się aż nadto.
Mushakari zrelacjonował odpowiedź pracowniczce. Ta skinęła głową, tłumacząc wszystkim:
- Mój pracodawca zdaje sobie z tego sprawę. Jak każdy dobrze poinformowany człowiek w tym mieście, słyszał o Black Cross. Twierdzi jednak że zbyt długo budował tutaj swoje dzieło, aby je pozostawić. Wymontowanie stąd wszystkiego to kwestia tygodni. Woli umrzeć z dorobkiem swojego życia, niż zaczynać od zera.
Gospodarz włożył ręce w kieszenie kiltu. Spochmurniał. Ten człowiek naprawdę nie żartował.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |