Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2016, 22:15   #9
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Innae - odpowiedziała mu właścicielka śnieżnobiałych skrzydeł, dopiero jednak, gdy dotarli do drzwi. Parę głów zwróciło się w ich stronę, wyraźnie zaciekawionych, jednak nikt się ze swego miejsca nie podniósł ani też żadne pytanie nie padło. Skrzydlata przewodniczka pewnym ruchem dłoni pchnęła drzwi, które otwarły się na niezbyt szeroki korytarz. Zaraz po prawej znajdowały się kolejne, które, sądząc po zapachu, prowadzić musiały do kuchni. Nieco dalej, po lewej, były drugie, solidniejsze nawet niż te dębowe. To w ich kierunku skierowała swe kroki Innae, ówcześnie wyjmując z uchwytu pochodnię, którą to oświetliła dalszą drogę. Droga ta prowadziła solidnymi, kamiennymi schodami, w dół. Piwnica, do niej bowiem zmierzali, przywitała ich mrokiem, chłodem i wyraźnie już słyszalnymi wrzaskami. Delikatny blask dochodził zza beczek, które, jak się mogło zdawać, stały na końcu pomieszczenia. To zaś było obszerne, pachnące winem, grzybem i jarzynami. Pod jedną ze ścian stały worki, jak nic zawierające owe jarzyny. Pod drugą ułożono skrzynie, których zawartość kryły solidne zamki. Pod sufitem wisiały mięsiwa wszelakiego rodzaju, a między nimi kiście suszonych ziół.

Anielica, nie zatrzymując się by zbadać wnętrze piwnicy, ruszyła dalej. Widać znała już to miejsce lub zwyczajnie zapasy, które tu złożono jej nie interesowały. Interesowało za to źródło krzyków, które im bliżej, tym bardziej wwiercały się w ich umysły. Ból, którego istota je wydająca doświadczała, zdawał się przekraczać granice wytrzymałości. Dopiero jednak gdy okrążyli beczki, ujrzeli kim była i kim był jej oprawca. Pokoik, w którym się znaleźli, był mniej więcej wielkości tego, w którym elf spędził swą noc. Grube, kamienne ściany naznaczone były krwawymi smugami. Widać je było dokładnie dzięki lśniącej kuli światła, która unosiła się pod sufitem i przeganiała mrok. W jej blasku ujrzał elf młodą dziewczynę odzianą jedynie w cieniutką, białą koszulę. Jej ręce związane przez gruby sznur, założono na hak wbity w ścianę. Nogi, także związane, ledwie dotykały palcami podłogi. Długie, czarne włosy, spływały jej na piersi i twarz, częściowo ją zasłaniając. Przed nią, pozbawiony swego płaszcza, który nie krył już dłużej błoniastych skrzydeł, stał demon, którego Ellisar widział wieczorem i którego uratował przed linczem. Mężczyzna nie odwrócił się do nich, nie drgnął nawet. Jego oczy skupione były na czarnowłosej. Elf, który jako istota władająca magią był na nią wyczulony, miał wrażenie, jakby nagle pochłonęło go bagno pełne mrocznej mocy. Nie była ona jednak całkiem czarna, szara rzec by można. Otaczała demona i wnikała w ciało jego bezbronnej ofiary.
- Twarda z niej sztuka - mruknęła Innae, wkładając pochodnię w podobny uchwyt jak ten, z którego wcześniej go wyjęła. - Odpocznij chwilę, Mizo - zwróciła się do demona, zatrzymując przy nim i, jakby niechętnie, kładąc mu dłoń na ramieniu. W odpowiedzi rozległ się kolejny wrzask, po którym to związane dziewczę osunęło się bezwładnie, na tyle, na ile pozwalały więzy.
- Po co on tu? - Mizo, który w odpowiedzi na dotyk anielicy wzdrygnął się jakby go coś obrzydliwego dotknęło, a następnie cofnął by kontakt z owym czymś zerwać, spojrzał niechętnie na elfa. Nie czekając na odpowiedź skrzydlatej, podszedł do stojącego w kącie stolika przy którym postawiono prosty stołek, na którym to usiadł jednocześnie zajmując jedyne miejsce które do siedzenia się nadawało. Na stole za jego plecami leżał całkiem spory zestaw narzędzi, które bardziej pasowały do lochów Vole Kes niż do karczmy przy Białym Trakcie. Żadne jednak nie nosiło na sobie śladów krwi, podobnie jak nie widać było żadnych ran na ciele uwięzionej.
- Może się przydać - wyjaśniła mu anielica, nie sprawiając wrażenia jakby jego zachowanie w jakikolwiek sposób ją dotknęło. - Uratował cię, pamiętasz? Nie skreślaj go tylko dlatego, że go nie znasz i jest elfem.
- Nie potrzebujemy obcego, dam sobie radę - warknął w odpowiedzi, mierząc skrzydlatą pełnym gniewu wzrokiem, na co ta tylko pokiwała głową.
- Dał się podejść niczym dziecko więc teraz się wścieka - wyjaśniła Innae, odwracając się od pojmanej i zwracając do barda. - Ellisarze poznaj Mizo - dokonała prezentacji, a następnie z westchnieniem powróciła do obserwacji dziewczyny. - Czarna Wiedźma z Vole… Niezłych nam narobiła kłopotów ale miło, że wreszcie dała się złapać. Gdyby tylko jeszcze dała się na rozmowę namówić...
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline