Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2016, 13:46   #10
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
'Kufel' miał piwnice, jak każda porządna gospoda, ale Ellisar nie spodziewał się, że ten kawałek karczmy jest taki rozbudowany i tak solidnie zbudowany, że gdyby nawet śnieżna burza zmiotła cały budynek, to piwnica by ocalała.
Co prawda tym, co by się tu schronili, byłoby dość chłodno, bo temperatura w korytarzu była (co, uwzględniając zgromadzone tu produkty, było logiczne) niska, to jednak i tak było tu cieplej, niż na dworze. I zdecydowanie zaciszniej, jako że przez grube kamienne sklepienie nie docierały najlżejsze nawet odgłosy szalejącej na powierzchni śnieżnej burzy.
No i nie umarliby z głodu, bowiem zapasy, na oko sądząc, pozwoliłyby przetrwać miesięczne oblężenie. Ewentualnie trwające parę tygodni uwięzienie.
Nudno byłoby i, zapewne, ciemno, no ale lepsze to, niż stawienie czoła żywiołowi.
Oczywiście za dębowymi drzwiami mógłby też znaleźć schronienie elf, niesłusznie oskarżony o sprowadzenie śnieżnej burzy.

Jak się okazało, piwnica miała już swoich gości i bynajmniej nie były to myszy czy szczury. Związana kobieta nie wyglądała na myszkę, a jeśli prawdą było to, co mówiła Innae, to chociaż znalazła się w pułapce, to nie była myszką nie tylko z wyglądu, ale i z charakteru.

- Czy to ona jest odpowiedzialna za poranne zamieszanie? - spytał.
- Najprawdopodobniej - odpowiedziała anielica, nie przerywając obserwacji pojmanej.

A ta stale stawiała opór magii umysłu, którą szczodrze stosował Mizo.
Ellisar nigdy nie przepadał za demonami. Chyba żaden z elfów ich nie lubił, był to zresztą brak sympatii ze wzajemnością, nie na tyle jednak wielki, by przedstawiciele obu ras mieli się sobie rzucać do gardeł przy byle okazji. Zresztą nie da się ukryć, lepszy był demon, niż wiedźma.
O tych ostatnich Ellisar wiedział tyle, co wszyscy. Czarne Wiedźmy z Vole tworzyły zakon, stowarzyszenie ludzkich magiczek, które korzystały z czarnej magii na rzecz czynienia zła. Powszechnie było wiadomo, że Wiedźmy wspierają działania upadłych, o ile te nakierowane są na próby zawładnięcia krainą. Mówiło się również, że sama Sirese korzystała z ich usług przy przejmowaniu władzy. Niechętni władzy nemeryjskiej królowej twierdzili, że jej przydomek, "Wiedźma", bierze się właśnie od tego zakonu.
Trudno było darzyć je sympatią...
Ogólnie nie spotykało się ich poza Vole, a tu proszę - jedna taka siedziała (jeśli można to tak nazwać) przed Ellisarem.

Demon, przynajmniej na razie, nie zdołał sobie poradzić z uporem czy silną wolą wiedźmy.
Jak nie kijem, to pałką, powiadano. Albo marchewką dla odmiany. Każdy miał jakieś słabe strony.

Ellisar ponownie wziął do ręki giternę.
I ponownie popłynęła spokojna melodia, jednak o innym charakterze, niż rankiem. Ta nie miała uspokoić demona, ani tym bardziej związanej kobiety. Melodia była spokojna jak woda i tak samo cicha i podstępna. Miała podmyć, osłabić wolę i upór wiedźmy, tak samo jak fale powoli acz systematycznie podmywają i zwalają najwyższe klify.
 
Kerm jest offline