Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2016, 20:49   #1
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Płaczący Las [D&D 3,5 Fr rekrutacja]


Dwadzieścia siedem mil na południe od Brodu Ashabe. Płaczący las. Jakiś czas temu

Ciężko dyszący najemnik, starł dłonią pot z skroni. Mężczyzna oparł się o drzewo i ostrożnie wyjrzał za nie, rozglądając się uważnie po leśnej scenerii.
-Chroń mnie Tymoro...- wysapał, po czym błyskawicznie zrzucił z głowy hełm i pozbył się kolczej koszulki, która z brzękiem spadła mu pod nogi. Zbroja go spowalniała, a strata tych kilku złotych monet na nową, było zdecydowanie bardziej opłacalne niż poświęcenie życia.
Mężczyzna wziął głęboki wdech i przełknął ślinę. Przez chwilę poczuł na plecach dreszcze. Najemnik chciał to zbagatelizować, tak jak i swoj oddech parujący na powietrzu gdyby nie fakt, że był środek Przypływu lata i temperatura w tych regionach nawet nocą była dość wysoka.
-Nie nie nie... Tylko nie to...- szepnął pod nosem, po czym zerwał się jak rażony piorunem do biegu. Pędził ile sił w nogach nawet nie oglądając się za siebie. Mężczyzna widział w oddali strumień i tam też właśnie się kierował. Doskonale pamiętał mapę, na której ów strumień łączył się z rzeką Ashabe, a ta oznaczała zwiększenie szans na przeżycie.

Człek poczuł jak nadzieja wlewa się do jego serca, gdy niespodziewanie potknął się o masywny korzeń drzewa i wyłożył się jak długi. Najemnik spojrzał nerwowo za siebie, a resztki nadzei przeobraziły się w paniczny strach o własne życie.
-Tymoro! Błagam... Błagam...- sapał do siebie czołgając się jak padalec w stronę strumienia, który był w jego mniemaniu jedyną drogą ucieczki. Mężczyzna dotarł ostatkiem sił do brzegu, wpełzając do wody niczym gad, lecz nim zdążył się tym nacieszyć znieruchomiał. Spojrzał raz jeszcze w kierunku, z którego uciekał
-Tymoro... Tymoro!- krzyknął, a szemrząca woda strumienia w jednej sekundzie zamarzła stając się dla niego pułapką. Para z sinych ust przestała buchać a równo z ostatnim tchnieniem znieruchomiał kompletnie. Serce mężczyzny przestało bić, a na jego skroń opadł płatek śniegu. Po chwili spadł kolejny i kolejny aż wystające do połowy z lodowej pułapki zwłoki i pokryta trawą gleba zakryła warstwa białego puchu.



~***~

-Słuchajcie mnie uważnie! Gnoje! Kurwisyny! Obsrańce i śmiecie! Żadne z was łachudry nie zasługuje by chodzić po tym świecie! Gdyby to ode mnie zależało, to dawno wasze truchła dyndałyby z wiatrem na drzewach przy gościńcu! Złodzieje, mordercy, gwałciciele, rabusie, rebelianci? Bez różnicy! Jesteście ścierwem!- krzyk kapitana Burgly niósł się echem po całej kolonii karnej, która była częścią Brodu Ashabe. Burgly był draniem nie mniejszym niż większość więźniów kolonii, lecz los chciał że to on pilnował wyrzytków społeczeństwa a nie na odwrót. Jakby tego było mało, ten drań najzwyczajniej w świecie tutaj rządził i niemalże każdego dnia nadużywał tej władzy.
-Dzisiaj możecie pomodlić się do Tymory, albowiem to szczęśliwy dzień dla kilku z was!- krzyczał, z szczytu wieżyczki, gdzie na codzień wartę pełnili łucznicy – strażnicy kolonii -Dzisiaj kilku z was dostanie szansę odkupić swoje winy i opuścić moje zacne królestwo przed końcem wyroku!-

Kolonia była domem dla niemal sześciu tuzinów różnego rodzaju zbrodniarzy, którzy na codzień odbywali przymusowe prace przy ścinaniu drzew, lub w pobliskim kamieniołomie. Kolonia "gościła" ludzi, półelfy, półorków, a nawet i kilku krasnoludów. Jedni odsiadywali wyroki za morderswa inni byli złodziejami. Choć różniły ich przewinienia, wszyscy zdecydowali, że pobyt tutaj będzie lepszy od stryczka, odcięcia dłoni, czy innego rodzaju błyskawicznych kar. Ci, których kapitan Burgly nienawidził najbardziej, żałowali swych decyzji, lecz było za późno na jej zmianę.
-Dzisiaj wasz ukochany kapitan wybierze pięcioro ochotników, którzy na coś się przydadzą i jeśli się spiszą, zostaną przeze mnie osobiście obłaskawieni! No? Nie widzę chętnych!- ponaglił zebranych więźniów. Człek powiódł wzrokiem po licznej gromadzie podopiecznych wyczekując z niecierpliwością na pierwszego ochotnika.




Witam i zapraszam do mojej sesji D&D 3.5 FR
Konkrety: PB 32, poziom 1, odpis raz na 3-4 dni (będę pilnować terminów [wiem, sam jestem zdziwiony]).
Rasy i klasy z Podręcznika Gracza, żadnych dodatków, anglojęzycznych szablonów i takie tam. Ludź, gnom, niziołek, półork, elf, półelf, krasnolud. Karta postaci obojętnie w czym. Najważniejsza będzie ta w panelu sesji, którą sobie ładnie uzupełnicie kiedy już ruszymy. Historię bohatera proszę w kilku zdaniach opisać, bez zbędnych ceregieli. Nikogo nie obchodzą opowieści o przeszłości waszych BG. Proszę opisać charakter postaci, oraz czemu znalazła się w kolonii (oczywiście postać nie musi być zła, mogła być wrobiona, albo trafić tam za jakąś pierdołę).
Będzie awans postaci. Zaczynacie z podstawowym ekwipunkiem (to wasz sprzęt, który wam zabrano kiedy trafiliście do kolonii).

Rekrutacja trwa do 2 stycznia, zaś dzień później zaczynamy grę. Pytania?
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 30-12-2016 o 22:48.
Nefarius jest offline