Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2017, 13:27   #14
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Bitwa się zakończyła szybko dość. Zaskoczenie połączone z odrobiną szczęścia pozwoliło rozbić oddziały wroga. I zdobyć jeńca.
Związany drzemał pod “czułą opieką” krasnoludów. Pozwoliło to przejrzeć w spokoju łupy. Poza magiczną maczugą i magicznym pierścieniem wroga… łupy nie powalały jakością. Orkowe szable, śmierdzące skórznie, dzidy… i racje żywnościowe w postaci kawałka solonego mięsa i niewielkich bukłaczków z tanim piwem. Kilka drobiazgów, żadnych łupów.
Dało się z tego wysnuć wniosek, że byli patrolem wysłanym na przepatrzenie okolicy.. co zresztą potwierdził Yearan.
A skoro byli jeno patrolem, gdzieś w okolicy mieć obóz musiały główne siły. Skoro byli patrolem i oficjalnie… już zaginęli, to ktoś przyjdzie ich szukać, za sześć osiem… dwanaście godzin góra.
Sam Yearan zaś twierdził, że zna okolicę i jest tu całkiem bezpieczna kryjówka skryta za starą magią jeszcze z czasów dawnych królestw. I że zna do niej dojście.
To było pocieszające.

W tym czasie, gdy Yearan dzielił się tą rewelacją, Silke ruszyła przez wrzosowiska poszukując swojego towarzysza. Pogwizd bowiem jako istota stojąca powyżej zwierząt naziemnych i brutalnych dwunogów, gardził przemocą i jej unikał. A zwłaszcza angażowanie się w nią. Toteż.. w czasie gdy wszyscy toczyli heroiczny bój, on zajął się przyziemnym polowaniem na polną mysz. No co? … na samych potrawach duchowych żaden mędrzec nie wyżyje.


Spojrzał na Silke, gdy ta do niego podchodziła i zakrakał.- No i? Co takiego ustaliliście? Jakie mamy plany na dalszą drogę?

Zebranie łupów w jedną kupkę zajęło trochę czasu, może i niepotrzebnie, bo wysiłek nie był ich wart. Opatrzenie ran i przygotowanie tu posiłku było koniecznością. Większość wilków już się rozbiegła po wrzosowiskach. Pozostał tylko jeden, ten którego druidka w jasyr wzięła.
Yearan okazał się zaś skarbem nad skarbami. Bo poza tym, że był bardem, łowcą, Harfiarzem etc. etc… Przede wszystkim był też kucharzem.


Z zapasem jedzenia i przyprawami które wrzucone do kociołka polowego wraz z orczymi racjami rozniosły się przyjemnymi dla nosa zapachami budzącymi burczenie w brzuchach całej drużyny. Koniec z suchymi racjami. Przynajmniej dziś, prawdziwe jedzenie.
Taki posiłek był okazją do omówienia ważnych obecnie spraw takich jak: gdzie iść dalej, jak przesłuchać jeńca, o co się go spytać, co z nim zrobić po przesłuchaniu…
Zdanie Grama i jego kamratów nie zmieniło się bardzo, słowa trzeba dotrzymywać, a orka do piachu dać od razu i ruszać ku Nesme. Gram nie miał w planach przesłuchiwania orkowego jeńca, ale też nie bronił takich zabaw reszcie drużyny. No i jeszcze łupy.
Teraz dla odmiany mieli dwie warte uwagi magiczne zabawki. Pierścień i maczugę. Obie wymagające rozpoznania, by móc wykorzystać je właściwie.
Dużo rzeczy do omówienia. Ale wpierw… żarcie w michy !
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline