Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2017, 20:59   #7
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Dopiero stając w drzwiach baru zdała sobie sprawę co tak naprawdę robi… zrobiła. Właśnie chciała się wystroić dla faceta, którego przed chwilą poznała w siłowni, który może stanowić zagrożenie dla osoby, którą ochrania. Typka który z nią flirtował… Przygryzła wargę. Nie mogła zrobić kroku dalej. Czego właściwie tu szukała? Niby Martin miał zaspokoić żądzę, którą odczuwała względem Andre? Toż doskonale wiedziała co siedzi jej w głowie. Kiedy ostatnio spała z facetem?

Wsunęła ręce do kieszeni jednak nie ruszyła się o krok. Powinna wrócić do pokoju. Akurat odwróciła się... by wpaść na wysokiego blondyna. Mężczyzna był ubrany od stóp do głów na czarno i wyglądał teraz bardzo elegancko. Jak Andre.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/ee/6e/fc/ee6efcc93e8d705b187c7c919d4cede0.jpg[/MEDIA]

- Och, przepraszam. Musiałaś czekać. W nagrodę ty wybierz miejsce, gdzie usiądziemy. - uśmiechnął się.
Sophie podniosła ręce jakby się poddawała.
- Wybacz, to chyba nie najlepszy pomysł. - Uśmiechnęła się przepraszająco. Czuła, że właśnie wychodzi na wariatkę… może to i lepiej.
- Dlaczego? - spytał ją tak po prostu - Masz coś do stracenia poza odrobiną czasu? A może zrobiłaś się śpiąca?
- Nie…
- Przeczesała włosy dłonią. - Jakiekolwiek miejsce będzie dobre.
- Chodź, usiądziemy, pogadamy. W każdej chwili możesz wstać. W każdej chwili możesz powiedzieć to, co myślisz. To jest urok nowych znajomości.Nie mamy nic do stracenia, a wszystko do zyskania
. - poprowadził ją do niedużego stolika na uboczu, stojącego bok fortepianu.

Sophie zajęła miejsce tak by widzieć co się dzieje na sali.
- Powiedziałeś, że “wychodzi tu twoja małomiasteczkowość”. - Może gadanie o głupotach nie będzie takie złe. - Skąd jesteś?

Nim odpowiedział, podszedł do nich kelner, by odebrać zamówienie. Martin zamówił szkocką z lodem, pozostawiając towarzyszce wolny wybór. Sophie zamówiła jakiś sok i odprowadziła kelnera wzrokiem. Dopiero gdy stanął przy barze by przekazać zamówienie powróciła spojrzeniem do Martina.

- Prawdę mówiąc, to trochę podróżuję po świecie, ale generalnie pochodzę z Niemiec, urodziłem się i dorastałem początkowo w małej miejscowości Bentwisch niedaleko Rostock na północy kraju. A Ty?
- Newington niedaleko Waszyngtonu. Też nie powiedziałabym, że to duże miasto.
- Wyuczona historia po zmianie tożsamości sama podpowiadała jej odpowiedzi. - Ale ostatnie pół roku spędziłam w Paryżu. - Przez chwilę się nad czymś zastanawiała. - Przyznam się, że jak na amerykankę przystało nie mam pojęcia o mapie europy. Gdzie jest to Bentwisch? I dlaczego Wiedeń? Praca, wakacje?
- I tak dobrze, że wiesz gdzie jest Europa
- zaśmiał się mężczyzna, po czym przysunął bliżej podsuwając swój telefon Sophie, gdzie odpalił aplikację Google Maps. Po chwili klikania wskazał kobiecie małą kropkę na mapie.
- Bentwisch. Generalnie nic tam ciekawego nie ma poza samą bliskością morza. Chyba domyślasz się jak spędzałem wakacje...

Kelner przyniósł napoje, więc na chwilę umilkli. Następnie Martin, nie odsuwając się już, powiedział:
- To teraz moja kolej. Pytanie za pytanie. Dlaczego nie możesz spać?
- Bo jestem typem “sowy”, lepiej mi się pracuje i żyje w nocy.
- Przez chwilę udała, że się zastanawia. W wojsku uczyli ją, że odpowiedź nie może być zbyt gładka. - Kiedy wiem, że powinnam skorzystać z nocy i się przespać tylko się irytuję i tym bardziej nie mogę zasnąć.

Przyjrzała się mężczyźnie. To nie będzie miła pogadanka o niczym. We wszystkim będzie kłamać bo już nie potrafi inaczej. Sięgnęła po sok.
- Skoro już gramy w ten sposób. Przyjechałeś do Wiednia służbowo czy wypocząć?
- Służbowo. I wypoczynkowo.
- zachichotał - Jestem pisarzem. Czy raczej historykiem-pisarzem. Zbieram materiały do książki. Stąd chyba też preferuję nocny tryb życia - łatwiej mi się skupić. A ty czym się zajmujesz?
- Spotkałam kilku historyków i przyznam, że raczej mało który wie jak wygląda siłownia
. - Na chwilę skupiła wzrok na koszuli mężczyzny, przypominając sobie znajdujące się pod spodem ciało. - I na pewno żaden nie wyglądał też w ten sposób…
Przez chwilę milczała, zastanawiając się co mu odpowiedzieć. Widział kaburę. Raczej mało kto chadza z czymś takim po hotelu.
- Jestem dziewczynką na posyłki. - Zastukała palcem w szklankę z sokiem. - Muszę być cały czas gotowa na to, że gdzieś mogą mnie wysłać. Książka o Wiedniu?
- Właściwie to trochę kryminał. Historia seryjnego zabójcy z XIX wieku, który zabijał na tych terenach. Taki Kuba Rozprówacz, ale właśnie - zupełnie nieznany. I co ciekawe, nigdy nie schwytany.
- mężczyzna wyraźnie ożywił się, mówiąc o swoim hobby, po czym spojrzał na Sophie i bez pośpiechu zlustrował jej sylwetkę.
- Ty też nie wyglądasz na dziewczynkę od przynieś, podaj, pozamiataj. Widziałem jak ćwiczysz... chyba bym nie dał rady dorównać ci tempa. - przyznał szczerze.

Pozamiataj...tak to chyba było to czym się zajmowała. Sprzątnij kogoś.
Wzrok mężczyzny sprawiał jej przyjemność. Pewnie wyglądałoby to trochę inaczej gdyby na siłownię założyła tylko koszulkę i pierwsze co by zobaczył to byłyby jej blizny… pocięte nadgarstki. Przypalenia. W podziemiu jakoś się tym nie przejmowała. Wszyscy byli tacy.

A tutaj patrzcie. Pan historyk-pisarz z ciałem atlety. Znając jej szczęście powinien być łowcą, ghulem lub wampirem. Bo czemu nie? Lepiej pracuje mu się w nocy. Słyszała coś podobnego pół roku temu. A może po prostu zaraz się okaże, że jest za blisko prawdy i będzie musiała go wyeliminować “dla dobra maskarady”. Czuła jak sceptyczne myśli zaczynają ją atakować jedna po drugiej. Tej nocy po prostu nic nie mogło być przyjemne.

Wszystkie te przemyślenia odbywały się gdy na jej twarzy pozostawał delikatny uśmiech, a jej dłoń bezwolnie bawiła się wciąż leżącym na stole telefonem. Złapała się na tym, że odruchowo dotyka go tylko czubkami palców by nie pozostawić odcisków. Czując, że milczy za długo podniosła wzrok i uśmiechnęła się przepraszająco.

- Wybacz, to trudny temat. Wcześniej byłam policjantką, ale to ciężka praca, więc się wykręciłam jak tylko pojawiła się okazja. - Zostawiła telefon i oparła twarz na dłoni. Spojrzała już spokojnie w oczy Martina. - Ale w związku z tą “mroczną” historią, zabójcy to mój temat. Opowiesz o nim coś więcej, czy powinnam zaczekać na premierę książki?
- Powinnaś przyjąć zaproszenie na obiad.
- uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi. - Wtedy złamię się i wszystko wyśpiewam. Bez adwokata!
Sophie posmutniała. Był uroczy. Bardzo… bardzo chętnie by pociągnęła to dalej, ale 3 piętra wyżej był powód dla którego nie powinna.
Może… kiedyś.
- podniosła się. Z jakiegoś powodu położyła mu dłoń na jego ramieniu. Pod marynarka dało się wyczuć umięśnione ciało. Szybko ją cofnęła. - Dobranoc.
- Rozumiem
. - uśmiech na jego twarzy zgasł. - Możesz jednak być tak dobra i podać mi przyczynę odmowy? Wiesz, wolę usłyszeć, że jestem strasznym dupkiem niż zastanawiać się potem tygodniami “dlaczego”.
- Jestem tu służbowo Martin i, jak powiedziałam wcześniej, nie mam pojęcia jak będzie wyglądał mój następny dzień.
- Sophie uśmiechnęła się do mężczyzny i z jakiegoś powodu przeczesała jego włosy dłonią. Były przyjemne w dotyku. Nagle poczuła, że potrzebuje bliskości. Kiedy pozwoliła sobie na nią po raz ostatni? Przytulając Johna? Bo to co było między nią, a Andre ciężko było nazwać bliskością. No tak… znów ten wampir. Andre to, Andre tamto. Powoli opuściła dłoń delikatnie przesuwając ją po twarzy Martina. Była ciekawa czy się odsunie. - To nie jest coś, na co masz jakikolwiek wpływ.

Mężczyzna wstał i choć nie objął jej, stanął tak blisko jakby ją przytulał. Usłyszała jak wciąga w nozdrza zapach jej włosów.
- Rozumiem, że pracujesz ale przypuszczam, że nie zawsze jesteś na służbie, no i... - uśmiechnął się - Mamy XXI wiek. Zawsze możesz zadzwonić i przełożyć lub odwołać posiłek. Mój harmonogram jest dość swobodny, choć też nie ukrywam, że może mi coś wypaść. Strasznie ciężko przekonać dyrektorów muzeów i archiwistów do udzielania wywiadu, więc czasem dostaję cynk, że taki typek ma czas i cóż, jadę do niego. - Martin potarł podbródkiem czoło Sophie, ocierając się o nią coraz śmielej.
- Czy mogę cię odprowadzić? - zapytał cicho, a po chwili dodał - Albo może ty odprowadzisz mnie... żeby szef nie widział? - wyczuła jak na jego wargach pojawia się znów uśmiech.

Wszystko w jej głowie mówiło jej, że ładuje się w kłopoty. Cóż, to samo działo się gdy decydowała się na tą pracę.
- Cały czas jestem na służbie. - Jej szept był cichy, ale stojący tuż obok mężczyzna powinien go był usłyszeć. - Jeśli dostanę twój numer to mogę dać ci cynk, że mam wolne popołudnie… nie mogę zagwarantować nic więcej.

Podniosła głowę, patrząc wprost na mężczyznę. Była ciekawa jak zareaguje na jej blizny… bardzo ciekawa. Do tego ma przy sobie broń. Przygryzła wargę, starając się znaleźć jakąś podpowiedź w jego oczach. Właśnie go poznała, może być kimkolwiek… może być łowcą.

- Mogę cię odprowadzić... - Uśmiechnęła się. - … jeśli boisz się, że się zgubisz.
- Wiesz, to rodzaj podstępu
- zbliżył usta do jej uszka i delikatnie potarł je nosem, szepcząc - Jeśli będziesz ze mną, to nikomu na mnie nie doniesiesz... - zaśmiał się, całując Sophie w szyję, a nim zdążyła zareagować, porwał jej dłoń i poprowadził ku schodom.
- To co, kto ostatni na górze, ten pierwszy się rozbiera? - zaśmiał się.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 01-01-2017 o 21:02.
Mira jest offline