Skoro jest woźnica, to pewnie i dyliżans się znajdzie, pomyślał Axel, gdy przyjrzał się dokładniej leżącemu. Chyba że, biedaku, wypadłeś z dyliżansu.
Wszak było bardzo prawdopodobne, że woźnice Czterech Pór Roku nie różnią się w zamiłowaniach do trunków od przedstawicieli konkurencji. Zobaczyli mutanta, dyliżans przyspieszył i i ktoś zleciał z kozła...
Pewnie zaraz się przekonamy - do poprzedniej dorzucił kolejną myśl.
No i miał rację, a równocześnie się mylił, bo woźnica raczej nie spadł, a uciekał co sił w nogach, z miernym zresztą skutkiem
Co za dużo, to niezdrowo, kolejna myśl, niepotrzebna acz logiczna, znowu przemknęła się przez głowę Axela, gdy strażnik dróg zobaczył idące w ich stronę stadko mutantów.
Nie mogliście poświęcić się konsumpcji?, dodał, stale w myślach, celując w najbardziej na czoło wysuniętego mutanta.
- Cofnijmy się do dyliżansu - zaproponował. - Im nas więcej, tym lepiej.
Wycelował starannie i gdy tylko dystans między ich grupką a mutantami zmalał do odległości skutecznego strzału, pociągnął za spust, po czym, nie czekając na efekt, ruszył w stronę dyliżansu, po drodze ładując pistolet.
Logika nakazywała nie tylko połączyć się z pozostałymi, ale również spróbować jak najwięcej mutantów załatwić z dystansu, nie dając tamtym szans na rewanż. |