Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2017, 22:22   #26
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Wielkolud, który na słowa Claire roześmiał się gardłowo - może przez to wyglądał nieco bardziej przyjaźnie? – stanął górując nad Ianem, obrzucając spojrzeniem obitą CKM. Kobieta zaś cierpliwie wysłuchała wszystkich pytań, powitań, okrzyków zaganiając przy tym wszystkich do środka:
- Wejdźcie. Wszystkiego dowiecie się w środku. – w jej słowach dźwięczała szczera troska i ciepło.



Dar:
Brunetka użyje pierwszopoziomowego daru „Perswazja”, który sprawia, że wilkołak w homidzie jest bardziej przekonywujący, jego słowa i argumenty są nacechowane wiarygodnością, mają większą wagę. Każdy sukces w rzucie obniża stopień trudności rzutów opartych o atrybuty społeczne o 1. Rzut: Charzyma+Przebiegłość, ST 6. Wynik rzutu: 10,7,3,10,2,3,8,8 = 5 sukcesów, przerzut dwóch 10ek: 2,3, łącznie pozostaje 5 sukcesów.
Przy takim wyniku, samo przekonanie grupki nastolatków będzie bezproblemowe: standardowy ST wynosi 6 ale z użycia daru ma 5 sukcesów czyli ST spada o 1, czyli 5. Przy takim rezultacie, nie turlałam.



Kobieta na słowa Claudii uśmiechnęła się krzywo prawym kącikiem ust i pogładziła blondynkę lekko po policzku niemalże matczynym gestem, który przywiódł dziewczynie na myśl Freyę. Brunetka podeszła następnie do Dominiki, w której niemal kipiało od złości, pretensji i rozczarowania.


Ilość kości: 2, ST dla wilkołaka spod patronatu Nowiu jest 8. Wynik rzutu: 9,6 = 1 sukcesy. Nie wpada we frenzy choć jest naładowana silnymi emocjami.



Objęła naburmuszoną dziewczynę serdecznie i pochyliła się do niej tak, by tylko Domka ją słyszała:
- Przecież inaczej byś nie uwierzyła – pacnęła brunetkę lekko palcem po nosie z łobuzerskim błyskiem w oku jak czyniła wiele razy w przeszłości. Mała Dominisia uwielbiała ten gest, nastoletnią Domkę gest wprawiał w rozbawienie zmieszane z konsternacją. Starsza kobieta odwróciła się ku chacie, lecz po kilku krokach obejrzała przez ramię z uśmiechem:
- Idziesz? Czy pozwolisz, żeby zeżarła Cię ciekawość?


Wnętrze chaty rozczarowało Emmę brakiem wyszukanych wygód. Z niewielkiego przedsionku wchodziło się do sporego pomieszczenia, które służyło za kuchnię, salon i najwidoczniej miejsce pracy. Długi, prosty stół widział lepsze czasy. Poznaczony był rysami i bliznami zadziorów i uginał się pod stosem różnych papierów. Krzesła były wygodne chociaż żadno nie było do pary. Drewniana podłoga nosiła równie liczne ślady użytkowania co i stół, szczególnie w okolicach wielkiego obstawionego wygodnymi, wysiedzianymi fotelami kamiennego komina, który dzielił pomieszczenie na pół: część kuchenną i salono-pracownię. Łatwo było się domyśleć, że przyczyną wysłużenia podłogi był wesoło trzaskając ogień. Na prostej kuchence gotowały się dwa duże gary, wypuszczając spod pokrywek przyjemne bulgotanie i zapachy gulaszu, szczodrze przyprawionego ziołami. Na blacie leżał wielki bochen chleba, tuż obok piętrzył się stos talerzy. Zapachy sprawiły, że niektórym nie udało się uciszyć burczenia w żołądkach.
- Ruszać się. Myć się i do jedzenia! – zarządził ponownie wielkolud znanym im już tonem, a kobieta dorzuciła:
- Jestem Sophie Simmons, a to Jonas Carter. – wskazała na wielkoluda gestem głowy – Łazienka jest na końcu korytarza – wskazała kierunek – Wybierzcie pokoje i pospieszcie się, kolacja czeka. – dodała wesoło.
Na końcu krótkiego holu faktycznie znaleźć można było łazienkę z kabiną prysznicową lecz bez gorącej wody. Letni strumień z każdą kolejną osobą zamieniał się w lodowaty. Pociechę mogły nieść jedynie puchate ręczniki...
Po obu stronach korytarza znajdowały się dwie pary drzwi, prowadzących do równie prosto i skromnie urządzonych pokoi z piętrowymi łóżkami. Pierwszy pokój po lewej najwyraźniej był zajęty: rozgrzebane śpiwory i rzucone dwa plecaki były jasnymi tego świadectwami.


Po kolacji Sophie przeniosła się na jeden z wysiedzianych foteli, Carter zaległ na kolejnym, wyciągając długie nogi w cieple ognia. Wyglądał na całkowicie rozluźnionego, przymknął lekko powieki, jakby zapadając w drzemkę.
Brunetka potoczyła spojrzeniem po objedzonych i rozleniwionych młodych, którym w głowach lekko szumiało również zaserwowane młode piwo. Domka rozpoznała przepis, przyjaciel jej ojca również takie pędził.
- Wszyscy zostaliście tutaj zabrani z jednego prostego powodu. – uśmiechnęła się ciepło – Dla Waszego bezpieczeństwa.
Po chwili kontynuowała spokojnym tonem, za tło mając trzaski pękających polan:
- Wasze dotychczasowe życie przestało mieć większe znaczenie. Jesteście wybrańcami Gai i to dzisiaj ukazała się wasza prawdziwa natura. – spojrzała w oczy Ianowi – Każdy z was przeżył coś co pozwoliło uśpionemu w was duchowi, przebudzić się. Strzec Was. Jesteście tu bo, jesteście wilkołakami.
Drzemiący Jonas uśmiechnął się – w przyjemnym półmroku jego profil wyostrzył się drapieżnie.
Sophie ciągnęła nadal unosząc dłoń jakby chciała uprzedzić jakiekolwiek pytania:
- To o tym mówiły duchy, Emmo. Jesteśmy Garou, wybrańcami Gai. To ona obdarzyła nas mocami i sprawiła, że duchy są nam posłuszne. Wszystko to w jednym, najświętszym, najważniejszym celu: byśmy mogli jej strzec przed wrogami. – pociągnęła łyk piwa by móc kontynuować: - Nieprzyjaciele Gai, to słudzy Żmija, żołnierze plugastwa i rozkładu. To dlatego cuchnęłyście, Domi i Claire; miałyście z nimi do czynienia. To właśnie na nich wpadłaś, Emmo, i gdyby nie udzielona pomoc, sama zostałabyś sługą Żmija, stając się wypaczonym wilkołakiem – Tancerzem Czarnej Spirali.

Angel, która z jakiegoś powodu nie mogła dobić do stanu rozanielenia towarzyszy, zauważyła, że Carter, który zdawałoby się zapadł w drzemkę cicho pochrapując, ma wyraźnie zadowoloną minę, a dźwięki jakie wydaje to nie pochrapywanie lecz powarkiwanie. Pomimo przytulnego półmroku dostrzegła też, że Jonas uważnie się im wszystkim przygląda.



Angel ma prawo do rzutu na spostrzegawczość, bo jakoś alkohol do łeba nie bije. Ilość kości: 7, ST 6. Wynik rzutu: 10, 10, 4,7,3,7,7 = 5 sukcesów, przerzut dwóch dyszek z racji specjalizacji 2,10. I kolejny raz przerzut: 3. Łącznie: 6 sukcesów. Fenomenalny wynik.




- ... obecnie jednak garou wymierają, Żmij staje się coraz mocniejszy. Dlatego każde z Was jest ważne. Dlatego każdy się liczy. – w głosie Sophie słychać było ból, smutek i złość. Nabrała na nowo powietrza - Kiedyś było nas wielu, kiedyś to my rządziliśmy. – Simmons spojrzała na Iana i Claudię - Lecz chcieliśmy więcej, nasze słabości i chciwość i żądze stały się przyczynkiem naszego zniszczenia. – spojrzenie mówczyni musnęło Emmę - Rozpoczęliśmy polowania na ludzi, którzy mieli nam służyć. Od tego czasu, ludzie stali się nam przeciwni, nie ufają nam, a kłótnie między trzynastoma plemionami Garou stały się coraz to ostrzejsze, bardziej zawzięte. Nasza krótkowzroczność to woda na młyn Żmija, który rośnie w siłę... Codzień nasza walka w obronie Gai staje się coraz cięższa...

Sophie zasępiła się przyglądając się Angel. Po chwili ciężkiego milczenia podeszła do wciąż obolałej i ruszającej się z trudem CKM:
- Pomogę Ci... – spojrzała dziewczynie w oczy i powoli wysunęła w jej kierunku dłonie. Ułożyła je delikatnie na wytrenowanym przedramieniu obitej wojowniczki...



Sophie chce pomóc Claire i użyje daru „Matczyny dotyk”. Do tego celu wyda punkt Gnozy czyli obniży tymczasowo pulę dostępnych krop Gnozy o jeden, a następnie użyje Inteligencji+ Medycyny. ST jest różny. Dla wilkołaka jest równy poziomowi Szału (Rage), dla nie-wilkołaka wynosi 6. W tym wypadku ST wyniesie 5. Wynik rzutu: 2, 10, 9,2, 8,3 = 3 sukcesy. Każdy sukces leczy jeden poziom zdrowia. CKM czuje się zatem znacznie lepiej. Mechanicznie: połowa obrażeń została wyleczona, jeszcze pobolewa, ale można się ruszać bez większego kwiku i stęku.



Simmons odsunęła się, z uśmiechem przyglądając się potężnie zbudowanej dziewczynie i jej reakcji:
- Dlatego jesteście tutaj, by uczyć się tego kim jesteście – tłumaczyła - skąd pochodzicie i kim się staniecie...

...opowieść brunetki ciągnęła się aż do rana.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 04-01-2017 o 17:02. Powód: błęęęędy stylistyczne
corax jest offline