Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2017, 09:24   #11
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Buła zaprowadziła Nosferatkę na dół do garażu, gdzie czekało już na nią auto wraz z szoferem. Faktycznie samochód przyznany Dominice miał przyciemniane szyby.

- Za zagłówkiem na tylnym siedzeniu masz ubranie. Gadałam z twoim Ojcem i... przekazał ciuchy, w których podobno normalnie chodzisz. Nie mógł się z tobą zobaczyć, ale cię pozdrawia. - to była wyjątkowo długa wypowiedź, jak na Gangrelkę, więc pod koniec jej głos zaczął nieco chrypieć.
- A co? Ventruski stajl mi nie pasuje - Zapytała Dominika już znacznie bardziej cynicznym tonem. Szybko nakładała na siebie najzwyczajniejsze w świecie skromne ubranie cichej klasztornej myszy.

[MEDIA]https://4.bp.blogspot.com/-HymsBGb-Zt0/WGk2mSS4BUI/AAAAAAAAgyY/rJ9lEjrZuoAbSLzYhFm_VYFlCR-Lsf_jQCLcB/s1600/domnika_ciuchy1.jpg[/MEDIA]

[MEDIA]https://img1.etsystatic.com/136/1/6042499/il_570xN.865664231_cp24.jpg[/MEDIA]

Do tego jeszcze rękawiczki, szalik i olbrzymie okulary - nie przeciwsłoneczne bajeranckie od projektanta, zwykłe ogromne denka od słoików. Nie były to ani plusy, ani minusy, tylko astygmatyzm.
Nawet perukę Kvetoslav przysłał, świetnie, ale z racji pogody, Dominika naciągnęła na większą jej część wełnianą czapkę - szarą oczywiście. Wszystko było szare, nie rzucające się w oczy.

- Dobra, możemy jechać.
- Nie musiałam tego robić.
- powiedziała jej na do widzenia murzynka - Jeśli tak traktujesz sprzymierzeńców, nie dziw się potem,że masz samych wrogów.
- Jest pani pewna, że najpierw do Gangreli? To drugi kraniec miasta, a właściwie już za nim.
- dopytywał się szofer - grubawy facet po 40-stce.
“Wszyscy martwi a delikatni jak kurwa niemowlaki” - Dominika przewróciła oczami.
- Jeśli jestem do dupy to nie będzie trzeba wywozić moich zwęglonych resztek do lasu - zauważyła - jedziemy.


***

Około 1 godziny nad ranem samochód, którym była więziona Dominika minął granicę Pragi i pomknął dalej.Kiedy zaczął ich otaczać las, Nosferatka zaczynała mieć coraz poważniejsze powody do obaw, że zamiast odwiedzić głowę klanu Gangreli, kierowca chce ją po prostu wywieźć za miasto i porzucić.
Dlatego też Dominika, postanowiła upewnić się co do intencji uroczego kierowcy.
- Jedź do Gangreli, jedź jedź… - poleciła mężczyźnie używając swojej magii.
- No przecież jadę. - burknął szofer,ale faktycznie docisnął pedał gazu. 3 minuty później zajechali pod nieduży budynek w środku lasu, gdzie na parkingu stało kilka samochodów tirowych.

[MEDIA]http://gdziedobrzezjem.pl/userfiles/lokale/00000037/grill_bar_3.JPG[/MEDIA]

- To tutaj - burknął kierowca.
- W barze? za kasą czy na kuchni? - Dominika spytała całkiem poważnie, po pracy w archiwum urzędu bezpieczeństwa żaden cover jej chyba nie zdziwi.
- Idź na zaplecze. Tam ktoś zawsze jest, kto może cię poprowadzić do Sylvy. - odparł mężczyzna,który sam wyszedł z samochodu, najwyraźniej mając zamiar kupić coś do jedzenia w rzeczonym barze.
- Ano - rzekła i ruszyła do baru.

Para, która akurat miała składać zamówienie, na widok Dominiki odsunęła się. O ile mężczyzna uparcie wpatrywał się w tablicę z rodzajami serwowanych potraw, o tyle jego partnerka raz po raz starała się zajrzeć pod kaptur wampirzycy.

- Dobry wieczór, czy byłby ktoś łaskawy zaprowadzić mnie do szanownej pani Sylvy? - Domnika nie miała pojęcie czego się spodziewać po Gangrelach więc wolała nie spodziewać się niczego.
- C... cooo? - ekspedientka wydawała się jakby zapomniała języka w gębie na widok nietypowej klientki.
- Co? tirówki się spodziewałaś?
- Ja em... muszę zapytać. Proszę poczekać.
- powiedziała dziewczyna za ladą, po czym wyszła na chwilę na zaplecze. Wróciła po niecałej minucie.
- Bardzo proszę, żeby udała się pani na tyły budynku. - rzekłą sztywno do Dominiki.
- Dziękuję bardzo - kiwnęła opatuloną głową i udała się w rzeczoną stronę.

Tam czekał już na nią postawny murzyn z miną jakby cierpiał na stałe zatwardzenie.

[MEDIA]http://static.comicvine.com/uploads/original/0/6063/4819996-luke-cage-03.jpg[/MEDIA]

Kiedy tylko zarys sylwetki jej się ukazał, Dominika wytężyła swoje magiczne zdolności by dostrzec aurę nieznajomego.
To był wampir i to bezsprzecznie wkurwiony wampir.
Dominika zdjęła okulary, kaptur i czapkę po czym skłoniła się nisko.
- Dobry wieczór Proszę Pana, jestem Dominika córka Kvetoslava. - powiedziała nie podnosząc głowy.
- No. - odparł na to spokrewniony,po czym ruszył w stronę lasu.
Nie słysząc kurtuazyjnego “wypierdalaj”, Ducheskova uznała iż powinna ruszyć za murzynem. Najwyraźniej tego oczekiwał, bo ignorując obecność

Dominiki po prostu ruszył ścieżką w głąb zagajnika. Mijały minuty a zewsząd spokrewnionych otoczyły drzewa. Jedyne źródło światła pochodziło od gwiazd, a jedynym źródłem dźwięku... były buty Nosferatki. Jakim cudem chłop tej postury potrafił poruszać się tak cicho? Tego nie umiała wyjaśnić.
Dominika przygryzła to co zostało z wargi i wytężyła się by zmniejszyć swoje hałasowanie. Naśladując sposób chodzenia mężczyzny... udało jej się. Teraz słychać było już tylko rzadkie pohukiwania sowy i... Nosferatka aż zastrzygała uszami - czyżby gdzieś przed nimi ktoś sapał? Z każdym krokiem dźwięki wydawały się bardziej realne. Dominika słyszała już nie tylko sapania i ciche jęki,ale też szuranie liści i odgłos łamanych patyków.
Ducheskova poruszała się na paluszkach w lekkim przykurczeniu nóg, zupełnie jak wampir z filmu Murnau’a wyostrzyła swoje zmysły, zawęziła oczy, rozwarła szeroko nos i uszy.

To nie były odgłosy jakichś małolatów, które postanowiły urozmaicić sobie współżycie numerkiem w lesie. Obie istoty nie pociły się, nie miały praktycznie zapachu, choć Docheskova była niemal pewna, że są już blisko - 100 metrów? Tak, w oddali między drzewami widziała jakieś sylwetki, które raz zamierały, a raz przyskakiwały do siebie. Czyżby walka? Ale w takim razie dziwnie cicha.

Nosferatka nie wiedząc co się dokładnie dzieje, skupiła uwagę na aurze Gangrela, by go nie zgubić. Dalej wydawał się rozzłoszczony, choć już nie tak bardzo. Wreszcie doszli do polany, gdzie w dziwnych zapasach ścierały się dwie postacie - srebrnowłosej kobiety i brodatego mężczyzny. Obie istoty teraz przyczaiły się na przeciwnych brzegach polany, obserwując nowoprzybyłych.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/87/1c/87/871c879f5bb98a2e8328cc388e33cf18.jpg[/MEDIA]

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/ee/04/d5/ee04d549c06599c542affcf1bab9e201.jpg[/MEDIA]

Dominika przyjrzała się ich aurom. Wokół ciała kobiety dostrzegła ciemnoniebieskie refleksy świadczące o jej podejrzliwości. Tymczasem aura brodacza miała odcień jasnej zieleni... do momentu aż czarnoskóry wampir podszedł do mężczyzny i coś do niego szepnął. Z usłyszanych urywków wypowiedzi Dominika mogła się domyślić, że opisuje jej wejście do baru. Aura “wikinga” zapłonęła czerwienią.

Dominika pomachała ręką wynurzając się z chaszczy. Towarzystwo patrzyło na nią bez słowa. Nikt się nie poruszał nawet specjalnie.

“No jak to przeżyję to chyba gorzej być nie może”
- Dobry Wieczór, jestem Dominika i jestem nowa w okolicy.
- Wynoś się.
- powiedział brodacz cicho, acz na tyle ostro, by poczuć rys charakteru lidera.
- No… dobrze, nie ma powodu do nerwów, już się zabieram, jeszcze raz przepraszam jeśli w czymś przeszkodziłam bo faktycznie, piękna noc tego wieczoru dzisiaj… - wyszła na środek i zdawkowo ukłoniła się wszystkim.
- Cóż… rozumiem, że w takim razie żadne z Państwa nie ma żadnego problemu z moją egzystencją w okolicy, doprawdy świetnie… Dobranoc.

Na te słowa nikt się nie odezwał. Kobieta i dwóch mężczyzn wciąż stali bez ruchu, przyglądając się Nosferatce.

“Jeśli mnie oleją równie dobrze mogę nie wracać wcale” - podbudowała się…
Odwróciła się i ruszyła po czym teatralnie uniosła dłoń jakby o czymś sobie przypomniała.

- Ale czemu się Państwo tak złoszczą? czy zrobiłam coś złego? jeśli tak to bardzo przepraszam, ostatnio ventraska poderżnęła mi gardło bez powodu, dlatego wolałabym wiedzieć jeśli robię coś nie tak, naprawdę. A tak w ogóle to wspaniałą małą gastronomię tu macie, mięso w tych hot dogach tutejsze? mam nadzieję że nie przeszkodziłam w łowach.
- To sprawa wewnątrz klanu
- sprostował brodacz, skinieniem głowy dając znać srebrnowłosej, że robią przerwę, po czym dodał. - Twój pysk to zagrożenie dla maskarady. Myślisz, że możesz ot tak podchodzić do ludzi i go pokazywać? I jeszcze śmiesz wymieniać moje prawdziwe imię? - warczał, idąc do Nosferatki - wielki,umięśniony typ - Wiem po co tu jesteś. Tak nie zdobędziesz mojego poparcia, dlatego wynoś się, nim faktycznie rozpocznę łowy. - stanął przed nią, górując co najmniej o głowę.

- Myślę, że nie docenia pan ludzi i tego co widzieli, skoro już zapytał Pan co myślę
- stwierdziła. - nie trzeba mnie też straszyć łowami, boję się wystarczająco bez tego, dziękuję bardzo. I to nie jest też moja wina, że ma Pan damskie imię - uniosła resztkę brwi. - Dobra, idę wieść te kilka godzin martwego żywota które mi pozostało gdzie indziej, udanych łowów. - to powiedziawszy odwróciła się.

Dominika była przybita, wsiadła do auta obok kierowcy, zapięła pasy.
- Jedźże tylko rychło tym razem - burknęła.

Mężczyzna zapiął pas i ruszył z piskiem opon wjeżdżając na krajową drogę, w kierunku miasta.

- Gdzie tera? - zapytał.
“Daleko” - pomyślała, jednak kiedy pojawiły się pierwsze zabudowania, znów przymusiła mężczyznę magią.
- Patrz się na drogę i ani okiem mrugnij! - kiedy tak się stało, Dominika szybkim ruchem odpięła jego pas i z całej siły zaciągnęła ręczny.
Samochód szarpnął gwałtownie, wpadając w poślizg. Manewr był tak szybki i drastyczny, że kierowca nie miał nawet szans zareagować. Mimo błyskawicznie otwierającej się poduszki powietrznej, wyleciał przez przednią szybę.Tańczący bezwładnie samochód jeszcze najechał na jego ciało kołem, w efekcie wpadając lewym bokiem do rowu. Odłamki szkła z szyb raniły ciało Nosferatki, lecz nie czuła się nawet specjalnie poobijana dzięki dwóm poduszkom powietrznym - przedniej i bocznej.

Dominika rzuciła się do działania, najpierw grzebiąc się pod poduszką, sprawdziła czy w samochodzie, w którejś ze skrytek nie ma broni, jakiejkolwiek, choćby pały. Jedyne co znalazła to nieduży nóż - zapewne do przecinania pasów. Wyszedłszy z samochodu sprawdziła kierowcę z nastawieniem, że jeśli jeszcze żyje rozpieprzy mu czaszkę. Nie było jednak takiej potrzeby. Nawet jeśli facet żył zaraz po przelocie przez szybę, samochód przejechał mu nieszczęśliwie po twarzy, pozostawiając w jej miejscu tylko krwistą, pachnącą smakowicie, breję. Dominika sprawdziła jego kieszenie. Znalazła portfel z drobniakami, ID, prawem jazdy oraz kartą MasterCard. Już miała zostawić trupa, gdy zauważyła dziwną sztywność w okolicy jego uda. Czyżby on...?Nie, niemożliwe! Dotknęła wybrzuszenia i okazało się, że szofer posiadał ukrytą w szwie wąską kieszeń, w której znajdował się podłużny niczym dildo paralizator.

[MEDIA]http://paralyzer.sk/files/_640x480/streetwise_baton_4000kv_paralyzer_03.jpg[/MEDIA]

Dominika obejrzała przedmiot i szybko schowała do kieszeni. Wróciła do auta, nie było czasu do stracenia, wcisnęła zapalniczkę samochodową i z nożem w ręce wsunęła się pod samochód by dobrać się do przewodu paliwowego tudzież, pomóc bakowi się wylać.

Gdy paliwo zaczęło lać się na jezdnię, wampirzyca stanęła na nogi, chwyciła z auta rozgrzaną zapalniczkę, odbiega kilka kroków i rzuciła ją za siebie w mokrą plamę. Wybuch nie był tak zjawiskowy jak na filmach, ale dla mającej awersję do ognia Nosferatki równie zjawiskowy. Od strony zabudowań zaczęły biec jakieś osoby. Ludzie coś krzyczeli między sobą.
Nosferatka padła w ciemny rów, kryjąc się, zawsze też może udawać martwą… no w sumie to nawet nie musi udawać. Kiedy wokół palącego się niczym pogańskie ognisko w Noc Kupały samochodu zaczęli gromadzić się gapie, Dominika pod osłoną mroku jak najszybciej starała się oddalić. Dopiero kiedy przestała słyszeć ludzkie biadolenie, a ogień był widoczny tylko w postaci pomarańczowawej łuny za drzewami, pozwoliła sobie na powrót do postawy wyprostowanej. Musiała się stąd wydostać. Lecz w którą stronę się udać? I czy z jej facjatą mogła pozwolić sobie na łapanie stopa bez ryzyka posądzenia o łamanie maskarady?

Dominika poprawiła kaptur. Przede wszystkim nie miała czasu. Musiała się stąd wynosić. Szła przyczajona przy drodze, kiedy jechał jakiś spory samochód rodzinny chowała się, polowała na tira w którym siedzi tylko jedna osoba. Wreszcie nadarzyła się okazja. Co prawda facet omal jej nie rozjechał, ale zatrzymał się na poboczu. Kiedy podeszła, świecący aż od gniewnej aury typ zaczął drzeć mordę:

- Co ty, kurwa, sobie wyobrażasz w środku noooo... - spojrzał na twarz Dominiki - O kurwa.

[MEDIA]https://media.giphy.com/media/oKQW9bVVyalGg/giphy.gif[/MEDIA]

Mężczyzna ruszył przed siebie z zamiarem odjechania jak najdalej.
Dominika pobiegła za nim i potraktowała go paralizatorem. Udało się, facet zemdlał, to jednak nie zatrzymało ciężarówki, która powoli toczyła się w stronę drzew.

- Zdrowaś Matko Gównaś Pełna! - wrzasnęła Nosferatka rzucając się w stronę szoferki by ratować auto.

Mogliby nakręcić film o tej brawurowej akcji, gdy wampirzyca jedną ręką przepchnęła nieprzytomnego kierowcę na siedzenie obok, drugą zaś złapała za kierownicę i w ostatnich sekundach uratowała auto od stoczenia się do rowu. Tak, z pewnością mogliby... gdyby ktoś to widział.

Dominika zapiszczała ze szczęścia, szybko przejrzała papiery żeby rozeznać się gdzie auto miało jechać. Jak wynikało z dwujęzycznych papierów, ciężarówka przewoziła płyty pcv między hurtownią w Pradze a dwoma sklepami - jednym w Jablonecu nad Nysą i drugim w Jeleniej Górze. Sklepy należały do sieci “UDO”.

Dominika chlipnęła parę łyków krwi z kierowcy, tyle ile trzeba było by upewnić się, że nie obudzi się za szybko, przy okazji podleczyła rany.
- No to jedziemy… - powiedziała do siebie ruszając auto we wskazanym kierunku. Zerknęła jeszcze na godzinę. 3:32 zamigotała na wyświetlaczu i nie chciało być inaczej.

Dominika jechała jak rasowy, niedzielny kierowca, bo a) nigdy wcześniej nie prowadziła tira, b) nie chciała żadnych kłopotów. Jadąc wampirzyca rozglądała się za dobrym zjazdem na postój przecież kiedyś będzie musiała się zdrzemnąć… Około 6 nad ranem, kiedy wyczulone oko wampirzycy zaczęło rejestrować, że niebo powolutku szarzeje, zauważyła przed sobą znaki informujące o dużym postoju dla tirów z restauracją i prysznicami. 10km... 5km... 3km... 1km...

[MEDIA]http://www.zajazdwiwa.pl/zdjecia/2013080122161390236845.jpg[/MEDIA]

Ostatni duży zajazd przed przekroczeniem granicy czesko-polskiej cieszył się powodzeniem wśród tirowców. Stało na nim zaparkowanych co najmniej 16 samochodów, a i tak Dominika bez problemu znalazła też miejsce dla siebie - co przy jej umiejętnościach jazdy i parkowania taką kolumbryną było prawdziwym wybawieniem.

Dominika przejrzała szoferkę w poszukiwaniu niezbędników: świerszczyki są, mazynka do golenia jest, zdjęcie dzieci jest alkohol jest! wyciągnęła butelczynę i obryzgała jej zawartością gębę mężczyzny.

Włożyła znów wysiłek w przepchanie faceta spowrotem na miejsce za kółkiem. już miała wychodzić kiedy… spojrzała na gościa. Rozgryzła palec i wsadziła kapiący do jego ust.

“Jeśli kiedyś go jeszcze spotkam, jest szansa że będzie uciekał mniej.” - pomyślała po czym cichaczem opuściła ciężarówkę.

Kobieta czmychnęła w pobliskie zarośla, szukała jakiegoś dołu, nory, czegokolwiek. Gdy takowe miejsce znalazła wcisnęła się do środka i zaczęła recytować zaklęcie, które miało ochronić ją przed słońcem, aż nastał świt i Nosferatkę zmorzył sen.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline