Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2017, 00:31   #11
Kolejny
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Erika i Elliot

Po Elliocie w formie zbroi nie było widać żadnych emocji, ale gdy adrenalina uleciała miejsce złości zaczęły zajmować smutek i rozpacz. Najgorsza rana, którą dzisiaj otrzymał nie była wynikiem tych wszystkich ciosów. Za każdym razem gdy myślał o utracie rodziny i domu czuł najgorszy z możliwych bólów, nieporównywalny z niczym innym. Co on teraz zrobi? Świadomość tego zabierała mu wszelki optymizm i energię, a serce krwawiło. Powoli, starając się nie rozsypać przed przyjazną Obdarzoną, dosadnie wymawiał kolejne słowa:
- Moi rodzice nie żyją. Mój dom jest zniszczony. Zabrali mi wszystko... – nie dał rady mówić dalej.
Stracił wszystko i czuł, jakby był na granicy popadnięcia w obłęd. Chyba tylko chęć zadośćuczynienia sprawiła, że zebrał się w sobie i dodał:
- Oni muszą zginąć.
Kalipso w milczeniu przyglądała się Elliotowi. Otaczająca ich mgła zgęstniała na tyle, że nawet światła wozów ratunkowych czy policyjnych były mocno przytłumione. Obdarzona uniosła prawą rękę i zmaterializowała się w niej włócznia. Pole ochronne otaczające chłopaka zniknęło.
- Chcesz zemsty? Tak? - zapytała go.
Nie wiedział, czy ją dobrze zrozumiał. W końcu ta nieznajoma musiała być ze Światła. Ale mgła gęstniała coraz bardziej i nikogo oprócz nich tutaj nie było. Cokolwiek by nie zrobił to pozostałoby między nimi. Powoli, z trudnościami podniósł się na nogi, utykając mocno na jedną, wcześniej zranioną.
- Dokładnie.
Kalipso zrobiła nagły i szybki ruch dłonią trzymającą włócznię. Ostrze, wbite w już krwawiącą ranę, zatopiło się głęboko w ciele "trójki". Towarzyszyła temu nienaturalna fontanna krwi. Obdarzona puściła trzon swojej broni czując jak istota na której stała wiotczeje.
Jej ofiara wreszcie znieruchomiała, a w następnej chwili wróciła do ludzkiej postaci. Od leżącego na brzuchu ciała potoczyła się odcięta włócznią głowa. Spod zwłok wyleciała długa pomarańczowa smuga jakby dymu, uderzając posiadaczkę żywiołu w pierś. Poczuła to znajome uczucie odświeżenia, jakby po długim spacerze w upale wskoczyła do basenu z idealnie schłodzoną wodą.
Odsunęła się nieco na bok i gołą dłonią sięgnęła ku "dwójce", która do tej pory była uwięziona w wodnym wirze. Woda ustąpiła przed Kalipso, gdy ta pochwyciła go za kart w dłoń, którą zacisnęła na nim z dużą siłą. Rozległ się krzyk.
Obdarzona przeciągnęła napastnika przez asfalt i przyklękając na jedno kolano docisnęła "dwójkę" do podłoża.
Elliot miał go podanego jak na tacy.
Patrzył zafascynowany na kolejne ruchy Obdarzonej. Przeszedł go dreszczyk podniecenia przed tym, co nieuchronnie nadchodziło. Gdy już przed nim na ziemi leżał wróg, przez sekundę się zawahał. Co on właśnie robił? Nigdy nie zamierzał być mordercą. Ale nie mógł oprzeć się żądzy zemsty. Pokusa była zwyczajnie za silna, a on czuł, że robi dobrze. To była sprawiedliwość w najczystszej postaci. Jak w transie usiadł na piersi tamtego i z braku innej broni zaczął zadawać cios za ciosem. Wyłączył wszystkie myśli, po prostu instynktownie, niemal na ślepo demolował twarz tamtego, krzycząc przy co mocniejszych uderzeniach. Wyładowywał cały swój ból i gniew.

Nie wiedział, ile czasu minęło zanim skończył. Gdyby nie forma zbroi oddychałby zapewne ciężko. Teraz zatrzymał się i bez słowa patrzył na swoje upaprane dłonie.
Krew skapywała z nich gęstymi kroplami. Kalipso rozchyliła dłoń i wypuściła z niej zwłoki z zmasakrowaną twarzą. Ciemnofioletowy kryształ martwego Obdarzonego pękł i wypuścił z siebie smugę o identycznym kolorze. Ta zawirowała i trafiła w pierś White’a.
Poczuł to uspakajające uczucie, kiedy wszystko toczyło się po jego myśli. Każda rzecz i każda osoba były na swoim miejscu, wszechświat był idealny, a on miał nad nim władzę. Ktoś mógłby to porównać z osiągnięciem nirwany.
Trwało to ledwo chwilę, ale Elliot od razu chciał tego więcej.
Włócznia zniknęła wraz z tym jak martwa "trójka" stała się już tylko małym ochłapem mięsa leżącym na ulicy.
- Wróć do ludzkiej postaci - powiedziała Kalipso prostując się. Obdarzona zdawała się wyczekująco przyglądać White'owi.
Nie był w żadnej pozycji do negocjowania. Minęła chwila i zbroja znikła, zastąpiona przez zwykłego, szczupłego nastolatka. Zdał sobie sprawę, że jest nagi, do czego nadal nie był przyzwyczajony i instynktownie zasłonił się.
W następnej chwili przewrócił się. Ranna noga nie utrzymała jego ciężaru. Ból go prawie go oślepił. Krew sączyła się szybko, powiększając kałużę krwi, w której chłopak teraz leżał.
Obok chłopaka upadła kolorowa torba podróżna. Nie roztrzaskała się tylko dlatego, że otoczyła ją ta sama poświata, którą nie tak dawno temu miał wkoło siebie White. Pole ochronne zniknęło, woda z hydrantów przestała lać się na chodnik, który i tak błyszczał od niej w bladym świetle księżyca jakie przebiło się przez niknącą mgłę.
Niczym przyjemnym nie było leżeć nago, będąc mokrym w to styczniowe popołudnie. Górująca nad wszystkim sylwetka Kalipso zniknęła. Po jakiejś chwili dało się słyszeć kroki bosych stóp kogoś idącego przez przemoczoną ulicę. Zaraz Elliot mógł dostrzec jak w jego kierunku idzie zupełnie naga kobieta. Jej długie blond włosy opadały falami na ramiona, zakrywając jej piersi. Spojrzała na niego, widząc jego obrażenia skrzywiła się i bez słowa podeszła do torby w różowe kwiatki otwierając ją.
- Cholera, trzeba było powiedzieć, że oberwałeś - skomentowała jego stan, przygryzając wargę. Jednak w jej głosie nie było pretensji, a troska. Wyciągnęła z torby cienki biały szlafrok, jasnoniebieską bluzę i ręcznik. To pierwsze narzuciła na siebie, a resztę wzięła do ręki. Podeszła do chłopaka, stając tak, że zasłoniła mu widok na trupy i podała ubranie.
- Narzuć na siebie. Zaraz przyjdzie pomoc - po tym wyciągnęła pasek ze swojego szlafroka i przykucnęła przy Elliocie. - Zawiążę ci to na nodze, żeby zmniejszyć krwawienie, ok?
W tymo momencie White był już mocno pobladły. Zacisnął tylko zęby z bólu, a na propozycję kobiety pokiwał twierdząco głową.
Dopiero teraz zaczęły docierać do nich megafonowe nawołania do zarzucenia broni i wstrzymania się od walki. SPdO otaczało okolicę, w tle migały światła karetek i wozów bojowych straży pożarnej.
- Teren czysty! - wrzasnęła Erika w kierunku głosu, gdy przewiązywała pasek na nodze chłopaka.
- A teraz ważne sprawy - mruknęła do Elliota. - Jesteś w szoku, nie wiele pamiętasz z tego co tu, za mgłą się wydarzyło. Jak będą ciebie przepytywać to mówisz "nie pamiętam". Ok? - kobieta mówiła to spokojnym tonem głosu, jakby jego zgodzę z góry zakładała. Mocno pociągnęła końce paska i związała w porządny supeł. Pomogła mu owinąć się ręcznikiem i założyć bluzę.
- O nic się nie martw - dodała w uspokajającym tonie.
- Rozumiem.
To, że był w szoku nie mijało się za bardzo z prawdą. Ale pamiętał wszystko bardzo dobrze, ze szczegółami. Te ostatnie kilkadziesiąt minut miało przeogromny wpływ na jego życie i zostawiło trwały ślad na jego psychice. Nie miał pojęcia, co będzie dalej, ale rozumiał, że jego życie najpewniej przyjmie od teraz drastycznie inny kierunek od tego, który wyobrażał sobie jeszcze dzisiaj rano.
 
Kolejny jest offline