Zinbi po przedstawieniu Szarego drużynie, ochoczo zabrała się za dopingowanie harfiarza przy gotowaniu… bo pomagać nie miała zamiaru, za to z przyjemnością komentowała popijając whisky, przy okazji zachęcają barda by również się przyłączył, wszak dobrodusznie się z nim podzieliła złotym trunkiem.
Puchaty zwabiony przyjemnymi zapachami, powrócił do swojej starszej siostry, wycierając na wstępie umorusany w piachu nochal o jej łydkę.
Trochę zamieszania się zrobiło, gdy niedźwiadek zorientował się z obecności wilczura. Stojąc na tylnych łapkach, gibał się na boki, obserwując nowego towarzysza, wyraźnie gotując się do bitki lub ucieczki.
Druidka musiała więc przeprowadzić rodzicielską rozmowę, która z boku brzmiała niczym pochrumkiwania, kichnięcia i mruknięcia. Miś po kilku minutach zgodził się na nowego brata, ale pod warunkiem, że nie będzie musiał się dzielić jagodami. Szary dobrodusznie, zrezygnował z jedzenia owoców i oficjalnie został przyjęty do grona pogromców najeźdźców lasu.
- Te… jak ci tam chuda dupo? A oregano to ty chcesz do tej swojej potrawki? - Gnomka przypomniała sobie, że gnębiła dopiero co odratowanego. - Co ty kurwa dziewica, że nie pijesz? - Spojrzała spod byka, na nietkniętą butelkę, po czym sama dossała się do swojej, a następnie zaczęła wdychać przyjemny zapach potrawki. - Jak wypiję podczas gotowania to strawa wyjdzie byle jaka, natomiast mogę się napić po.- odparł spolegliwie nowy nabytek drużyny.
- Jak nie wypijesz to ja wypije za ciebie… - Wzruszyła ramionami gnomka, patrząc jak mężczyzna miesza w garze, miś zaś ułożył się obok, zasypiając z ciężkim westchnieniem. - Po prostu poczekaj cierpliwie jak skończę, a nie żłop wszystko od razu. Cier-pli-wo-ści.- obraził się żartobliwie bard.
- He? Cierpliwość to ja mogę mieć do kiełków, humorzaste są bestyje - mruknęła czupurnie, opierając butelkę o biodro. - I na nich się ona kończy, pijesz albo nie pijesz… wypije z innym. - Machnęła nonszalancko ramionami, ale zamiast odejść, rozsiadła się wygodnie obok skulonego miśka, wyciągając nogi i grzejąc stopy przy ogniu. - A kto jest taki rozrywkowy? - zapytał zaciekawiony Yearan. - W tej drużynie? Gnom? Jakoś… nie zauważyłem w nim humoru waszej rasy.
- Stary jest… - Cmoknęła odsysając się od gwinta. - Daj mu spokój… Ja mu dałam… jak im wszystkim psie kurwy jego mać… ale krasnale są spo-ko. - Zinbi popisała się miejskim żargonem, głaszcząc Puchatego po głowie. - Boś na nie trafił na rozrywkowe dni, jakbyś nie zauważył - burknął głośno Louie. I de facto potwierdził, że mieli rację. - Wróć po inwazji, jak już wszyscy będą bezpieczni - - I mają twarde łby… pewnie każdy z nich cię przepija. - ocenił Yearan.
- Oho ho ho… wątpisz w moje umiejętności pijackie? - Druidka pogroziła harfiarzowi palcem, ale szybko dodała. - Ale fakt… łby mają mocne, rzadko kiedy tańcują naguśko wokół ogniska. - Może to i dobrze… mam wystarczająco dość nocnych koszmarów bez wizji nagich krasnoludów tańczących wokół ogniska. Ale może jakieś ślicznotki zdołasz nakłonić do takich harców. - zaśmiał się bard nie biorąc chyba słów Zinbi zbyt poważnie.
- Eee he, nie… sam się musisz postarać. - Zbyła go drobną rączką i położyła się na ziemi wpatrując w niebo. - Okrutny losie… - rzekł z przesadną teatralnością Yearan, potwierdzając swoje bardowskie wykształcenie.- Żadnej tu pociechy dla samotnego bohatera.
“Taki z ciebie bohater jak z koziej dupy trąbka” pomyślała gnomka, przewracając się na bok i ziewając. - Yeeee obudź mnie jak będzie gotowe… bohaterze. - Parsknęła śmiechem i podłożyła butelkę pod głowę, szybko zapadając w drzemkę.
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |