Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2017, 14:01   #12
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
***

Obudziła się w norze, w której zasnęła. Trochę brudna, trochę ubłocona, trochę zmarznięta, ale... wolna. Wszystko wskazywało na to, że wyrwała się z machiny zależności zwanej Camarillą. A może to była dopiero cisza przed burzą?
Dominika bardzo, bardzo ostrożnie wygrzebała się z leża, trzymając się cieni rozglądała się po okolicy parkingu. Plan był prosty: Znaleźć tira na polskich lub niemieckich blachach który będzie wracał do kraju i zniknąć z Czech. Kobieta uciekała całe życie, miała to we krwi i śmierć nic tu nie zmieniła. Może Kvetoslav był inny, ale cała reszta szukała tylko pretekstu by uprzykrzyć jej egzystencję, Nosferatka miała dosyć. Nie była z tych kobiet, które latami dają się katować i wiecznie oszukują się powtarzając jak mantrę “zmieni się”. Dominika planowała wślizgnąć się do skrytki pod podwoziem jak bohaterowie polskiego filmu “tysiąc mil do nieba” W odróżnieniu od dzieciaków, wampirzyca by się zakamuflować mogła posłużyć się rytuałem, tym samym jaki ukrył ją w czasie dnia.
W ten sposób jeszcze tej nocy Dominika dotarła do Polski, a konkretnie do Piechowic, niedaleko Szklarskiej Poręby. Tutaj kierowca zostawił na chwilę samochód przed bazą tranzytową, zapewne by ustalić do którego hangaru powinien wjechać. Wszystko więc wskazywało na to, że podróż Nosferatki skończyła się właśnie... pośrodku niczego. Baza samochodowa była bowiem jedynym większym obiektem w wiosce, gdzie była tylko jedna sygnalizacja świetlna, a do najbliższej stacji benzynowej można było dojść na pieszo nie szybciej niż w ciągu godziny.
Miejsce wydawało się idealne. Mało prawdopodobnym przynajmniej dla Dominiki było, by byli tu jacyś spokrewnieni. Zresztą, jeśli są to rozpozna ich po aurach. Kobieta czmychnęła z tira i skradając się w cieniach, rozpoczęła rozpoznanie okolicy. Poszukiwała jakiegoś peryferyjnego siedliska, gospodarstwa, może nawet opuszczonego domu. Cokolwiek w tej materii przykuje jej uwagę. Okolica była cicha, ale wszystkie domy we wsi sprawiały wrażenie zaludnionych. Pozostawało więc albo wspinać się szlakiem ku górom, gdzie miała szansę odnaleźć jakieś porzucone o tej porze roku chatki pasterzy owiec, albo szukać czegoś przy głównej drodze.Kierunki miała do wyboru trzy: na Szklarską Porębę, na Jelenią Górę i na Karpacz.
Dominika nie zamierzała jednak kręcić się po lasach nocą. Za dużo historii o wilkołakach nasłuchała się jeszcze jako dziecko. Zresztą była pijawą i jej miejsce było przy ludziach… lub przynajmniej przy zwierzętach domowych bo przecież na dzikie polować ani nie umiała ani nie chciała. Piechowice miały swoje plusy, jak lokal gastronomiczny “U Jolki” (Żymierskiego 51)
Z takich miejsc ludzie wracali czasem późno, czasem samotnie i czasem zawiani. W najgorszym przypadku na zapleczu kręciły się bezpańskie psy, koty i szczury. Którymi Nosferatka w ostateczności nie pogardzi.
Miasteczko miało zakamarki gdzie można się było przespać jak wieża ciśnień.
Tak… Stojąc przy zapleczu U Jolki, Dominika oswajała się z myślą, że zostanie wampirzycą w Piechowicach, to nie była taka zła myśl!
Ducheskova wyczekiwała samotnej ofiary, jakiegoś starego pijaczka, cygana, psa… i wtedy ją natchnęło! - kościół!
Dominika ruszyła do parafii.
Niestety, ani U Jolki ani w drodze do kościoła nikogo nie spotkała. W podgórskich wsiach życie płynęło utartym torem i nikt w środku tygodnia nie pozwalał tu sobie raczej na nocne hulanki - no chyba, że turyści. Ci jednak woleli większe kurorty niż wioska z jedną knajpą na krzyż. Gdzieś w oddali Dominika zauważyła kota,ten jednak czmychnął przez pobliską wyrwę w płocie. Została więc parafia. Budynek miejscowego kościółka niestety okazał się być zamknięty na cztery spusty. Obok jednak można było zauważyć spory, jednopiętrowy dom - zapewne tutaj urzędował piechowicki ksiądz proboszcz.
Dominika obeszła dokładnie budynek, szukała jakiś otwartych okien lub drzwi, starała się dostrzec jakieś elementy wyposażenia przez okna, lub też domowników. Mało prawdopodobne przecież było, by klecha mieszkał sam.
Większość okien nie była zasłoniętych, więc bez trudu wampirzyca wypatrzyła zadbaną sień ze schodami, kuchnię, jadalnię, salon i coś a la gabinet klechy. Widać sypialnie musiałby być na piętrze. Tymczasem niebo na horyzoncie zaczęło nieznacznie szarzeć. Do świtu została może godzina.
No nic, na listę wrogów Dominiki po wieki wieków wpisany był też czas. Rozejrzała się ostatnie raz po okolicy, chyba pobliska szopa będzie musiała wystarczyć.
Ducheskova tak bardzo się bała. Strach był od zawsze częścią jej życia, co nie zmieniało faktu że wciąż go nienawidziła. Nosferatka uniosła folię oklejającą okno i wgramoliła się do środka.
Była to zwykła szopa z narzędziami, którymi chyba za często się nie posługiwano, bo obrosły pajęczyną. Było to tylko na rękę Nosferatce, która już miała umościć sobie jakieś posłanie pośrodku tego bajzlu, gdy zauważyła, że spod fragmentu drewnianej podłogi szopy sączy się przytłumione światło.
“Za jakie grzechy…” pomyślała i natychmiast wyostrzyła zmysły przykładając nos do szpar w podłodze starała się wywęszyć, wypatrzeć i usłyszeć każdy szczegół. Świt się zbliżał i naprawdę nie miała czasu na niespodzianki, dlaczego w polsce na zadupiu szopa nie może po prostu być szopą?
Nie czuła niczyjej obecności, a jakiekolwiek zapachy blokowało coś w rodzaju folli,którą było uszczelnione zejście do piwnicy, kryjące się pod klapą z desek.
“Kurwa pieprzona hodowla trawy…” - jedyne co przychodziło jej do głowy, gdy otwierała wieko do zejścia. Wystarczyło, że odchyliła foliową przesłonę pod wiekiem, a w jej wyczulone nozdrza buchnął zapach znany ze “świątecznych” kadzideł zakonnych. Marihuana. Nie myliła się. Właściwie, cała plantacja.*

To była w końcu Polska i były plusy ujemne ale i plusy dodatnie. Jak właściciele znajdą tutaj ciało, to go w “biały dzień” nie wyniosą. Dominika zajrzała za folię zastanawiając się czy taki szkielet jak ona mogła by gdzieś zalegać niedostrzeżona leżąc… bez życia ma się rozumieć.
O dziwo, znalazła idealne miejsce. Pod jedną z płacht znalazła wielką skrzynię - zapewne przeznaczoną na “plony”, a obecnie pustą. Skrzynia może nie była wielka, ale podkuliwszy nogi, Nosferatka spokojnie mogła się tam zmieścić.
Dominika już widziała moment w którym dosłownie za parę godzin “farmerzy” tą skrzynię otwierają. No ale cóż. w dzień jej nie wyniosą, kurwa, co robić. Zamiast chować się w skrzynię, postanowiła wleźć za plandekę w jakimś dalszym punkcie i położyć się przy ścianie.
Udało jej się i choć ciężko nazwać to miejsce wygodnym, musiałby jej ktoś specjalnie szukać, żeby ją tu znaleźć.
Zmordowana Ducheskova zaczęła mamrotać rytuał, który miał jeszcze bardziej zaciemnić jej norę.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline