Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2017, 13:58   #202
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Dalszy ciąg rozmowy z Melissą


Szczęka opadła Arabel na widok kolejnej urodziwej niewiasty. Czuła się przytoczona
- Znaczy się… Jest pani niedoszłą Gałgana. To by wiele wyjaśnia! On jest tak okropny, że sama wolałabym udawać wiedźmę, choć z drugiej strony to chyba przynosi więcej kłopotów niż pożytku… Nie mogłabyś powiedzieć, że wolisz inne dziewczyny… Podobno są takie kobiety, albo nie, bo kupiłby taki pas i zaczęłoby się od początku… Możesz mu powiedzieć, że nie będziesz z wyznawcą władcy piekieł, każda, co ma trzy klepki by nie była. Choć jak zostanie kapłanem, Serenae? To może powiedzcie przy całym Sandpoint, że lepiej udawać szkaradną wiedźmę, niż być z nim… [/i] - trajkotała paladyn.
-[i] Czy to aż tak oczywiste? I tak chciałam się przeprowadzić a przebranie wiedźmy całkiem dobrze mi wychodziło, choć Shalelu miała rację w tym, że może mi przysporzyć problemów. Przynajmniej nie mam nieproszonych gości w postaci nachalnych wieśniaków chcących pomocy z głupotami tylko zdesperowani się udadzą po pomoc. No i nie muszę się martwić, że jacyś rabusie lub draby, co czasem czają się w lesie przy szlaku zechcą sobie “uatrakcyjnić” zimną noc moją osobą. Z Greganem za to był inny problem.
-i Ale to takie romantyczne, przynajmniej byłoby gdyby był trochę milszy dla ludzi i nie taki straszny. Samotny cierpiący mężczyzna wierny ukochanej nawet po śmierci. - Sabina wtrąciła się do rozmowy rozmarzonym głosem, na co czarownica skrzyżowała ramiona na piersi dodając.
- Nie jestem pewna, czy każdej by to odpowiadało - Hotarubi również skrzyżowała ramiona na piersi. W duchu zaczęła żałować, że nie ma z nimi Ariji. I odliczała zanim Lajos wygłosi jakaś mowę...
- Złociutkie z nim to był taki problem, że w odróżnieniu od innych mężczyzn i kobiet, z którymi byłam nie przyjmował do wiadomości tego, że ta znajomość była dla wzajemnej przyjemności i tylko tyle inni to rozumieli. Gregan nie, jaki facet po ledwo tygodniu znajomości snuje opowieści o tym, jaki będziemy mieć dom, ślub, oraz ile dzieci, o jakich imionach. Nie docierało, że nie jestem tym zainteresowana, na co on, że po przeprowadzce do Cheliax się na pewno przekonam i wyzbędę swych nieporządnych “upodobań” nawet jak zakończyłam znajomość to twierdził, że obowiązkiem “dobrego męża” jest obrona mej godności i bez ogródek był gotowy dać po pysku innym facetom. Jego oddanie może i jest godne podziwu, ale tylko za zgodą kobiety a on zdecydował o wszystkim od tak. Choć mogłam się domyślić, gdy wspominał o swej doktrynie i tym jak wychwalał cnotę wytrwałości w dążeniu do celu i ogólnym życiu…
- I kobiet? - zdziwiła się Arabel i nieco zmieszała - Znaczy się, mi mówili, że z takich pomysłów to się wyrasta… Przynajmniej, gdy jest się dobrze urodzonym. Nie ważne - Popatrzyła jeszcze raz na wiedźmę, nieco inaczej - Nazywa, Gargana romantycznym? Ona nie ma gorączki? - zdjęła rękawicę i przyłożyła dłoń do czoła Sabiny.
- Może przejdźmy do innych spraw niż kwestii upodobań…. Nic z tego mądrego nie wychodzi. Ale rozumiem, ze wolałyście zakończyć rozmowę z, Greganem, który nie przyjmował tego do wiadomości? - zaproponowała ninja.
Sophie cofnęła się, gdy paladyn zaczęła dotykać jej czoła.
- Hej! Nie mogę mieć własnego zdania? Tylko trochę romantyczny gdyby nie był taki ponury i śmiertelnie poważny to wtedy było by lepiej.
-Gdyby taki był to nie byłoby z nim tylu problemów. No i moja przeprowadzka była by trochę spokojniej zorganizowana. Oficjalnie nie żyję i mi to nie przeszkadza, choć lepiej by Gregan nie poznał prawdy, bo mu zupełnie by odbiło. Liczyłam, że da sobie w końcu spokój i wróci do siebie, teraz mi mówicie, że ma nieciekawe towarzystwo. Stara, Magus też im pomaga czy też w końcu się przekręciła i szczurzysko przypałętało się do miasta? Chyba czas by w końcu to zakończyć.
- Melissa zakończyła swój wywód by zastanawiając się przez chwilę, po czym uśmiechając się kontynuowała.
- Wiem, że to nie wasz problem, ale byłabym naprawdę wdzięczna gdyby udało wam się przekonać go by wreszcie porzucił swe poszukiwania i wrócił do siebie. Wiem, że proszę o wiele zaś przekonanie go nie będzie proste wątpię też czy by uwierzył wam gdybyście twierdzili, że zgładziliście “straszliwą wiedźmę z lasu” bez jakiegoś solidnego dowodu jak ciało lub głowa. Jednak gdybyście zdołali przemówić do resztek jego rozsądku lub odpowiedzialności to chętnie się wam odwdzięczę za udzieloną pomoc.
Arabel ukłoniła się nisko.
- To obowiązek rycerza służyć cnym niewiastom. - rzekła żartobliwie - Co wy na to? zwróciła się do reszty.
- A czy pod to idzie pozostawienie w spokoju tych niewiast? - spytała Hotarubi.
Lajos milczał dłuższą chwilę zaszokowany całą sytuacją oraz wciąż zniechęcony zmarnowaniem jego wysiłków dyplomatycznych w relacjach z Fey - Zaraz, zaraz mamy go puścić żywcem?! Jeżeli go nawet jakimś cudem przekonamy to przecież ta elfia rasistka i banda zbirów, która się wokół niego zebrała zaraz znajdzie sobie kolejną ofiarę! Elfka i Gargan muszą odejść w zaświaty resztę może da się wyratować, ale tych dwoje nie ma szans! - Krzyknął
Melissa spojrzała na Lajosa z niedowierzaniem następnie dezaprobatą.
- Tylko, że nie chcę być odpowiedzialna za jego śmierć! Może i potrafił być nieprzyjemny, ale to chyba nie powód by kogoś zabijać! Czy też naprawdę się tak stoczył? Shalelu wspominała że kończyły mu się fundusze i zaczął zadawać się z nieprzyjemnym towarzystwem no ale chyba nie było aż tak źle ?
Arabell popatrzyła na Lajosa zszokowana
- No, co ty, to tylko nieszkodliwy głupek. Nie zabijemy go, tylko najwyżej nawrócimy. - Arabel podrapała się po głowie - Ale powinnaś skończyć z udawaniem wiedźmy i powiedzieć wszystkim prawdę, bo kiedyś wpadnie tu bardziej popędliwa drużyna jak Gorg Czaszkozgniot i Turag Goblinobójca, tacy dwaj znajomi z czasów krucjaty, co musieli ich wystawiać trzydzieści metrów od reszty, bo się mylili. Przecież i tak tutejsze Fey zniechęcą natrętów, co? Dobra, chyba na nas czas, Idziesz z nami Saba? - zapytała Paladyn.
- Chyba najprościej będzie poprzez wyjawienie wszystkim jego prawdziwych motywacji - zauważyła Hotarubi. - Ale zanim wyruszymy… Musimy znaleźć Ariję.! Musimy, nie?
- Jak dotąd cała maskarada się sprawdzała, a robię to już od kilku lat i jakoś nie miałam problemu z awanturnikami zwłaszcza, że nie robię nic złowieszczego lub wiedźmowatego w złym sensie, więc też nie mają powodu by mnie szukać za czyjejś krzywdy lub nagrodę. I ty naprawdę nie wiesz jak niektórzy mogą być nachalni, gdy dowiedzą się o czarownicy, która może im pomóc zaraz by przychodzili ze wszystkim łącznie z wysypką na tyłku… no jak już wspominałam i samotna kobieta w środku lasu może przyciągać niechcianą uwagę. Zawsze mogę się dogadać z tutejszymi druidami i coś wymyślić zwłaszcza, że Shalelu planuje zmianę otoczenia. Tak czy inaczej wolałabym nie być odpowiedzialna za śmierć kogokolwiek. - odpowiedziała zaś Sabina popatrzyła się po nich nim odpowiedziała.
- Nie jestem wiedźmą, ale dobrze rozumiem waszą sytuację - zapewniła Hotarubi.
- Naprawdę nie wiem czy chcę z wami iść skoro jesteście tak chętni do walki… no i tutaj nie jest tak źle a Pani Melissa doucza mnie trochę o czarowaniu w sumie tak sobie sama wywróżyłam, że w lesie znajdę nauczyciela… - Sabina się rozmarzyła zaś rudowłosa pokręciła tylko głową.
- Nie już ci mówiłam wywróżyłaś jedynie pogodę sprzed dwóch tygodni… do tego też przejdziemy później, czyli rozumiem, że zgubiliście swoją znajomą? To nie najlepiej zwłaszcza w tych okolicach no i nie macie przewodnika, ale na to można coś poradzić. Stokrotka naprawdę masz zamiar tam siedzieć i się przyglądać ktoś musi poprowadzić naszych gości.
Jeden z krzaków zaszeleściła a na jego szczycie pojawiła się miniaturowa postać będąca połączeniem świerszcza i elfki, która skrzyżowała ramiona na piersi i kręcąc głową odpowiedziała.
- Ja mówiłam, że tak będzie cud, że ten pijak w ogóle ich gdzieś doprowadził i wszystkich nie pogubił po drodze. To kogo szukamy i gdzie ją zgubiliście ?
Paladyn widziała w swoim życiu wiele, ale centaur w postaci konika polnego ją przerósł. Uznała, że tydzień trzeźwości jej pomoże,
- Zgubiliśmy taką jedną. Ale jej nie ma, co szukać o osobie, której dostrzec nie potrafię, lecz szukamy gałgana - rzekła zrezygnowana paladyn.
- Ale jak dacie radę znaleźć i sprowadzić naszą niepokorna towarzyszkę, to będziemy bardzo wdzięczni - wtrąciła ninja starając się patrzeć nie niżej niż na twarz Stokrotki.
- Przepraszam, że takie osobiste pytanie zadaje, ale nie wzięła się stąd, że twoja matka połknęła świerszcza, albo się nań zapatrzyła? Bo kiedyś taką żabę karmiliśmy pasikonikami i wiesz... Nie zjadła ci brata? - paladyn patrzyła niepewnie.
Stokrotka wlepiła wzrok w Arabel, po czym na jej twarzy zagościł smutek i łzy szybko zastąpione furią.
- To ty! Zwę się Stokrotka i zabiłaś mi ojca! Szykuj się na śmierć ! - zawołała dobywając malutkiego miecza i celując jego końcem w stronę paladyn, Sabina wyglądała na przejęta całym zajściem. Jednak zanim ktokolwiek mógł zareagować usłyszeli śmiech przechodzący prawie, że w rechot Melissa prawie pokładała się ze śmiechu.
- Serio? Ahaha! Trzeba było dodać, że rodzeństwo też a najlepiej, że nie ojca a matkę by jeszcze było bardziej dramatycznie.
Stokrotka na te słowa westchnęła wbijając miecz w ziemię i przewracają oczami odpowiedziała:
- Nie mogłaś, choć trochę poczekać aż się spłoszą i pokajają oraz zaczną przepraszać na kolanach i oferować dary i odpłatę za krzywdy!? Nie mamy tu zbyt wielu gości a jeszcze mniej takich, którzy zachowują się jak ci tutaj, czyli jak głupcy gadający głupoty i wręcz błagający o to by to wykorzystać lub zrobić im jakiś żart. Popsułaś mi zabawę. - mała fey fuknęła wydymając wargi wyraźnie niezadowolona, że czarownica była rozbawiona jej żartem przed właściwą puentą.
- Tyleż dumy w pannie Stokrotce… - Hotarubi liczyła, że nie słychać za dużo od niej sarkazmu.
- Oj wybacz to po prostu było zbyt zabawne… - powiedziała rudowłosa ocierając łzy i się prostując, po czym wskazała na Arabel dodała - No i ta tutaj jest paladynem jeszcze by się przejęła, że ma grzech ciężki i że dobro i światłość ją opuści i w ramach pokuty wyruszyłaby na jakąś krucjatę, która doprowadziłaby ją do niechybnej zguby. Miałabyś biedaczkę na sumieniu, żarty żartami, ale skoro ich towarzyszka się zgubiła to lepiej im pomóż potem sobie pożartujesz skoro “sami się o to proszą”.
Stokrotka westchnęła zabierając swój malutki mieczyk, po czym kilkoma sprawnymi susłami wylądowała na kapeluszu Lajosa i zaczęła trajkotać:
- Dobra, dobra gadajcie gdzie żeście ją zgubili to na pewno wina Dubhagana dobrze mówię? Eh? Możecie tłumaczyć w drodze.
- A nie, Dubhan to wspaniały kozioczłek, tylko nasza pierdolnięta kumpela wylała mu wino jakiś czas temu i czarował na nią. To było jakiś czas temu gdzieś tam - zatoczyła półokrąg.
- To już od prędkości kozła zależy jak daleko mogli uciec w tym czasie - zauważyła Hotarubi. - Ale kozę trzeba zostawić w bezpiecznym miejscu. Za dużo przeszła. I pani Arabelo, jeśli chcecie skarcić osobiście panią Ariję to musimy ją najpierw znaleźć
- Widzicie! Mówiłem wam o wielkim świerszczu! Nie mam pijackich zwidów! Oczekuję przeprosin. Pana Duba też należałoby przeprosić niestety byłem daleko jak ta heretyczka zbezcześciła święty trunek - Powiedział oburzony Lajos.

- Dobra, czas ruszyć do boju! Zdezorientujemy ich butlą wiecznego dymu, potem Caldwen wykopie pod nimi doły i będziemy obezwładniać pojedynczo osoby, które wyjdą z mgły. Umie ktoś odczytać ten zwój przyzywający latającego węża? - Odzyskawszy dobry humor kapłan spróbował ułożyć plan walki.
 
Brilchan jest offline