WÄ…tek: Strefa Junty
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2017, 16:10   #6
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
W pewnym momencie, kiedy akurat jechali przez okolicę pozbawioną domów, Crack nagle zaklął, zgasił światła i dał po hamulcach.
- Szlag - syknął, budząc Shade. Odbezpieczył pistolet. - Ktoś właśnie przeskoczył przez drogę ze trzydzieści metrów przed nami, poruszając się szybko i bez światła.
Zwiadowczyni obudziła się natychmiast, gotowa do działania. Sięgnęła ręką do plecaka, który trzymała w nogach i wyjęła z niego noktowizor. Nałożyła na twarz spoglądając we wskazanym przez Desmonda kierunku. Jednocześnie sięgnęła także po broń.
Nie zobaczyła wiele, ledwie przez ułamek sekundy coś ruszyło się w kierunku zgodnym do kierunku ich jazdy. Crack nasunął na oczy swój noktowizor.
- Wiemy, że ich widzieliśmy, bo skąd indziej gaszenie świateł. Pytanie czy boją się bardziej nas czy my ich. Ryzykujemy? - spytał cicho, ciągle się rozglądając.
- Nie bylibyśmy tutaj gdybyśmy nie lubili ryzyka. - Stwierdziła sentencjonalnie zwiadowczyni. - Jedzmy, ale nie włączaj świateł. Pojedziemy na noktowizji.
Kładąc sobie pistolet pomiędzy nogami, ruszył, dodając gazu. Nie zdążył się jednakże rozpędzić, kiedy z krzaków wypadło na drogę czterech ludzi, mierząc do nich z karabinów. Mieli na sobie maskujące mundury, a przynajmniej jeden posiadał też podwieszony pod lufą granatnik.
- Stać! - krzyknęli w tutejszym języku. - Wysiadać!
Crack nie zamierzał próbować przeżyć wybuch granatu, dlatego spokojnie zatrzymał się i wziął do ręki broń, chowając za plecami.
- Moi dwaj od lewej.
Żołnierze zaczęli się zbliżać. Trudno było stwierdzić po samym stroju do jakiej frakcji należą, lecz Shade zauważyła różnicę - ci tutaj wszyscy mieli chusty zawiązane pod szyjami. U żołnierzy ze stolicy ich nie było.
- Moi z prawej. - Potwierdziła cicho zwiadowczyni. Odbezpieczona broń gotowa była do strzału, w lewej ręce miała już gotowy do rzutu nóż. Zaczęła niezręcznie manipulować przy drzwiach, udając że w zdenerwowaniu nie potrafi ich otworzyć. Czekała na lepszą okazję do strzału. Gdy zrobili jeszcze kilka ostrożnych kroków znowu szepnęła cicho:
- Teraz. - Jednocześnie rzucając nożem w tego, którego miała w lepszym zasięgu, a potem strzelając z pistoletu.
Jak się okazało, nie mieli wiele do powiedzenia. Rebelianci, czy jak ich tam nazwać, nie mieli na wyposażeniu nawet porządnych noktowizorów. Jeden z nich zaświecił Shade latarką w twarz, ale zdążyła zamknąć oczy na ten moment, aby nie zostać zaskoczoną. Oni natomiast byli tym, kogo tu spotkali. I to kosztowało ich życie. Nóż kobiety trafił tam gdzie miał, a wystrzał z pistoletu nastąpił szybciej, niż drugi cel zdążył unieść broń odrobinę wyżej i nacisnąć spust. Dwa szybkie wystrzały z drugiej strony załatwiły pozostałych dwóch. Crack był równie celny. Przykucnął przy tym, który wcześniej się odezwał i zaczął go szybko obmacywać. Wyjął z bocznej kieszeni mapę i zerknął na nią, starając się jednocześnie odsunąć na bok ciała.
- Na mapie mają pozycje jednostek po tej stronie rzeki, to by potwierdzało, że to zwiad tych drugich. Myślisz, że te chusty się przydadzą? Albo coś innego od nich?
Nie wyglądał zupełnie na przejętego faktem, że właśnie załatwili czterech ludzi.
Shade z równie obojętną miną wysiadła z samochodu. Zbyt wielu w życiu zabiła ludzi, by tych dwóch więcej robiło większą różnicę. Jeśli ktoś celował do niej z pistoletu robił to na własne ryzyko. Co nie znaczyło by się wahała, by zabić nawet tego, który nie mógł jej zauważyć. Nie można było być najemnikiem, jeśli miało się wątpliwości w takiej sytuacji. To była słabość, która zbyt łatwo mogła zabić. Ci czterej żołnierze po prostu mieli pecha, że trafili na szybszych od siebie.
- Zabierzmy chusty i mapę. Może mają jeszcze coś ciekawego. - Powiedziała zimno zabierając się do przeszukiwania ciał.
Przy ciałach nie znaleźli nic, co mogłoby się okazać przydatne w dalszej misji. Zwiad nie miał co prawda noktowizorów, ale też nie miał nic, co przydałoby się "rządowym" w razie schwytania tych żołnierzy. Na wyposażeniu mieli małą radiostację, ale częstotliwość i kody trzymali zdaje się w głowie. Poza tym tylko broń, odrobina żywności, woda.
- Jeśli ci tutaj przeszli, granice nie są zbyt szczelne - skomentował Lloytz. - Tyle, że byli na piechotę.
Włączył holofon i nagrał martwych, zanim jeszcze zdjął z nich chusty.
- To dla rządowych, zanim nie opuścimy strefy może się przydać. Potem usunę.
- Jedźmy dalej. - Powiedziała Shade po skończonych oględzinach. - Do miasta jeszcze kawałek drogi. Nie wiadomo na ile jeszcze takich grupek możemy trafić. Lepiej na wszelki wypadek nie włączaj świateł. Na drodze z noktowizją chyba sobie poradzisz?
- Jechałem na włączonych na wypadek tutejszych, gdyby nagle stali się bardzo podejrzliwi kto tak po ciemku zasuwa po zamkniętej drodze - mruknął najemnik, ale najwyraźniej to zdarzenie go przekonało, bo nie zdjął z oczu noktowizora.
 
Eleanor jest offline