Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2017, 18:29   #56
czajos
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu

Dnia poprzedniego po paru głębszych

- HA!!! Równie to prawdziwe jak ta opowieści, co po dokach krążą o twojej matce, jak to potrafi w wyjątkowy sposób trzech mężów naraz zaspokoić. No, ale to zaraz przedyskutujemy.... Powiedzcie Panowie czy jak bym z von Athersdorf zagadał to da mi z wami jutro kawałek podjechać? -

Pięknego dnia dzisiejszego

Maximilian zeskoczył z konia, machnięciem dłoni obwieszczając to wcześniej jeźdźcowi tak by nie zrzucić go z siodła. Poznał swych towarzyszy więc sam nie poruszył się tak jak strażnicy traktu, a zamiast tego podszedł do dowodzącego od boku i w trakcie gdy Szlachetnie urodzony zaczął opisywać to co ich zastało na trakcie, powiedział do niego cicho kilka słów.
- Ta trójka w środku to właśnie moi towarzysze o których rozmawialiśmy wczoraj przy wieczerzy, Moście Panie. Jestem gotów za nich ręczyć. A jako, że nie protestują przy słyszanej przez nas wypowiedzi to i jej bym zawierzył. -

Gdy podszedł na front kolumny by mówić z Magnusem von Athersdor, towarzysze wreszcie mogli dobrze przyjrzeć się jego twarzy i poznać w nim towarzysza dawnych przygód.
Maximilian byś średniej budowy mężczyzną o włosach ciemny blond. Nosił się schludnie, jego policzki były zawsze gładko wygolone, a odzież i on sam tak czyste jak pozwalały na to możliwości. Teraz miał jak zawsze zarzucony na skórzany kaftan czarny płaszcz, a na jego głowie pysznił się, widać było, że zupełnie nowy, jasny kapelusz z szerokim rondem. Co bardziej spostrzegawczy spostrzegli również, znikający już siniec pod prawym okiem ,gojącą się rozciętą wargę i niestety wciąż puste blade ślady po pierścieniach na jego palcach.

Wolfgang znał go jedynie pobieżnie jako jednego z ludzi którzy dostarczyli poszukiwanego człowieka przed oblicze jego Mistrza gdy ten przebywał pewny czas w stolicy. Pozostała dwójka kojarzyła go lepiej. Jak zawsze gdy widział tą Alexa i Berhardta, Maximilianowi przypomniała się historia ich pierwszego spotkania gdy to zaczaił się na córkę Hrabiego Magiery.

Piękna dzierlatka postanowiła skrócić dystans dzielący ją od ojcowskiej kasy trutką, podrzuconą przez wiernego sługę, który okazał się tak nieudolny, że nie dość, że zawiódł to jeszcze dał się złapać i zdradził swą mocodawczynię. Ojciec w zamian za tą dobroć wystawił na głowę córki nagrodę w wysokości, nie bagatela, stu pięćdziesięciu koron by odnaleźć trucicielkę która to w trakcie samej próby zamachu przebywała w odległej stancji. Łowca wytropił ją w drodze na wschodnie rubieże. Samotna dama była jednak sprytna i używając swych wdzięków, podsypanych złotem, namówiła do towarzyszenia jej dwójkę która teraz stała przy zabłoconej drodze, wśród trupów mutantów i ich ofiar. Maximilian razem z dwójką innych łowców i dwójką pomagierów zaatakował ich gdy ci szykowali się do popasu na skraju szlaku. Jak to się stało, że po tym jak związali ich i damę jak wieprze nie dość, że Alex i Bernhardt uszli cało, a potem jeszcze zostali przyjaciółmi tego to już nawet sam sobie nie potrafił wytłumaczyć zwłaszcza, że przecież gdyby nie gruby konar drzewa to Alex zdmuchnął by mu głowę z swego pistoletu.

Teraz jednak raczej nie zagłębią się w dyskusje na ten temat. Shimerfield skinął więc tylko głową znajomkom i ruchem dłoni zapewnił ich, że postara się zażegnać problem.
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline