Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2017, 09:36   #302
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Vanora opadła na chwilę schody. Schowała twarz w dłoniach by nie patrzeć na zalegające pod pokładem truchła. Czuła jak ze świeżych ran upływa krew. Smród rozkładu drażnił jej nozdrza. Gdzieś tam na górze leżały ciała do pochowania, jednak półmrok działał na nią kojąco. Zaraz pójdzie im pomóc… za sekundkę. Podniosła wzrok by spojrzeć na swych towarzyszy. Było ich coraz mniej. Z każdą walką coraz mniej.
Zatanna drżąco opadła obok Syreny i ukryła twarz w dłoniach. Nephis odeszła na bok, dając siostrze miejsce, dając jej swobodę. Znały się wystarczająco długo, by rozumieć się bez słów. Zatanna się wykazała tej nocy, dała z siebie wszystko, co tylko mogła. Nie bacząc na cokolwiek, rzucała się w wir walki. Ale taka właśnie była - agresywna i niepokorna, chętna do poświęcenia siebie, by uratować innych. Zatanna położyła delikatnie dłoń na ramieniu Vanory.
- Wszystko w porządku? - zapytała szeptem.
Syrena uśmiechnęła się do siedzącej obok kobiety. Na chwilę ją zemdliło przy tym grymasie.
- Nie licząc kilku ran i strat - wskazała podbródkiem na pobojowisko - ... będzie dobrze. Dobra walka.
- Śmierć towarzyszy zawsze boli. - odparła cicho Zatanna, spoglądając w dal. - Naszym obowiązkiem jest ich pomścić.
Lea wzruszyła tylko ramionami .
- Weźmiemy pomstę na wrogach, lecz teraz czeka nas pochowanie towarzyszy i innych zmarłych. Teraz jednak czas przygotowania do pogrzebu ciał i pogrzebu.
Po tych słowach ruszyła na pokład. W międzyczasie pod pokład zaczynali napływać członkowie złóg eskadry Smoka. Zaczęli oni wynosić na pokład ciał elewów. Starsze z dzieci smoków ruszyły do magazynu, skąd zaczęły po chwil wracać z naręczami galowych mundurów. Gdy towarzysze wyszli na pokład zauważyli iż ciał niewolników poległych na brygu były przenoszone po trapie na pokład „Dumy Turmisu”. Na pokładzie wokół krzątały się „Smoki”. Pracy było wiele, ciał wszak trzeba było umyć, zaszyć najgorsze rany i ponownie odziać w galowe mundury po czym umieścić w workach. Na twarzach „Smoków” gościł smutek oraz zapiekła nienawiść. Biada piratom , którzy teraz wpadli by w ręce „Smoków”. Lei asystowały dziewczęta Goddragon oraz kuzynka Krossara Tatiana Goldmaker. Na wszystkich dzieciach smoków czyn piratów z organizacji Runden wywarł kolosalne wrażenie, nie kryły swego smutku otwarcie bezgłośnie, płacząc w przeciwieństwie do dorosłych którzy starli się otwarcie nie okazywać smutku. Pod wieczór przygotowania zostały prawie zakończone, wtedy to kapitanowie wraz z kapłanami ruszyli wśród rzędów równo ułożonych ciał. Każdemu zmarłemu pod język wkładali złota monetę, według zwyczaju starego jak samo morze.

***

Na dwie szklanki przed zachodem słońca rozpoczęła się ceremonia pogrzebu. Wpierw kapłani Walkura, Istishi Krossar z akolitką Ann, młoda kapłanka Lathandera Greta, wraz z kapłanką- paladynką Sune Lea błogosławili ciała i modlitwami zabezpieczali przed powstaniem jako nieumarli. Potem każdy z klanów poprowadził mszę. Kałan Valkura mówił o miłości do żeglugi o swobodnych duszach żeglarzy, oraz spokoju jaki zapewnia jego pan. Krossar odwoływał się do nieujarzmionej mocy Pana Żywiołaków Wody, która pozwoli wywrzeć zemstę na winnych. Lea i Greta mówiły o miłości, do życia , piękna dzieci. Na zakończenie kapłan Valkura przymocował do pokładu symbol swego pana.
- Valkurze to twoje święte miejsce.
To powiedziawszy uaktywnił przedmiot magiczny poświęcając pokład „Dumy Turmishu”.
Załogi eskadry „Smoka” obserwowały to zaciętymi minami i często wilgotnymi oczami z pokładów swych żaglowców. W końcu kapłani zeszli z pokładu i odpłynęli szlupami do swych okrętów. Jako ostatni pokład wybieg główny działonowy ze „Smoka”, którego zadanie było odpalenie lontów ładunków wybuchowych. Szalupa z nim szybko oddalała się od galeonu.
Wtedy z dziobu „Złotego Smoka” rozległ się śpiew Nevana grającego na lutni, do którego dołączyła Anna jako chórek, przygrywając na cytrze.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=6pjjUnFKjg4&list=RD6pjjUnFKjg4#t=10[/MEDIA]

Gdy pieśń przebrzmiała rozległy się trzy głuche wybuchy. „Duma Turmishu” na równej stępce zaczęła pogrążać się w otchłani Oceanu.
W końcu pod falami zniknął top grotmasztu. Ciszę zachodu zakłóciła salwa burtowa „Smoka”. Zaś an top bezanmasztu powędrowała w miast normalnej bandery Republiki Thurmishu, uszkodzona i uświęcona krwią ofiar bandera z „Dumy Turmishu”.
Wzmocniony magiczne głos komadora Deva niósł się daleko w ocean.
- Od tej pory ta bandera będzie niosła śmierć piatom z organizacji Runden. Wszyscy chcemy zemsty. Sprawiedliwiej pomsty. Elewi z „Dumy Turmishu” nie oddali tanio swego życia. Jak dowiedziałem się celnym salwami strzaskali grot i bezanmaszt fregaty Lauren Gray kapitan Bardica. Wiemy też, że na jej pokładzie przetrzymywana jest córka Nevan Dźwięcznej Nuty. Uwolnimy ją. Przypomnę jednak, że oszczędzaczy do czasu wyroku, tych którzy się poddadzą, oraz że nie zabijamy dzieci. Jeśli jakiś szczeniak będzie chciał walczyć to macie go ogłuszyć.
Na dziobie „Złotego Smoka” stał jak zmurowany Nevan, po jego policzkach płynęły łzy.
Po chwili dał znak Ann, przedstawienie musi trwać dalej, jednakże on sam wzruszony nie mógł stepować. W ocean popłynęła pieśń.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=T7tjzBdtmW8&list=RDT7tjzBdtmW8#t=0[/MEDIA]
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 19-01-2017 o 17:50.
Cedryk jest offline