Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2017, 10:49   #4
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Dzień 1: skraj lasu

Ci, których łączyła nienawiść do pyszałkowatego strażnika, gardzącego nimi tyrana, prędko ruszyli w stronę leśnej gęstwiny. Słońce przyjemnie grzało w plecy, lecz nikt na to nie zwracał większej uwagi. Każdy z więźniów przywykł do codziennego skwaru. Grupka czuła również na plecach wzrok strażników. Maszerowali dziarskim krokiem, by jak najszybciej zniknąć stróżom z zasięgu wzroku. Szybko przebyli dystans dzielący ich od skraju lasu i już kilka chwil później zaczęli mijać pierwsze drzewa. Powietrze z każdym kolejnym krokiem robiło się bardziej gęste i wilgotne.
Towarzysze niedoli maszerowali kilka kolejnych chwil, aż w końcu zasłona w postaci pary zniknęła, a oni znaleźli się w leśnej gęstwinie. Potężne drzewa przysłaniały słoneczne promienie, rzucając cień na całą okolicę, gdzie tylko wzrokiem sięgali. Skazańców najbardziej zdziwił widok obficie kapiącej z koron drzew wody. Wyglądało to jak podczas potężnej ulewy, lecz ci którzy mieli wątpliwości raz po raz zerkali w górę upewniając się, czy migoczące z pomiędzy liści słońce wciąż tam jest. Teraz już każdy wiedział, dlaczego nazywano las płaczącym.

Jednym z członków grupy była kobieta. Choć, niektórym obiło się o uszy jej imię, nie szukali specjalnie kontaktu z potężną babówą, której lękano się nawet w samej kolonii karnej. Nikt jej nie pytał czemu była więźniem, lecz chyba wszyscy, bez wyjątku mieli świadomość, że nie o dworskie intrygi chodziło, a coś znacznie poważniejszego. Huldra przyklękła na jedno kolano, uważnie przypatrując się leśnej ściółce. Gleba była zniszczona a wszelka roślinność, łącznie z mchem w kiepskiej kondycji. Widziała takie rzeczy nie raz, kiedy zima nie odpuszczała zbyt długo, lub kiedy niespodziewanie pojawiała się w miejscach, gdzie wcześniej historycy jej nie pamiętali. Huldra wiedziała, że zima w Dolinach była surowa i czasami nawet zabójcza, ale przecież był środek lata i to bardzo ciepłego. Wojowniczej kobiecie coś tutaj mocno nie pasowało do całości. Gdy przyłożyła dłoń do ziemi, poczuła chłód i nie chodziło o wiejący wiatr, lecz nieprzyjemny dla ludzkiej skóry mróz.

Zaniepokojona nieznanymi sobie dotąd pogodowymi dziwactwami Huldra nawet nie dostrzegła wilczych śladów i to całkiem blisko siebie, na szczęście obserwujący ją z boku łysy człowiek z paskudną blizną na policzku wykazał się znacznie większą czujnością. Mężczyzna zrobił kilka bezszelestnych kroków i spojrzał z góry na odbite w glebie ślady łap. Na pewno nie należały do jednej sztuki, a kilku.
Koniec końców grupa była w lesie i nikt nie był zdziwiony obecnością dzikich zwierząt. Zwyczajnie musieli mieć na to baczenie, ot tyle w temacie niebezpieczeństw. Grupa ruszyła dalej, wgłąb leśnej gęstwiny.
Marsz trwał dobrą godzinę. Skazańcy szli bez skarżenia się, chociaż nieustannie kapiąca im na głowy woda wcale nie umilała podróży. Jakby tego było mało, z każdym kolejnym krokiem odczuwali większy chłód.


Na szczęście kamienne ruiny, na które natrafili dodały poprawiły im nieco humory. Pozostałości murów, oraz zniszczony budynek przypominający starą kaplicę był świetnym miejscem na obozowanie, bądź punkt orientacyjny. Jeśli skazańcy chcieli mieli jakiekolwiek plany związane z tym miejscem, najpierw musieli je zbadać i przygotować...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline