Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2017, 11:34   #9
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Pierwszy ruszył Bared. Młodzieniec przemknął prędko między drzewami, z których nieustannie spadały krople deszczu i wkroczył na niewielki plac, gdzie poczuł pod nogami twardszy grunt, jakby pod warstwą leśnego runa i mchu znajdowały się brukowane kostki. Kompani niepewnie rozproszyli się po pozostałościach dziedzińca, szukając czegokolwiek. Większość murów, otaczających pojedynczy budynek była tylko marną namiastką tego, co znajdowało się tu wcześniej. Kamienne bloki dawno przybrały kolor zieleni, a przez ogromne ubytki muru członkowie grupy nie mogli czuć się ani trochę bezpieczniej. Mimo wszystko niektórzy dostrzegali zalety tego miejsca.
Skromny budynek miał około siedmiu metrów szerokości i dziesięciu długości. Można w nim było spokojnie rozbić obóz, oczywiście nie licząc kilku potężnych dziur w dachu, przez które woda ciurkiem wpadała do środka. Na szczęście, miejsca było dość by nikt nie musiał nawet nocą moknąć.

~***~

Towarzysze wiedzieli, że niezbędnym będzie podział obowiązków, by przygotować wszystko na tyle dobrze, żeby spokojnie można było wyczekiwać nocy. Co prawda strażnicy, oddali im ich rzeczy, lecz ewentualne zapasy jedzenia, które był częścią ekwipunku nie nadawały się już od dawna do wsadzenia do ust, lub po prostu ich nie było w ekwipunku. Najważniejsze w podziale obowiązków było zniesienie drewna, odpalenie ogniska, oraz co równie ważne o ile nie najważniejsze upolowanie czegoś do jedzenia. Do tego zadania nie było lepszego kandydata od Huldry. Barczysta kobieta doskonale zdawała sobie z tego sprawę i bez mrugnięcia okiem wzięła na swe szerokie bary to zadanie. Huldra sprawdziła cięciwę łuku, oraz ilość strzał w kołczanie, po czym ruszyła po za mur wypatrując czegokolwiek co nadawałoby się do upolowania i zjedzenia.

Tajniki sztuki przetrwania nie były dla Huldry niczym nadzwyczajnym. Choć nie popisała się, nie dostrzegając wilczych śladów nie tak dawno temu, to tym razem udało jej się odkupić winy i to z nawiązką.
Kobieta czaiła się jakiś czas, aż w końcu natrafiła na trzy sarenki skubiące przymarznięte źdźbła trawy. Huldra zbliżyła się, jak tylko to było możliwe, po czym powoli i ostrożnie dobyła łuku i strzały. Cięciwa zaskrzypiała lekko, gdy wojowniczka naciągała nań pocisk. Pocisk, który okazał się zapewnić jej, oraz jej kompanom spory zapas mięsiwa. Strzała godziła sarnę w bok, od razu ją powalając i przy okazji odstraszając pozostałe. Huldra z uśmieszkiem satysfakcji zbliżyła się do swej ofiary. Jedyne trofeum, jakie będzie dało się z tego wyciągnąć to mięso, ale lepszy rydz niż nic. Wojowniczka wyszarpała strzałę, przetarła i wsunęła z powrotem do kołczanu, a następnie schyliła się i złapała sarnę za nogi.

Huldra skrzywiła się na twarzy podnosząc zwierza, lecz koniec końców udało jej się wrzucić sarnę na szyję jak to się przyjęło robić. Właśnie wtedy, kiedy już się wyprostowała i miała ruszać z powrotem do ruin ujrzała w oddali białego wilka. Stał między drzewami, jakieś dwieście metrów od Huldry i kobieta była pewna, że patrzy w jej stronę. Wilk nie był jednak zwyczajnym przedstawicielem swej rasy. Był znacznie większy i masywniejszy, lecz białe futro skreślało opcję worga. Czworonóg wpatrywał się jeszcze kilka chwil w wojowniczkę, po czym odwrócił się i zniknął w leśnej gęstwinie. Huldra wzięła głęboki wdech i prędko ruszyła do obozu...

~***~

Nazbieranie drewna było w lesie banalnie łatwym zadaniem. Nazbieranie suchego drewna, nadającego się na opał w takim lesie jak ten już łatwym zadaniem nie było. Zaangażowała się w to niemal każda osoba, za wyjątkiem Houna, który na ścianie budynku w którym mieli nocować dostrzegł jakieś symbole. Była to zarośnięta mchem wąska bruzda, która łączyła się w całość z wieloma innymi, równie trudnymi do zauważenia bruzdami. Słabe światło, nie ułatwiało zadania, lecz Houn stanąwszy pod odpowiednim kątem powiódł palcem w powietrzu nakreślając te samy znaki, aż w końcu zaświtało mu w głowie.
-Malar...- burknął pod nosem, gdy skojarzył łączące się kształty w symbol przeklętego boga likantropów. Początkowo mnich zaniepokoił się tym znaleziskiem. Wiedział, że przebywanie na terenie Malarytów było bardzo niebezpieczne, lecz z drugiej strony te znaki miały wiele lat i po likantropach mogło już tu dawno nie być innych śladów.
Niedługo później do obozu wróciła Huldra z młodą sarenką przewieszoną niczym szal na karku. O kolację już mogli być spokojni, lecz nadal ktoś musiał zająć się ogniskiem i ewentualnym zwiadem po okolicy, wszak dzień był jeszcze młody.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline