Podążanie za nic nieznaczącym strażnikiem w towarzystwie jego uzbrojonych kolegów nie należało do najmilszych czynności. Mimo to młody jak na swoją rasę elf nie okazywał żadnych uczuć. W głowie układał sobie plan następnego spotkania z Birnem. Jego twarz z wymalowanym grymasem bólu i przerażenia wydawała się Cadorowi o wiele sympatyczniejsza dla oka.
Zabranie swojego ekwipunku, o dziwo będącego w całości, oraz wyruszenie w ślad za grupą zajęło magowi kilka chwil. Przedzierał się przez kolejne drzewa z kapturem zarzuconym na głowę, co choć w części uchroniło go przed kroplami spadającymi z gałęzi. Elf nie rozglądał się wyjątkowo w około, doszedł do wniosku iż w obecnej sytuacji opuszczenie grupy nie byłoby najrozważniejszym posunięciem. Pobyt zimą w lesie nie należy do najbezpieczniejszych, a mając w grupie osoby, które miały choćby liche pojęcie o przetrwaniu w dziczy, jego szanse na przetrwanie wzrastały.
Odnalezione ruiny dawały w prawdzie minimum ochrony, jednak lepsze to niż nic. Przy dobrym wietrze mieli możliwość przenocowania na względnie suchym terenie. Cador nie negował potrzeby zniesienia drewna na noc. W prawdzie gardził pracą fizyczną, jednak w tym wypadku brak pomocy przy tym zajęcia mógłby zakończyć się odsunięciem go od źródła ciepła i światła, a do tego nie chciał dopuścić.
Kiedy znosił do ruin kolejną garść gałęzi zobaczył wracającą z udanego polowania Huldre. Skoro posiłek mieli zagwarantowany, wypadało rozejrzeć się po okolicy. Siedzenie w miejscu nie odpowiadało elfowi, zaproponował więc rekonesans okolicznych terenów. - Dobrze by było rozejrzeć się po okolicy.- powiedział stanowczym tonem, przechodząc wzrokiem po każdym z jego nowych towarzyszy. - Ruszamy teraz czy czekamy do następnego dnia?- |