Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2017, 16:16   #15
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Przyciemniona szyba od strony pasażera opuściła się i za kierownicą dziewczyna rozpoznała swojego nowego trenera. James pomachał jej wesoło, żując przy tym gumę.

- Wskakuj mała. - powiedział.
Sophie załadowała się na miejsce pasażera. Była nadal zła, ale teraz musiała się wyłączyć i skupić na tym co ma do zrobienia… no właśnie.

- Jaki jest plan panie kurierze?

Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i włączył samochód do ruchu ulicznego. Nie odrywając wzroku od drogi, zaczął mówić:

- Przede wszystkim, oglądałaś film “Podziemny Krąg”? - odpowiedział pytaniem.
- Ta… w innym życiu. - Kojarzyła coś, jeszcze z czasów przed wojną. Niestety to co wydarzyło się chwilę potem wymazało jej takie rzeczy. - Co z nim?
- Pierwsza zasada Podziemnego Kręgu brzmi: nie rozmawiacie o Podziemnym Kręgu. Druga zasada Podziemnego Kręgu brzmi: NIE rozmawiacie o Podziemnym Kręgu!
- wyrecytował z przekonaniem, widać chyba lubił ten film - Rozumiesz, co chcę Ci powiedzieć, mała?
- Mogłabym powiedzieć, że tak ale wolę jak wydaje mi się jasne polecenia. - I mam serdecznie dość pretensji o to, że się czegoś nie domyśliłam. - Jeśli obowiązują mnie jakieś zasady, to mi je jasno nakreśl.
- Heh, widać żołnierskie doświadczenie. Niestety, to ci nie wystarczy w Ankh. Jesteśmy tropicielami, ochroniarzami, aktorami, zabójcami, fighterami, detektywami. Owszem, jeśli dostajesz jasne rozkazy, to je wypełniasz, ale jeśli takowych nie masz - musisz myśleć. Tutaj sprawa jest jasna, wszystko co będzie się działo na treningach objęte jest tajemnicą. Nawet Andre nie ma prawa cię o nie pytać. A ty nie masz prawa mówić. Obojętnie czy się dostaniesz, czy też nie. Nie chcę ci grozić na pierwszej randce, dlatego liczę, że jesteś mądrą dziewczynką i domyślasz się ewentualnych konsekwencji.


Randce… ta. Sophie przeniosła w końcu wzrok z jezdni na Jamesa.

- Kiedyś zagwarantowałbym ci, ze niczego ze mnie nie wyduszą, ale teraz… - Przypomniała sobie z jaką łatwością Andre mógł na nią wpłynąć.. Co jeśli inni są w tym lepsi, a toż była przesłuchiwana. - ... póki to zależy ode mnie to nikt o niczym nie będzie wiedział. To jaki mamy plan na dzisiaj?
- Chodzi o to byś była gotowa umrzeć za te informacje
- odparł z uśmiechem, przez co nie wiedziała czy żartuje - A dziś... to co zwykle Pinky, to co zwykle…

Sophie jeszcze chwilę patrzyła na niego po czym przeniosła wzrok na jezdnię. Przymknęła oczy. Musi wyczyścić głowę. Wydarzyło się dużo, ale nie może jej to przeszkadzać w pracy. Tak jak zareagowała chroniąc Andre, nie ma czasu na sentymenty.

- Ty tu jesteś trenerem. - Powoli otworzyła oczy. - Według mnie łatwiej jest czasem umrzeć niż z czymś żyć. - Skupiła się na otoczeniu analizując gdzie jadą.
- Dlatego tu jesteś
- powiedział mężczyzna i ostro skręcił w lewo, wjeżdżając na przeciwny pas ruchu.

Na szczęście tylko go przecinał, by następnie wjechać na podziemny parking jakiegoś biurowca. Zatrzymał się na najniższej kondygnacji, czyli poziomie -3.

- No, wysiadamy. - powiedział wesoło.

Sophie uważnie przyglądała się parkingowi gdy zjeżdżali na niższe kondygnacje. Wyglądała wyjść, patrzyła ile jest na nim aut. Na polecenie bez słowa wysiadła. Z zainteresowaniem rozejrzała się po przestrzeni.
-Nietypowe miejsce jak na randkę.

[MEDIA]http://www.bautech.pl/images/phocagallery/mieszkaniowe/thumbs/phoca_thumb_l_dywizjonu%20303%20-%2007.jpg[/MEDIA]

O ile na pierwszym poziomie było całkiem sporo aut, na drugim może z 10, o tyle tutaj byli tylko oni.

- Idealna sceneria do gwałtu, nie sądzisz? - rzucił z uśmiechem James, nawet na nią nie patrząc. - Chodź za mną.

Po tych słowach ruszył w stronę windy.
Sophie ruszyła za nim.
- Myślałam raczej o jakiejś strzelaninie, ale każdy ma swoje potrzeby. - Sophie odpowiedziała spokojnym, poważnym głosem. Rozbawienie Jamesa było urocze, ale nie zamierzała się przyłączać.
- Na strzelaninach się znasz. My zajmiemy się raczej tym, co dla ciebie nowe. - powiedział, wchodząc do windy i... wciskając przycisk alarmu elektrycznego.

Co ciekawe, ten przycisk był niezależny od głównego przycisku awarii. Na dodatek koło guzików przyklejono informację, że za nieupoważniane wezwanie pogotowia elektrycznego grozi kara pieniężna. Bogowie... Kto osobno zgłasza elektryczne awarie w windzie? Po chwili namysłu doszła do wniosku, że ten, kto chce się wyrwać stąd niezależnie od reszty. Gdy stali w windzie przyjrzała się mężczyźnie oceniając jego potencjał. Czy był wysportowany, kim mógł być wcześniej?

James poruszał się z kocią gracją, nie był jednak specjalnie przypakowany. Niemniej na pewno też nie był w żaden sposób zapuszczony, a stosunkowo luźne ubranie mogło kryć twarde jak stal mięśnie. Jego styl bycia sugerował, że nie miał wcześniej do czynienia z wojskiem. Co jednak robił zanim trafił do Ankh? Jak tam trafił? Był człowiekiem zagadką.

Kiedy drzwi windy się zamknęły, James nacisnął przycisk jeszcze 3 razy w krótkich odstępach czasu. Po tym winda ruszyła.

- To o gwałtach też nie musisz mnie uczyć. - Odwróciła wzrok i skupiła się na analizowaniu tego jak długo jadą, czy poruszają się w górę czy też w dół, jak szybko jadą, czy odczuwa przeskoki między kondygnacjami. Każda chwila analizy odciągała ją od niepotrzebnych myśli o Eliocie, Andre, a nawet o Martinie.

Podróż nie była długa. Jechali w dół - choć na wyświetlaczu piętro -3 było ostatnią kondygnacją budynku. Sophie miała wrażenie, że minęli 2, może 3 kondygnacje. Wreszcie wrota windy otworzyły się, a za nimi ukazała się ona - mokry sen biznesmena.

[MEDIA]https://www.crazyforcostumes.com/ProdImages/310.jpg[/MEDIA]

- No, jesteście wreszcie. - powiedziała seksowna blondynka w stroju będącym chyba parodią biurowego dress code’u, po czym spojrzała uważnie na Sophie, opuszczając nieco okulary - To ta nowa?
- Zgadza się
- powiedział James i ruszył w głąb długiego korytarza. Mijając blondynkę, klepnął ją w pośladek, co bynajmniej nie zrobiło na niej wrażenia.
- Jestem Ciara, będę dziś twoją... w sumie to nie wiem. Chodź. - powiedziała i kręcąc biodrami ruszyła za Rossellem.

Jej głowa błyskawicznie podpowiedziała. Byleby nie partnerką, bo to chyba doprowadziłoby mój wizerunek na dno… a może by było gorzej gdyby była moją stylistką? Przez chwilę obserwowała kręcącą tyłkiem Ciare. Sophie wsunęła ręce do kieszeni i rozejrzała się po pomieszczeniu. Po dłuższej chwili ruszyła za swoimi przewodnikami.

Korytarz, którym szli nie był długi, zwracało jednak uwagę, że wszystkie drzwi tutaj są wzmacniane. Wszystkie były też zamknięte poza jednymi - 3 od lewej. Tam też skręcił James, potem Ciara, a na końcu Sophie, by zobaczyć... praktycznie nic: kawałek drewna, kawałek stali, kilka metalowych rurek. Dziewczyna podeszła do tych nietypowych elementów. Przyjrzała się jaki kształt ma dokładnie drewno, starła się rozpoznać jaka to stal. Ze wszystkiego lekko zaniepokoiły ją rurki, nie miała z podobnymi rzeczami najlepszych skojarzeń. Na jej twarzy pozostał mimo wszystko spokojny wyraz. Zerknęła na Jamesa.

- Jakieś instrukcje, czy to moment, w którym mam się domyślać?

Ten wyszczerzył rząd równiutkich zębów w uśmiechu.

- Andre do zbyt cnotliwych nie należy, więc pewnie nieraz miałaś wrażenie, że pod jego wpływem robisz coś, na co tak naprawdę nie masz ochoty, prawda? Albo że robi to z innymi? - i nie czekając na odpowiedź, dodał - Tak właśnie działa Prezencja - jedna z wampirzych mocy, które my określamy mianem nadprzyrodzonych. Zwykle każdy spokrewniony posiada 2-4 takie powery w zależności od tego przez kogo został przemieniony. Są jakby różne ścieżki krwi, rozumiesz? Takich mocy jest wiele i cóż, my ludzie mamy przechlapane. Ale nie do końca. Dzięki praktyce obycia i dzięki znajomości tych czary-mary możemy nauczyć się zwiększać swoją odporność na nie... To chyba już brzmi intrygująco, co? - spojrzał zalotnie na Sophie, jednocześnie podchodząc do Ciary i obejmując ją w pasie. Kobieta nie broniła się.

Sophie delikatnie przejechała dłonią po kawałku drewna. Tak, pamięta zastosowanie tej “magicznej sztuczki” jak to wtedy określił. Pragnęła go… nadal go pragnie. Uśmiechnęła się do Jamesa.

- La discipline - francuskie słowo poniosło się echem po pomieszczeniu, - Lub jak to lubi nazywać “tours de magie”. Wspominał o tym, ale nie nazywał jej z imienia. - Spojrzała z powrotem na dziwne elementy. - Prezencja… są jeszcze inne, tak?
-Owszem, a obecna tu Ciara
- uśmiechnął się do kobiety - Potrafi władać aż 5 rodzajami mocy: Prezencją, Akceleracją, Nadwrażliwością, Dominacją i Niewidocznością. Oczywiście, każda moc ma swoje zawiłości i Ciara raczej nie będzie mistrzynią Prezencji, tak jak twój szef- bez obrazy, kochanie - zwrócił się do wampirzycy - Jednak 2-3 poziomy każdej mocy będzie w stanie ci pokazać.

Sophie uważnie przyglądała się Ciarze, która wyglądała na nieco znudzoną całą prezentacją. Jedno trzeba było przyznać Jamesowi udało się ją zaintrygować.

- Czy już mam się nastawiać psychicznie, że zamierzacie tym wszystkim we mnie “rzucić”? - Chwyciła kawałek drewna, którym się bawiła. - A te “akcesoria”.
- Wszystko w swoim czasie... to od czego zaczniemy?
- uśmiechnął się trener.
- Może od czegoś co po prostu brzmi dla mnie dziwnie. Akceleracja? - Sophie uśmiechnęła się i chwilkę później tego pożałowała.

Przeczuwała, że z wampirami raczej nie ma szans… po tym treningu wiedziała, że z większością chciałaby mieć kontakt na dystans nie mniejszy niż zasięg najlepszej snajperki.

- Akceleracja czyli nadludzka prędkość. Tutaj nie wykazujesz się odpornością psychiczną, tutaj działa fizyka. Musisz wykorzystać pęd ciała przeciwko niemu. - James chwycił dwie rurki z czego jedną rzucił Sophie. - No to jedziemy...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline