Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2017, 22:32   #60
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Magnus von Athersdorf - odparł dowódca patrolu. Zeskoczył z konia i podszedł bliżej przyglądając się pobojowisku. Obszedł wszystko dookoła, kilka ciał trącił butem, coś mruknął pod nosem. - I po sprawie, że tak powiem. Smutne to czasy, kiedy byle mutant, odmieniec pozwala sobie rękę na porządnego obywatela podnieść. Ale widocznie taki porządek rzeczy, tam gdzieś w górze zaplanowany.

Szlachcic wezwał swoich ludzi, którym wydał kilka rozkazów, a sam wdał się w rozmowę, nie z Lotharem, ale z woźnicami. Strażnicy z pomocą swoich wierzchowców postawili dyliżans do pionu, bezceremonialnie, niczym worki z ziarnem wrzucili martwych pasażerów do środka i przypięli wierzchowce. Jeden z nich zameldował gotowość do odjazdu.

Oba dyliżanse - jeden z pasażerami i trupiarnia na kołach, w eskorcie strażników potoczyły się dalej drogą do celu, którym był leżący nie cały dzień drogi przed stolicą zajazd "Pod Siedmioma Szprychami". Spędzona w nim noc była spokojna, a rankiem tylko nieco pijani woźnice zaprzęgli chabety i w uszczuplonym składzie, bo Frau Isolde i jej świta pozostały w zajeździe, oczekując na przyjazd prywatnej karocy von Strudelhoffów, ruszyli do Altdorfu.

Miasto robiło na pierwszy rzut oka piorunujące wrażenie. I podobnie śmierdziało. Było gwarne, tłoczne i rozkrzyczane. Otoczone białym murem, do którego poprzylepiane były okoliczne, zabłocone podgrodzia, leżące nad szeroko rozlanymi wodami rzeki Reik, z setkami wznoszących się ponad niską zabudowę wież, Uniwersytetem, więzieniem Reiksfang, Wielką Świątynią Sigmara, Pałacem Imperatora i wieloma innymi monumentami stanowiło serce Imperium. Żywe i bijące swoim nieustannym rytmem.

Powóz wtoczył się między mury, na wąskie, wijące się ulice, zatłoczone do granic możliwości, przez co tempo drastycznie spadło. Ale w końcu woźnicom udało się dojechać do położonego nad samą rzeką Konigplatz - stało to mnóstwo dyliżansów z wszytskich liczących się przedsiębiorstw, cuchnęło końskim potem i łajnem, a wszędzie wokół kręcili się naganiacze i pasażerowie.

Poza naganiaczem bezustannie gadającym to samo zdanie: "Wstąpcie do Angelina, to niedaleko, a ceny niskie" i ciągnącym za rękawy w kierunku gospody, stojącymi pośrodku tego całego zamieszania awanturnikami zainteresował się ktoś jeszcze. Dwóch mieszczan przez chwilę bacznie przyglądało się Zinggerowi i w końcu podeszli na kilka kroków. Jeden z mężczyzn, z pryszczem na nosie podniósł lewą dłoń w górę i wsadził mały palec do ucha, kiwając przy tym kciukiem. Drugi w tym czasie, nieco osłaniał kompana.
 
xeper jest offline