Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2017, 19:57   #18
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Eryk podszedł bliżej Harfiarza i szepnął:
- Oni właściwie ścigali konkretnie ciebie, czy natknęli się na ciebie przypadkiem? Druga kwestia - skoro torturować ani zaczarowywać go nie zamierzacie, to rozumiem, że go w kryjówce nie potrzebujecie?
- Lepiej żeby do niej nie dotarł, ani o niej nie wiedział. To niski oficer… od razu widać. Dziesiętnik pewnie. Co on może wiedzieć o armii?- wyjaśnił swoje stanowisko Yearan.
- Dobra, ale jeszcze raz: ścigali cię jako Harfiarza, czy natknęli się na ciebie przypadkiem? - zapytał Eryk ze zniecierpliwieniem. - Chcę wiedzieć, czy może coś jeszcze od ciebie chcieć. Albo czy może sądzić, że ty będziesz chciał coś od niego.
- To już pytanie bardziej do tego orka. Nie chodzę z tarczą z namalowanym symbolem harfiarzy, więc raczej napaść była przypadkowa.- zastanowił się bard.
- Dobrze, kolejna sprawa… Masz może przypadkiem pergamin, atrament, pióro? - zapytał Eryk. - Wybacz, ale nie mam czasu na wyjaśnienia, bo zaraz tam się nasi pozabijają. Nie wiem, jak my tu dotarliśmy w takim spokoju...
Jako że Harfiarz miał przy sobie rzeczony przybory, Eryk podbiegł do głazu i pospiesznie, niedbale, strasznie bazgroląc zaczął przepisywać orkowy list. Jeszcze bardziej przyspieszył, słysząc odgłos magicznych petard. “A gdyby tak pieprzyć to wszystko i wyjechać na Grzbiet Świata?” - mruknął pod nosem w stylu, jakiego od dawna już nie używał.

Następnie podbiegł tam, gdzie miała przebierać się Moira, taktownie odwracając wzrok. Miał już jednak jak na razie dość narad, poza tym sytuacja była nagląca, więc zwrócił się do niej już jedynie w celu przekazania.
- Przebrałaś się już? - zapytał Eryk, po czym, bez czekania na odpowiedź i bez odwracania wzroku w stronę szlachcianki, kontynuował - Jak już mówiłem, ten list powinien dotrzeć do Nesme dla dobra ludności cywilnej. Gdyby ktoś miał się czepiać, że się go pozbyłem, a on chciał zobaczyć, to właśnie go na brudno przepisałem. Oryginał dam temu cholernemu orkowi, pewnie chętnie go dostarczy dla zasługi uratowania korespondencji ich śmierdzącego uzurpatora i dla ocalenia tyłka po straceniu oddziału. - wyjaśnił. - W końcu Pogwizd listu nie podrzuci, jak raczyłaś wcześniej żartować. Szkoda tylko, że przez te cyrki nie da się tego wykorzystać jeszcze lepiej. A to o najemnikach - Eryk mówił coraz szybciej, z silną irytacją w głosie - było ciekawe, miałbym ochotę tam się wkręcić i poszpiegować… ale teraz to już raczej cholera wzięła, przynajmniej na razie. Aha, jeszcze jedno - gdybym jednak miał przypływ naiwności i kombinował coś dziwnego w rozmowie z tym orkiem, to proszę o zachowanie spokoju. I o elementarne zaufanie. To tyle.
- Według mnie za bardzo kombinujecie. Przesłuchanie całkiem dobrze szło, póki nie wtrącił się ten mały rozumek
- sarknęła Moira kończąc pośpieszne wciaganie spodni na wilgotne ciało. - Chcesz oddać list to pokaż go orkowi, a potem dyskretnie zaaranżujmy jego ucieczkę. Pewnie bedzie chciał zabrać pergamin ze sobą, żeby się wykazać. Wątpie czy taka sytuacja wzbudzi jego podejrzenia; i tak ma nas już pewnie za idiotów. - “Wobec niektórych wiele się nie myli”, dodała w myślach, nieświadoma popisów Loiuego i Zinbi na zewnątrz. - Choć szczerze mówiąc skoro i tak chcecie mu zaoferować wolność to czemu po prostu nie dasz mu tego listu? Przecież jego dostarczenie wyraźnie leży w interesie obu stron. Boisz się, że uzna go za fałszywy? Powiemy mu o wybitych przez olbrzymy posłańcach; to powinno go przekonać - zresztą są blisko, sam może zobaczyć. Orczego pisma raczej nikt z nas nie podrobi; a i nie mamy wystarczającej wiedzy o ich ruchach i planach.
- Wszystko wyjaśnię. Ale na razie wybacz.

Po wypowiedzeniu tych słów Eryk ruszył pospiesznym krokiem z powrotem w stronę orka.

Przed dotarciem do orka Eryk podszedł jeszcze do Silke.
- Teraz mogę potrzebować pomocy. Chodzi o to, że orkowy list musi dotrzeć do Nesme. Chcę go dać jeńcowi tak, żeby myślał, że jestem jakimś zdrajcą. Nie ma teraz czasu wyjaśniać wszystkiego. Gorzej, jak ktoś od nas to zobaczy… zwłaszcza krasnoludy, którym nie mogę tego powiedzieć przy orku… Więc proszę cię, jak ktoś będzie coś podejrzewać, wyjaśniaj, że o tym uprzedzałem, że taki jest plan.
Silke kiwnęła głową na znak zrozumienia i oderwała się trochę od zabawy z krukiem by zacząć baczniej obserwować rozwój sytuacji. Wkrótce z ruin przyszła i Moira, która rzuciwszy plecak obok rzeczy kompanów zaczęła rozwieszać mokre ubrania przy ognisku wykorzystując w tym celu orkowe włócznie.
- Co się działo jak mnie nie było? - spytała Lyre, widząc Louiego krwawiącego nie tylko z nosa. Kobieta szybko streścila szlachciance wydarzenia ostatnich kilku minut. Moira uniosła brwi i z zainteresowaniem zerknęła na rozleniwioną Zinbi. No, no, no…
-Jak dzieci. - Lyre pokręciła z rozczarowaniem głową. -Możemy przynajmniej przestać z biciem jeńców? -Tu znacząco spojrzała na osobę, która zaczęła przesłuchanie od kopania w krocze.

Eryk, mijając Louiego, mruknął dyskretnie “Zaufaj mi”, po czym zbliżył się do krasnoludów i rzekł:
- Wiecie co, już nie ma potrzeby na razie pilnować tego orka. Teraz, kiedy ciągle ktoś ma go na oku, w kajdanach nie ucieknie. Może idźcie na dokładkę tego żarcia.
Krasnoludy popatrzyły spode łba na Eryka i pomamrotały cicho między sobą. A następnie rzeczywiście zrobiły to co on zaproponował. Wszak czarodziej miał rację. Gdzie on mógł uciec… dookoła wrzosowiska wszak. Jeden strzał z kuszy w plecy i więzień który próbował ucieczki… martwy jest.
Eryk natomiast odezwał się do orka:
- Dobra, wracając do wcześniejszego tematu… Mówiłeś coś o najemnikach. Rozwiń.
- Hmmm… Hogbogliny. Będzie werbowanie plemion. Srebrne Marchie okazały się duże i szefu… wielki szefu w Srebrnymksiężycu… swoją drogą… co za durna nazwa dla stolicy. Szefu szuka sojuszników.- wyjaśnił pokrótce ork.
- A co z tutejszymi? - odrzekł Eryk, ignorując uwagę o nazwie. Zresztą, żadna to dla niego stolica. - Chcecie wszystkich do niewolniczej roboty zagonić, czy może też są jakieś plany związane z wykorzystaniem co niektórych jako najemników?
- A bo ja wim?- wzruszył ramionami ork.
- Coś wiesz na pewno. Wyłapujecie ludzi i innych na wrzosowiskach, to wiem. A jak jest w miastach takich jak Nesme, też tak wszystkich zaganiacie do roboty, robicie dla nich obozy więzienne czy może część zostaje w miastach i tylko pilnujecie, by nie robili nic przeciw wam? Tylko nie kombinuj, bo i tak nie wejdziemy na bezczela do miasta, zresztą nie ma po co, więc nic ci to nie da.
- To się zapytasz na miejscu, skoroś taki odważny i skoro wiecie więcej ode mnie…- burknął ork w odpowiedzi.-Ja wiem że mam wykonywać rozkazy orka powyżej mnie… chyba, że mu się noga podwinie i będę mógł zająć jego miejsce.

Eryk musiał chwilę się zastanowić. Najemnikami mają być hobgobliny… więc ze szpiegowania nici. Może kiedyś i tak jakiś niewrogi ork w Nesme się przyda. A nawet gdy jeniec po prostu wykorzysta go jak naiwniaka - nie szkodzi, nie na układzie zależało mu najbardziej, ale na tym, żeby list dotarł na miejsce.
- Może nawet już niedługo. Słuchaj uważnie. Dzisiaj to tobie powinęła się noga, bo straciłeś oddział, ale to, co mam do zaoferowania, może cię wynieść wyżej. Co niektórzy z nas mogą być przydatni, ileż można się szlajać bez celu... Na sam początek... Gdy ocalisz korespondencję- tępa mina świadczyła że ork nie zrozumiał o co chodzi, więc Eryk musiał uprościć.- listy od króla Oboulda do namiestnika, to chyba dobra zasługa u twoich szefów? - uśmiechnął się chytrze. - Rzut kamieniem na południe stąd jest zabity przez, jak wskazują ślady, olbrzymy posłaniec z eskortą, znalazłem przy nich list od króla Oboulda. Proponuję ci układ. Możesz dostać ten list. Nie musisz mi teraz wierzyć co do prawdziwości tego listu, w tej chwili i tak nie jesteś w stanie dać niczego, co byłoby odpowiednią nagrodą. Sprawdzisz list i odwdzięczysz się później. Zapomnisz, co tu się stało i odpowiednio nagrodzisz - może wstawisz się, u kogo trzeba, oddasz przysługę, zapłacisz czymś odpowiednim... Nie żebym ci ufał, ale myślę, że pewnie w przeciwieństwie do twoich ludzi akurat ty jesteś dość rozsądny, by bezsensownie nie wystawiać mnie - i paru innych - do wiatru, w końcu wybicie twojego oddziału nie sprawiło nam problemu, więc ja i co niektórzy możemy być przydatni. Zwłaszcza gdy już awansujesz. Wchodzisz w to? - zapytał Eryk. Miał nadzieję że zaznaczenie zasługi, jaką jest uratowanie królewskiej korespondencji, a także połechtanie ego orka i subtelne ostrzeżenie przez przypomnienie mu, jak łatwo załatwili jego i jego oddział, odniesie skutek.
-Daj i pomóż… uciec, a potem zobaczymy.- odparł chytrze ork.
- Chcę wiedzieć, jak cię potem znajdę. Jak się nazywasz, gdzie będzie można znaleźć twój oddział i kiedy jest ten nabór najemników w Nesme? A tak w ogóle, to co to za maczugą machałeś?
- Jak mnie znajdziesz?- zdziwił się ork i dodał.- Wszędzie usłyszysz o Urgothcie Obdzieraczu, a co do maczugi… to machałem MOJĄ maczugą, więc przynieś ją ze sobą jak zjawisz się w Nesme.
- Nie przesadzaj z tymi targami - odparł Eryk. - Już samo przeżycie przy tych krasnoludach powinno ci wystarczyć, nie będę się bez sensu wysilał wykradaniem jakiejś maczugi. A u twoich szefów zasługa uratowania przez ciebie listu króla Oboulda i tak jest o wiele więcej warta. Daję ci list, pomagam ci uciekać i układ zawarty. Potwierdź i spójrz za mnie: kto nas teraz obserwuje? - zapytał Eryk, dyskretnie wyciągając list.
-Nooo nikt… chyba.- stwierdził ork fachowo zerkając za Eryka.
- Dobra, skoro krasnoludy uważnie nie obserwują, to powinno się udać. Uważaj, teraz walnę cię w brzuch. Wtedy włożę ci list do kieszeni. Potem albo załatwię klucz do kajdan, albo da ci go ktoś, z kim współpracuję. Twoją ucieczkę będzie się dało wytłumaczyć. Zresztą, twoi i tak by te kajdany pomogliby ci rozwalić. Spróbuję sprowokować jakieś zamieszanie, wtedy uciekaj. Nie wcześniej, bo naprawdę cię ustrzelą. No chyba że przekonam co niektórych do wypuszczenia cię. A, w międzyczasie ktoś może cię jeszcze o coś pytać. Odpowiadaj, jak chcą, żeby cię ktoś tu nie zadźgał przed ucieczką. Teraz uważaj.
Jak powiedział, tak zrobił. Wrzasnął w udawanej wściekłości i udał silny cios w brzuch orka, natychmiast wsuwając mu list do kieszeni.
- Kto jeszcze coś od niego chce?! - zawołał Eryk do grupy, odsuwając się i czekając na zmiennika. - Bo jeszcze chwila, a poderżnę mu gardło!


- Tymi najemnikami, o których ork mówił Moirze, mają być hobgobliny. Orkowie szukają sojuszników, ale ten ork nic nie wie o werbowaniu miejscowych… albo kłamie, choć nie wiem, po co. Wcześniej chciałem iść do najemników na przeszpiegi, ale najwyraźniej w najbliższym czasie nic z tego. Ale kto wie, co będzie później… Dlatego ork nie traktujący nas jak wroga może się przydać… Tak w ogóle, mówi o sobie Urgoth Obdzieracz, twierdzi, że jest znany. Jeszcze przed walką ustaliliśmy, że możemy darować mu życie… a co jeżeli pomyśli, że nie tyle zgodnie darowaliśmy mu życie, co część z nas pomogła mu uciec przed - tu Eryk z uśmiechem mrugnął okiem do krasnoludów - tymi złymi krasnoludami? Mam plan.
- Moje zdanie już znasz
- wzruszyła ramionami Moira, która o ucieczce orka rozmawiała z Erykiem podczas przebierania się. Zadrżała i przysunęła się bliżej ognia, susząc włosy. Cholerny gnom.
Druidka się nie odezwała, zajęta przepakowywaniem rzeczy oracz czesaniem Szarego na zmianę z Puchatym. Nie wyglądała by w ogóle słuchała rozmowy przy ognisku.
- Może jeszcze nakreślę mój plan. Dobrym upozorowanym odwróceniem uwagi będzie kolejna awantura - po tym, co tu się stało, to dość wiarygodne - tu Eryk spojrzał na Zinbi. Nie wydaje się być zainteresowana… czy zgodzi się na pozorowaną bójkę? Czy będzie trzeba wszystko jej powtarzać? - Hmm… Moiro, może ty się poawanturujesz? Tym razem, dla odmiany, z Lyre - dwie kłócące się kobiety potrafią pół miasta roznieść - tu Eryk odrząknął, nie będąc pewnym, czy zaraz nie będzie prawdziwej awantury przez ten żart. Ale Moira ograniczyła się do wywrócenia oczami i kiwnięcia głową. Eryk powstrzymał rozbawienie i kontynuował: - Albo ze mną, żeby nie było, że się migam. Moglibyśmy to zrobić, gdy orka będzie pilnować Silke. Gdy się zacznie, ona go uwolni. Dlatego jak ktoś jeszcze chce coś od orka, to przed nią. Czy ktoś ma coś przeciw?
- Ja nie - wybełkotał gnom, czający się za plecami krasnoludów. Bujał się do przodu i do tyłu na kamieniu i dalej dochodził do siebie po tym jak druidka spróbowała go zamordować. Od tamtej chwili ani na moment nie oddalał się od swoich wybawców - Ja nie mam.
Krasnoludy przysłuchiwały się temu bez zainteresowania. Widać było że Gram najchętniej by ubił orka, by oszczędzić sobie i innym kłopotu. Ale wyraźnie nie zamierzał się w to wtrącać. Podobnie jak Yearan, który miał wobec awanturników dług wdzięczności i brak powodów, by narzucać im swe zdanie.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 13-01-2017 o 20:00.
TomBurgle jest offline