Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2017, 09:00   #16
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Cztery kolejne noce sprawiły, że niewiele było w stanie zdziwić Sophie. Dzięki “pomocy” Ciary była kurczakiem, Adolfem Hitlerem, stołkiem, a nawet scjentologiem. Pod wpływem wampirzych sztuczek robiła rzeczy, o jakie by się nie podejrzewała i w sumie wolałaby o nich jak najszybciej zapomnieć. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że wiele się nauczyła, a i coraz częściej udało jej się opierać sztuczkom spokrewnionej, która ponoć należała do klanu Malkavian. W ogóle Sophie dowiedziała się sporo o tym, o czym Andre jakoś nie wspominał wcześniej - o klanach, pokoleniach oraz legendach i... przepowiedniach dotyczących Kainitów.

Trening był jednak tak intensywny, że gdy wracała ok. 3-4 do hotelowego pokoju, miała już tylko siłę, by zdjąć kurtkę i buty i położyć się spać. Zresztą za punkt honoru powzięła, by nie odpuszczać dziennej warty, przez co o 7.30 rano musiała być już na nogach. I tak każdego dnia.

Relacje z Eliottem jakoś się ułożyły, choć nie wymieniali więcej słów niż te, których wymagała współpraca przy ochronie Andre. Wampira za to nie widziała wcale. Podobnie zresztą jak Martina. Nie miała po prostu dla nich czasu. A może potrzebowała trochę odsapnąć? Zresztą Andre też nie zabiegał jakoś o to, po prostu rano znajdowała na stoliku przy łóżku fiolkę jego krwi - zgodnie z umową.

Tak czy inaczej, ten wieczór miał być inny. Ponieważ Borth uparł się, że Sophie ma mu towarzyszyć na jakimś spotkaniu o północy, jej trening miał się ograniczyć do samodzielnych ćwiczeń fizycznych. Krótko mówiąc - po raz pierwszy od 5 dni była panią swojego czasu. Przynajmniej do północy.

Gdy pożegnała się z Eliotem, jak zwykle ostatnio zamieniając ze sobą po jednym zdaniu dotarła do pokoju, poczuła się dziwnie. Wzięła prysznic, ostatnio robiła to bardzo często. Szum wody uspokajał ją pomagał się zastanowić, a teraz miała nad czym. W sumie zobaczy wampira po raz pierwszy od… no tak minęło 5 dni. Zakładała, że wszystko będzie po staremu, że to co się wydarzyło było tylko jej nagrodą, jak to stwierdził Eliot “miała swoje 5 minut”.

Wyszła spod prysznica uznając, że powinna rzeczywiście poćwiczyć. Minęła kolejną wybraną przez Igne suknię. Kobieta nie robiła jej nawet wyrzutów, za to co stało się z ostatnią. Najwyraźniej Andre zadbał o to by nie było jej zbyt długo smutno. Narzuciła strój sportowy, zgarniając jak zwykle broń i ruszyła do siłowni. Wchodząc do pomieszczenia zdała sobie sprawę, że była tu ostatnio pierwszej nocy w Wiedniu. Zerknęła na ławkę, na której ćwiczył Martin i podeszła do drabinek. Musiała z siebie wycisnąć jak najwięcej, a jednak być w formie na spotkanie. Zwiesiła się głową w dół i zaczęła podciągać.

Tym razem nikt jej nie przeszkodził w trakcie ćwiczeń. Samotność za to z każdą minutą ciążyła bardziej niż jakiekolwiek ciężarki. Przez chwilę powisiała głową w dół. Nawet… nie czułą by spływająca krew jej przeszkadzała. To było irytujące, nagle zdała sobie sprawę, że zmęczenie się nie będzie już takie proste. Wisząc głową w dół przetarła oczy. Od kiedy brakuje jej towarzystwa? Od kiedy potrzebuje kogokolwiek? Zeskoczyła z drabinek. Normalnie pogadałaby z Eliotem, ale teraz to było niewykonalne. Andre, Luis i Mauriccio mieli co robić, albo spali. Może spacer… ale to było ryzykowne. Na dole podobno jest spa. Kwadrans w saunie dobrze jej zrobi. Wróciła do pokoju, zgarnęła na wszelki wypadek strój kąpielowy i ruszyła na swoje drugie od przyjazdu zwiedzanie hotelu.
W saunie jednak nie miała co liczyć na prywatność. Mimo podziału na damską i męska, w tej przeznaczonej jej płci siedziały dwie kobiety - czarnowłosa babeczka w typie fit około 30-stki i mocno przy kości przysypiająca 50-tka. Sophie po chwili namysłu uznała, że może to i dobrze. Przed sekunda wykańczała ją samotność. Owinęła się ręcznikiem i weszła do sauny.
Starszakobieta nawet na nia nie zerkneła, natomiast czarnula ciekawie zaczęła przypatrywać się bliznom dziewczyny. Sophie miała na to sposób, sama zaczęła się krytycznie przyglądać ciału kobiety.

W odpowiedzi czarnula tylko się uśmiechnęła.
- Sorry, że się tak gapię. - odezwała się trochę szorstkim głosem - Zastanawiałam się co trzeba robić w życiu, żeby tak oberwać.
Sophie odwróciła wzrok.
- Nic specjalnego. Praca w policji. - Oparła się o rozgrzane deski ciesząc się ich ciepłem.
- Miło wiedzieć, że ktoś tam jednak wykazuje poświęcenie dla pracy w służbie porządku, choć oczywiście współczuję ran.
- Da się przyzwyczaić. Ja na przykład nie patrzę w lustro. - Sophie uśmiechnęła się do kobiety. - A ty czym się zajmujesz, jeśli mogę spytać?- Nie to żeby ją to interesowało, ale skoro czuła się samotna to zawsze może pogadać.
- Jestem prostytutką. - powiedziała tamta wprost.

Sophie przyjrzała się jej ponownie. 30 lat to dosyć późno jak na prostytucję. Większość lasek parających się tym zawodem, które miała okazję poznać ledwo dobijała do do 20-tki.
- Też ciężka praca. - Powiedziała to jakby odpowiadała jakiejś prawniczce lub pielęgniarce. Przymknęła oczy. Jeszcze kilka minut i będzie musiał się zwijać. Lepiej jakby nie była czerwona na dzisiejszej imprezie.
- Zależy od klasy. Ja jestem teraz w pracy, a nie narzekam. - zachichotała czarna.
- Dobry klient. - Sophie podniosła się, miała dość rozmów. Jeszcze jakiś czas temu sama określiła siebie mianem “kurwy” i teraz to wszystko uderzyło w nią. Rozmowa z Eliottem, tamten seks z Andre. - Miło było pogadać.

Kobieta pomachała jej lekko, choć uśmiech wydawał się cyniczny bardziej aniżeli serdeczny.

Sophie opuściła saunę i odetchnęła. Miło, że musiała sobie akurat tak przypomnieć o tym jak wygląda. Wzięła prysznic i wróciła do pokoju. Nastawiła budzik na 22:30 i padła na łóżko. Ciekawe na jaką imprezę zabiera ją Andre. Zerknęła na suknię.


I tak naprawdę po co chce ją tam zabrać. Madame Inge była taka zła gdy uparła się że zabiera broń, a toż to jej praca… będzie musiała wziąć ją w torebce. Sięgnęła do kabury i wydobyła pierścionek. Elliott nie wie o Johnie, o jej mężu… nie wie nic. Ciekawe czy Andre wie. Bawiąc się pierścionkiem po kwadransie zasnęła.

Gdyby nie budzik, pewnie nie obudziłaby się na czas - tak dobrze jej się spało. Jak już dawno nie miała okazji. Czas był jednak najwyższy, by przyszykować się do nietypowej pracy w towarzystwie Andre. Na myśl o nim, jej serce zabiło szybciej. Tyle się nie widzieli.

Dokładnie 5 minut przed 24 stawiła się w apartamencie wampira,który wciąż jeszcze był w swoim gabinecie. Pod drzwiami stał Eliott. Na widok Sophie uśmiechnął się lekko.

Sophie podeszła pod drzwi. Odetchnęła ciężko. Zerknęła na ochroniarza.
- Jest zajęty czy mogę wejść?
Wzruszył ramionami.
- Nie mam dyspozycji, by mu nie przeszkadzać.
- Yhym…- Sophie weszła do pokoju. Skupiła się na tym by nie pokazywać emocji. Czuła jak wszystko głowa, ciało pragnie tego wampira.
Andre stał przy lustrze, najwyraźniej kończąc się ubierać. Przez chwilę Sophie podziwiała jego szerokie barki, gdy nagle... dostrzegła, że ktoś jest przed wampirem. Borth odwrócił głowę, dzięki czemu dziewczyna zobaczyła kobietę, która będąc ubraną w suknię wieczorową, wiązała właśnie muszkę pod szyją Kainity. Sophie rozpoznała ją. To była ciekawska czarnula z sauny.


- O, to ci dopiero niespodzianka - powiedziała kobieta, uśmiechając się szeroko na widok przybyłej.
Tymczasem Andre wrócił do przyglądania się swojemu odbiciu.
- Znacie się? To tym lepiej. Sophie, Selma będzie nam towarzyszyć dzisiejszego wieczoru.

Poczuła ból potworny, otępiający ból. Szybko skupiła się na tym by na jej twarzy pozostał lekki uśmiech. To tłumaczyłoby radość Eliotta. Jej 5 minut minęło zgodnie z tym co ochroniarz zapowiedział. Czuła potworną zazdrość, nadal pragnęła tego wampira. Po co wobec tego zakładała tą kieckę, w garniaku byłoby wygodniej. Musiała się uspokoić i to szybko.

Rzuciła w siebie każdym złym wspomnieniem, przypomniała sobie jego twarz gdy pojawia się na niej bestia. Wszystko musiało trwać jeden oddech gdy to na jej twarzy pozostał uśmiech.
-Oczywiście. - Odpowiedziała w chłodny, spokojny sposób, który Andre doskonale znał z Paryża.

Czy to zauważył? Wydawało się, że jest zbyt zajęty podziwianiem własnej osoby. Kiedy wszystkie elementy jego ubioru były na swoim miejscu, mężczyzna objął w pasie Selmę jedną ręką, drugą wyciągając w stronę Sophie.
- Zatem chodźcie, moje panie…

Sophie uśmiechnęła się i podeszła do wampira. Jej uczucia nie powinny go obchodzić, była jego ochroniarzem a nie partnerką. Kto wie, może to ułatwi jej pracę.
 
Aiko jest offline