Tammo
Amanda spojrzała na ciebie roztargniona. Wytrąciłeś ją ze skupienia. W roztargnieniu wyciagnęła rękę po pierwszą lepszą mapę, zerknęła na nią okiem i podała ci.
-Ta chyba będzie odpowiednia jako wzór- powiedziała.
-Skoro się na tym znasz to szyfr nie sprawi ci problemu, miłej pracy- tu uśmiechnęła się i spowrotem pogrążyła się w swoim zadaniu. Była bardzo skupiona i chyba nie należało jej przeszkadzać.
Anna
Dziewczyna usiadła opierając się o twarde wojskowe poduszki, odgarnęła z twarzy czarne loki i odezwała się:
-Nie, ona się tu nie urodziła, to wiem na pewno i chyba o niczym takim nie wspomniałam. Ja znam ją, bo często mój ojciec podrzucał mnie na jej dwór, to znaczy jej ojca oczywiście. No wiesz, takie to trochę zagmatwane- mówiła niepewnie. -Lisbeth urodziła się w... hmm ... jak to się nazywało... chyba majątek Grastenholm, wychowywała ją matka, bo ojca oczywiście wiecznie nie było. Tak to już jest z wojakami, a w szczególności z generałami, bo wtedy jeszcze był generałem.
Zaś mój ojciec był wtedy majorem i bardzo dobrzym przyjacielem minista Crossa, stąd znam Lisbeth...- podrapała się w czoło- wybacz, że tak pokrętnie, ale nigdy nie umiałam zbyt dobrze opowiadać.
------------------------------
P.S. Reszta czeka do jutra. |