Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2017, 22:17   #1
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Zew Cthulhu - Horror w Orient Ekspresie



- Przy mikrofonie Terry Cleese, witam państwa w popołudniowym programie informacyjnym. Zima nie odpuszcza synoptycy przewidują w najbliższych dniach, kolejne burze śnieżne i zamiecie. Jeżeli to tylko możliwe, zalecamy pozostać w domu i cieszyć się ciepłem domowego ogniska. A wszystkim tym, którzy z tych, czy innych przyczyn zmuszeni są w tych dniach udać się w podróż, radzimy zastanowić się nad tym ponownie. Matka natura dobitnie pokazuje nam, że choć opanowaliśmy trudną sztukę latania, wydobywamy minerały z jej wnętrza, to nadal nie jesteśmy odporni na jej kaprysy. Jeżeli więc jesteś jednym z tych, którzy muszą odbyć w tym tygodniu daleką podróż, to załóż podwójny komplet bielizny, załóż futrzaną czapkę i wełniane rękawiczki. Do tego zawsze miej pod ręką termos z gorącą herbatą i do tego obowiązkowo piersiówkę z kapką czegoś mocniejszego.

Informacje z kraju.
Z dniem dzisiejszym, na mocy ustawy kolejowej przyjętej jeszcze przez poprzedni rząd, hrabiego Davida Lloyda George’a, wszystkie spółki kolejowe w kraju zostają połączone w cztery duże spółki: Great Western Railway, London, Midland and Scottish Railway, London and North Eastern Railway oraz Southern Railway. Celem ustawy jest reorganizacja oraz zwiększenie wydajności ekonomicznej systemu kolejowego Zjednoczonego Królestwa oraz poprawę świadczonych usług. Wielu specjalistów uważa, że Wielka Czwórka wprowadzi Imperium w nową erę kolejnictwa.

W dniu dzisiejszym nastąpi także uroczyste otwarcie nowej wystawy w British Museum. O tym wydarzeniu gazety rozpisują się już od kilku tygodni. Kolekcja przywieziona prosto z Ameryki Południowej przez sir Alfred P. Maudslay rozpala umysły nie tylko historyków i pasjonatów dawnych kultur. Znaleziska sir Maudslay’a otwierają nową erę badań nad cywilizacją Majów i przybliżają nas do poznania prawdy o tej jakże intrygującej kulturze. Na wernisażu spodziewani są nie tylko wybitni przedstawiciele świata nauki, ale także politycy i ludzie sztuki. Dyrektor muzeum na łamach The Daily Mail chwalił się, że swoje przybycie potwierdził książę Walii, Edward, lady Nancy Astor oraz sama Tallulaha Bankhead’a. Zapewne jeszcze przez wiele dni będziemy mówić o tym wydarzeniu. Sama wystawa będzie dostępna dla publiczności od drugiego stycznia.

Tymczasem na świecie nie cichną echa listu Włodzimierza Lenina , który skierował on do delegatów na XIII zjazd Rosyjskiej Partii Komunistycznej. Mówi on w nim o aktualnej sytuacji w partii oraz o osobach, które potencjalnie mogą przejąć po nim władzę. Wyraźnie wykazuje wady oraz zalety potencjalnych kandydatów oraz przestrzega przed niektórymi z nich. Wśród tych ostatnich znajduje towarzysz Józef Stalin, którego Lenin nazywa bezlitosnym chamem bez ogłady. Zarzuca mu nadmierną brutalność oraz kapryśne usposobienie. Natomiast Trockiego określa mianem najwybitniejszego przedstawiciela Komitetu Centralnego. Co ciekawe Lenin nie wyznaczył w bezpośredni sposób swego następcy i zdał się na mądrość i wybór delegatów na zjazd. W samym Związku Radzieckim list ten nie został opublikowany, a na dodatek decyzją Biura Politycznego został utajniony. My jego treść poznaliśmy tylko dzięki temu, że został on skopiowany i wykradziony przez osoby z najbliższego otoczenia Włodzimierza Lenina. Jego nielegalne kopie, krążą ponoć po całym kraju.
Jak donosi nasz amerykański korespondent w Rosewood na Florydzie dochodzi do coraz brutalniejszych zamieszek. Zginęło już co najmniej kilka osób, a policja nie potrafi zapanować na rozgorączkowanym tłumem. Płoną zarówno budynki publiczne, jak i domy prywatne. Dochodzi do licznych aktów samosądów. Mówi się, że bezpośrednią przyczyną zamieszek jest próba gwałtu na białej kobiecie, której dokonał bezdomny czarnoskóry mężczyzna. Nie są to jednak doniesienia potwierdzone.

W wieku pięćdziesięciu jeden lat zmarł, wybitny amerykański baseballista William Henry Keeler, zwany przez kibiców “Wee Willie” Keeler był zawodnikiem Baltimore Orioles, New York Highlanders, New York Giants. Po zakończeniu kariery zajął się trenowaniem młodzieży oraz wyszukiwaniem nowych talentów. Przyczyną śmierci była gruźlica na którą Keeler chorował od kilku lat. Pogrzeb odbędzie się 3 stycznia na cmentarzu w Queens.

Na tym kończymy dzisiejsze wiadomości. A teraz zapraszamy na chwilę muzycznego relaksu z Henrym Hallem oraz naszą radiową orkiestrą.




Gdy tylko wybrzmiały ostatnie akordy synkopy, profesor Smith zgasił fajkę i dopił wystygłą już herbatę.
Wstał z fotela, wyłączył radio i zawołał:
- Beddows!
Lokaj, jakby stał pod drzwiami i tylko czekał, aż zostanie zawołany. Wszedł do pokoju, ukłonił się i zapytał:
- Tak, sir?
- Czy byłbyś tak łaskaw i zamówił taksówkę? Już po piątej. Najwyższy czas przygotować się na uroczystość. Mam nadzieję, że śnieżyca ustanie, bo przy takiej pogodzie, to pewnie większość zaproszonych gości może mieć problemy z dotarciem na czas.
- Aby uniknąć problemów o który raczył pan wspomnieć, zamówiłem taksówkę już wcześniej. Powinna tutaj się zjawić za około kwadrans.
- Doskonale Beddows. Na ciebie zawsze można liczyć. Czy mógłbyś podać mi mój smoking.
- Służę uprzejmie sir.

Taksówka zgodnie z zapewnieniami Beddowsa zjawiła się za niecałe piętnaście minut. Profesor Smith poprawił muszkę i z pomocą swego wiernego lokaja narzucił na siebie ciepły wełniany płaszcz. Ze stojaka zabrał swoją laskę oraz kapelusz i zszedł do taksówki, która czekał już przed jego mieszkaniem.







Dzięki specjalnie skonstruowanemu na tą okazję oświetleniu, gmach muzeum wyglądał doprawdy monumentalnie. Smukłe jońskie kolumny lśniły w mroku, budząc w umyśle echa dawnych wieków. Po przekroczeniu bramy i wejściu na muzealny dziedziniec, człowiek czuł się, jakby wszedł do dawno zaginionego świata. Strażnicy królewscy w paradnych mundurach, którzy sami wyglądali niczym wykuciu w granicie, tylko podkreślali atmosferę miejsca.
Kolejne auta podjeżdżały pod bramę. Sznur gości sunął powoli w kierunku schodów prowadzących do głównego wejścia. Na stopniach ustawiono ozdobne lampiony.
W progu wszystkich gości, witam sam sir Alfred Percival Maudslay. Towarzyszyła mu, stojąca u jego boku żona, Annie. Była dla sir Alfreda nie tylko oparciem i miłością życia, ale także wiernym pomocnikiem w jego licznych wyprawach i badaniach terenowych.
Archeolog gestem dłoni zapraszał do holu, gdzie na gości czekał skromny poczęstunek oraz kieliszek szampana.

Gdy wszyscy goście już przybyli, dyrektor muzeum sir Frederic Kenyon, znany i powszechnie szanowany badacz Biblii i literatury starożytnej.
- Witam wszystkich szanownych gości, a nade wszystko bohatera dzisiejszego wieczoru sir Alfred Maudslay’a.
Gromkie brawa rozniosły się głośnym echem po muzealnym holu.
Na podwyższenie wszedł sir Maudslay’a i gestem dłoni uciszył owację.
- Dobry wieczór państwu. Cieszę się, że tak wielu z was zechciało przybyć na nasze zaproszenie. Mam nadzieję, że eksponaty zebrane na wystawie przybliżą państwu niezwykle intrygującą i tajemniczą cywilizację Majów. Przywiezione przeze mnie płaskorzeźby, maski rytualne oraz zrobione zdjęcia, tylko w niewielkim stopniu dają wyobrażenie o potędze i sile tego ludu. Wbrew powszechnej opinii o prymitywności, stworzyli oni nader rozwiniętą jak na owe czasu cywilizację. Mieli własne pismo, złożony system wierzeń i strukturę społeczną. I co najciekawsze, jak wykazują moje najnowsze badania ich pisma, znali się na astronomii, matematyce oraz prowadzili dokładną rachubę czasu. O jakości ich cywilizacji, najdobitniej świadczą kompleksy świątynne, które budowali. Ich miasta, mimo upływu tylu wieków nadal budzą zachwyt. Zdjęcia tych budowli także znajdą państwo na wystawie. Nie ma co przedłużać. Zapraszam do zwiedzania.

Królewscy strażnicy otworzyli wysokie, skrzydłowe drzwi prowadzące do sali, gdzie zebrane zostały eksponaty z kolekcji Maudslay’a.
Wystawę otwierało dużych rozmiarów zdjęcie przedstawiające sir Alfreda stojącego na szczycie piramidy Kukulkana w mieście Chichén Itzá. Kukulkan, Zielony Pierzasty Wąż. Najważniejsze bóstwo w panteonie Majów. Stworzyciel świata i władca czterech żywiołów.
- Kukulkan został wygnany z Tuli, gdyż sprzeciwiał się składaniu ofiar z ludzi. Majowie wierzyli bowiem, że ich obowiązkiem jest karmienie bogów, aby ci mogli nadal krążyć po nieboskłonie i nie zniszczyć świata. Dlatego też podejmowano liczne wyprawy, aby chwytać członków wrogich plemion i to ich składać bogom w ofierze. Najdoskonalszą ofiarą było wycięte, jeszcze bijące serce. Kapłan smarował nim stojący na szczycie piramidy kamienny posąg bóstwa. Jego pomocnicy w tym czasie obdzierali ofiarę ze skóry, aby następnie truchło zrzucić ze schodów świątyni. Najwyższy kapłan przyodziewał skórę nieszczęśnika i wykonywał rytualny taniec przed posągiem.

Jęk zdziwienia i zniesmaczenie przeszedł po sali. Kobiety kręciły w niedowierzaniu głowami, a co słabsze psychicznie przytykały chusteczki do ust, jakby mdlił je zapach świeżej krwi ofiary której właśnie dokonano.

W dalszej części sali na zaproszonych gości czekały już odlewy płaskorzeźb. Przedstawiały one sceny z mitologii Majów oraz brutalne i bluźniercze rytuały o których wspomniał sir Alfred.

Wielkim zainteresowaniem cieszyły się rytualne jadeitowe maski oraz przede wszystkim niesamowita czaszka wykonana z kwarcu.
Zadziwiał precyzją wykonania oraz doskonałą znajomością anatomii, jaką wykazał się rzeźbiarz.

Wystawę zamykał monumentalny ponad trzymetrowy posąg kapłana w rytualny stroju i masce. Został on uchwycony w momencie składania ofiary. W lewej dłoni ściskał wąski sztylet, a w prawej uniesionej triumfalnie ręce ściskał ludzkie serce.

Zaproszeni goście przez długie minuty przystawali przy każdym z eksponatów i komentowali je w swoim gronie.
- To doprawdy obrzydliwe i wręcz niepojęte, jak można posunąć się do takiego barbarzyństwa - powiedziała lady Nancy Astor, pierwsza kobieta która która zasiadła w Izbie Gmin brytyjskiego parlamentu.
- Ależ lady - odparł lord Beaverbrook, były minister spraw zagranicznych w rządzie sir Davida George’a oraz właściciel kilku gazet - Musi pani zrozumieć, że powinniśmy rozpatrywać ich prymitywną, mimo wszystko kulturę w szerszym kontekście. Elita tamtego społeczeństwa nie miała innego sposobu, aby utrzymać w karności ludność. Posuwali się więc do najbardziej brutalnych metod.
- Czy na pewno możemy mówić o nich, jako o prymitywnych barbarzyńcach skoro, jak twierdzi sir Alfred doskonale znali astronomię, matematykę, czy nawet chirurgię? - wtrącił znany socjalista i dramaturg Bernard Shaw.
- Myślę, że tak - mruknął lord, który wyraźnie nie przepadał za osobą pisarza - Nam także udało się - lord mocno podkreślił to słowo - opanować i astronomię i matematykę, ale jakoś nigdy nie przyszło nam do głowy, aby składać współbraci w ofierze.
- Ma pan rację. Dokładnie to samo chciałam powiedzieć. - ucieszyła się lady Astor, że znalazł sojusznika w obronie swoich poglądów - Nasza cywilizacja, a nade wszystko religia nigdy do czegoś podobnego, by nie dopuściły. Wystarczy wspomnieć biblijnego Abrahama. Bóg nie pozwolił, aby złożył on syna w ofierze. Dzięki temu tysiące lat później Bóg oddał swego Syna za nas. Nie może pan porównywać nas do tych dzikusów z dżungli. Nawet jeśli jakimś cudem udało im się opanować astronomię, czy matematykę.
Shaw tylko wzruszył ramionami i widząc, że rozmowa zmierza na grunt religijny, ukłonił się i skierował swoje kroki do kolejnej płaskorzeźby.




Przy wielkim posągu kapłana Majów zebrała się grupa osób, która już skończyła zwiedzać wystawę. Wśród nich był profesor Julius Smith oraz kilkoro jego przyjaciół. Wśród nich była Rita Carter, córka znanego archeologa Howarda Cartera, którego prace wykopaliskowe zatrzymały w Egipcie. Pauline MacMoor, szkocka szlachcianka i absolwentka historii starożytnej. Franz von Meran, korespondent Timesa, a także sir George Carter, znany inżynier i specjalista od awioniki. W grupie znalazł się także hrabia Maurycy Zamoyski, polski polityk i dyplomata oraz Eleonora Mathers spirytystka i badaczka tajemnic Inków i Majów

- Jakże się cieszę, że widzę was wszystkich. Szczerze mówiąc nie liczyłem nawet w najśmielszych marzeniach, że spotkamy się w tak licznym gronie.
Profesor Smith faktycznie, aż cały promieniał z radości. Uczony podkręcił wąsa i uśmiechnął się szeroko, a następnie czule uściskał każdego z przyjaciół.
- Fantastyczna wystawa, nieprawdaż. Sir Alfred dokonał niebywałej pracy zbierając te wszystkie eksponaty. Zawsze gdy w jednym miejscu zostają zebrane zabytki po jakieś cywilizacji, myślę sobie jak wiele utraciliśmy, jak wiele cennych zabytków zostało nieodwołalnie utraconych. Z każdym kolejnym pokoleniem ludzkość robi krok naprzód, ale też traci wiele. Coś co dzisiaj wydaje się nam bez znaczenia, dla przyszłych badaczy może mieć kolosalne znaczenie, by mogli zrozumieć nas sposób myślenia i postrzegania świata.
W takich chwilach myślę, jak wiele zostanie po nas, po naszym codziennym życiu i zdobyczach naszej cywilizacji.
Profesor machnął dłonią w powietrzu:
- Ech… nostalgiczne myśli mnie ostatnio nachodzą. Zapomnijcie o ględzeniu starca. Nie czas na smutki. Trzeba się radować, bo Bóg wie kiedy was znowu zobaczę. Chodźmy ii napijmy się za spotkanie.




Gdy wernisaż się skończył, profesor Smith zaprosił swych przyjaciół na kolację. Miejscem spotkania była słynna w całym Londynie, Museum Tavern. Było to miejsce, często odwiedzane przez wizytujących British Museum oraz popularna kawiarnia artystów i intelektualistów. To tutaj przesiadywali członkowie grupy Bloomsbury z Virginią Woolf na czele. Dzisiejszego wieczoru nie było jednak żadnego z członków grupy. Za to przy wielu stolikach można było zobaczyć gości zakończonego właśnie wernisażu.
Pod ścianą po lewej stronie przy jednym stoliku siedzieli Bernard Shaw i gwiazda West Endu, Tallulah Bankhead. Lekko podpity Shaw wyraźnie zalecał się do aktorki, ale ta pozostawała głucha na jego zaloty. Spoglądała tylko co kilka chwil w stronę wejścia i beznamiętnie paliła papierosa za papierosem.

Profesor wybrał stolik po drugiej stronie lokalu. Dokonał zamówienia i z wielkim zainteresowaniem zaczął wypytywać o życie swych dawno niewidzianych przyjaciół.
Gdy kolacja dobiegła końca, Smith oparł się i złapał się za kieszonki swej kamizelki. Uśmiechnął się szeroko i rzekł:
- Proste przyjemności są jednak esencją życia. Doprawdy nie ma na świecie nic bardziej przyjemnego i uszczęśliwiającego człowieka niż kolacja w gronie serdecznych przyjaciół. Jeszcze raz dziękuję wam wszystkim za przybycie i korzystając z okazji, że jesteście w mieście, chciałbym was serdecznie zaprosić na mój wykład. Odbędzie się on w najbliższą środę w Imperial Institute w Kensington. Mam nadzieję, że nie odmówicie tej przyjemności staremu człowiekowi i zaszczycicie mnie swoją obecnością.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.

Ostatnio edytowane przez brody : 19-01-2017 o 23:34.
brody jest offline