Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2017, 12:46   #24
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Zinbi ponownie zajęła się wysysaniem słodkich soków z trawki, gdy kazano jej udawać kłótnię z jedną z wąskodupnych. Gnomka nie do końca pojmowała dlaczego… i po co udawać, skoro można się kłócić się na poważnie… więcej przy tym zabawy no i… mniej zachodu z „grą” aktorską.
Druidka podeszła więc do zadania bardzo pragmatycznie i włożyła całe swoje serce by zgnoić i wymieszać z błotem długonogą lalusie ze szpadą u pasa. Wprawdzie zielonowłosa nigdy nie była w mieście… ba, nigdy nawet nie trafiła na wieś, ale słowniczek i wyobraźnie miała nader bogato rozwiniętą i nawet taki mieszczuch jak Lyre nie mogła poradzić sobie z potokiem szlamu jaki wylała na nią drobniutka kobietka.
Ktokolwiek nauczył dzikuskę takich sentencji, nie należał do miłych osób…

Gdy ork zaczął nawiewać, Puchaty puścił ogon Szarego, którego aktualnie masakrował, podporządkowując swojej woli i postanowił ruszyć w pościg…
Ponieważ misia jakiś tam plan nie obchodził, miś chciał zabijać…
Zinbi drapała się po głowie obserwując wierzgającą i piszczącą szamanką, którą postanowił porwać exjeniec. Nie zamierzała się jednak wtrącać… w końcu taki był plan nie?
Niedźwiedź daleko nie odbiegł, bo zorientował się, że nie ma za sobą wsparcia starszej siostry… a w pysku nie czuje znajomego smaku kwasu. Usiadł więc na zadzie i przyglądał się odbiegającemu dryblasowi, który rzucił Silke w krzaki, gdyż nie za bardzo dawał sobie rady z tak energicznym „pakunkiem”.

No i w końcu ruszyli. Nie w tym kierunku w którym powinni. Wszyscy jednak zdawali się wiedzieć co robią, więc Zinbi nie oponowała i po prostu szła za krasnoludami, od czasu do czasu pociągając z flaszki siarczystego łyka whisky. Wilk szedł obok, po jej prawicy, wyglądał na smutnego i zrezygnowanego. Gnomka głaskała go od czasu do czasu, ale machał tylko smętnie „wyplutym” ogonem.
Druidce było szczerze żal zwierzęcia, a może budziły się w niej matczyne instynkty? Mógł być to też kac, więc po prostu piła więcej, nie pozwalając niedźwiadkowi znęcać się nad Szarym, który ewidentnie był daleko w tyle za Puchatym jeśli chodzi o rozwój emocjonalny.

Pod koniec ich wycieczki, wesoły i brykający miś, zaczął mieć powoli dość przebierania łapami. Co raz częściej się pokładając i manifestując długimi rykami i pomrukiwaniami, że chce spać…
Zielonowłosa robiła co mogła, by zachęcić braciszka do marszu. Dawała mu jagódki, plasterki suszonej ryby, czy po prostu drapała po pleckach. Puchaty bardzo się starał ale co raz częściej potykał się o własne członki, wtedy też siadał i głośno płakał… zawodził tak bardzo, że smutny nastrój udzielał się i tak już dość deprysyjnemu wilkowi, który dołączał się do płaczu długimi wyciami.
Zinbi człowiekowi czy innemu humanoidowi dawno spuściła by wpiernicz… ale zwierzęta kochała i rozumiała ich potrzeby bardziej od potrzeb człekokształtnych. Wzięła swą dwójkę na prowizoryczną smycz z liny i narzekała razem z nimi, dodając im otuchy.

Grupa partyzantów zaczynała mieć dość do tego stopnia, że jeszcze chwila albo popełniliby zbiorowe samobójstwo, albo trójka maruderów wyjących jak stare banshee na bagnach skończyłaby na rożnie.
Na szczęście i dla jednych i drugich, na ich drodze pojawiła się wieża… Cel wędrówki.
Można było odpocząć.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 17-01-2017 o 14:06.
sunellica jest offline