Moirze nie trzeba było dwa razy powtarzać. Z ulgą usiadła na jakimś głazie, ściągnęła buty i zaczęła masować sobie stopy. Ach, gdyby nadal miała Ganimedesa... Jednak przy całym jej afekcie do mężowego rumaka Moira rozumiała, że szanse odzyskania go były marne... a i ona nie była na tyle sentymentalna by ryzykować życie dla - bądź co bądź tylko - konia i pchać się do okupowanego przez orki Nesme.
Póki co rozłożyła posłanie na kamieniach by trochę przeschło i zaczęła przysłuchiwać się prowadzonym rozmowom. Miała nadzieję, że harfiarz znów ugotuje obiad.
I że nie wprowadził ich w pułapkę. |