- A proszę, proszę Jędrzeju. - Rysiek polał i Golarze ze swojej buteleczki.
Łyknął jeszcze trochę i coś obliczył w głowie. Akurat powinna styknąć dawka. Jak znajdzie powinien zaopatrzyć się w małpki - odliczanie porcji z połówki było wkurwiające, szczególnie jak i inni dołączali do picia.
-
Jakieś 35 lat temu, było wielkie bum na emigrację. Nasze pożal się Boże europejskie władze do społu z Pindosami postanowili wykończyć Kadafiego. To był taki zamordystyczny watażka, ale... ale nie będę was zanudzał. Ogólnie to zrobił się burdel na styku Afryki i Europy w tamtym czasie i nie wiadomo kto był ciapatym gnojem, kto cywilem uciekającym przed wojną, a kto wysadzającym się w powietrze pojebem. I takich się trafiła cała masa i o dziwo pomimo że sąsiadowali z państwem Żydów, których nienawidzili, to prawie nikt tam się nie wysadzał. Wiecie czemu? Bo pewien łebski właściciel zajazdu jak mu się muslin przed knajpą wysadził to wybiegł z wiadrem krwi z zarżniętego wieprzka i polał tym po ulicy. Tak. Potem wszędzie w kraju Żydki porozstawiali sobie słoje i beczki ze świńską juchą i tłuszczem. Jak tylko przyjechał Ahmed i się detonował to to co z niego zostało polewano wieprznym płynem i chuj. Zamiast dziewic diabeł w piekle czekał na cwaniaka. - gawędził sobie Rysiek dolewając towarzyszom klina -
Tak tak... Żydki to bardzo sprytna nacja. Jak jesteś im wróg to obedrą cię z ostatniego grosza i ostatniej koszuli. Jak jesteś ich przyjaciel to wszystko załatwią i zawsze pomogą.
Pan Ryszard był wyjątkowo rad, że poranek zaczął się bardzo miło - od gorzałki, śniadania i jego wykładów światopoglądowo-historycznych. Również temat
radzenia sobie z kebabami był bardzo ciekawy, choć złożony i wiedział, że raczej nie zdoła tego porządnie przedstawić swoim młodym towarzyszom. Nie było na to dostatecznie dużo czasu i gorzałki.