Każda postać prowadzona ciekawie jest perełką sesji
Przerysowane coś o tym wiem.
Mój niziołek z WH zaliczał się do takich. Oczywiście w jego mniemaniu był wielkim wojownikiem, jednal stosował się do zasady uciekaj by walczyć jutro, na torturach wystarczyło, że ujżał narzędzia i albo słabł, albo śpiewał pierwszy. Na widok krwi niemal mdlał. Lecz w gębie był pełny, niestety bez pokrycia. Niestety po jednej przygodzie MG miał go już dość. Ekipa która co chwilę musiała ratować mu tyłek też
Na imie miał Mężny.