Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2017, 21:35   #20
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Dziewczyna climb d20+4 vs 13= 7 porażka, upadek
Perła climb d20 vs 13= 2 porażka, upadek
Sand climb d20-1 vs 13= 11 porażka
Taloman climb d20+6 vs 13= 8 porażka, upadek

Dziewczyna acrobatics d20+8 vs 15= 10 porażka
obrażenia 1d6 = 1

Taloman acrobatics d20+4 vs 15= 23 sukces


Widać było, że morze stawało się coraz bardziej niespokojne, jakby żywiło się nastrojami na pokładzie pirackiego statku. Rzucało już nie na żarty i z ledwością dało się utrzymać chwyt na linach. Wydawało się nawet, że spragnieni krwawej rozrywki piraci zaprzestali w większości ostrzału, jakby uznali zagrożenie za wystarczające, nawet bez ich pomocy. A może po prostu kończyły im się śmieci i nadgniła żywność...

Wpierw od olinowania odpadła wodnica, uderzając nieprzyjemnie w deski pokładu. W ostatnim momencie, wykorzystując swoją wrodzoną gibkość, chciała jeszcze w locie przyjąć optymalną pozycję, ale wyszło to słabo. Na szczęście obrażenia nie były chyba poważne.

Potem poddać musiała się syrena, w jej przypadku na szczęście oznaczało to zeskoczenie na bliski jej nadal pokład.

Jakimś cudem, zapewne złośliwym zrządzaniem losu, w olinowaniu na przyzwoitej wysokości nadal utrzymywał się czarodziej, w plątaninie lin i ogólnym zamieszaniu nie można było być do końca pewnym, ale wydawało się, że znikał i pojawiał się trochę wyżej.

Pan Plugg percepcja d20+2 vs 10 = 3 porażka


Wszyscy jednak zamarli, gdy dosięgający już niemal bocianiego gniazda, wysoko, wysoko nad nimi hobgoblin nagle odpadł od liny. Runął w dół wywołując wśród hardych piratów falę szczerego przejęcia. To znaczy bluzgów. W ostatnim momencie, lecąc już niemal ku zatraceniu, złapał się jednak jednej z pobliskich lin. Zaprawdę, wszyscy bogowie musieli tego dnia nad nim czuwać.

I wtedy rozbrzmiały wściekłe bluzgi pierwszego mata.
- Banda żałosnych, nieprzydatnych śmieci!!! Złazić mi tu! Ino raz! Przyprowadźcie ich do mnie! - rzucił dodatkowo do uzbrojonych piratów wokół siebie.

Widać było, że barwne, efektowne i ryzykowne wyczyny czwórki nowych na pokładzie spodobały się załodze, była wyraźnie pobudzona i zadowolona z widowiska.

+1 do wszystkich testów społecznych z prostymi marynarzami do końca dnia


Choć nie brakowało też twarzy, na których malowała się złowroga, ponura satysfakcja, jakby już czuli, co zaraz nastąpi.

Nowych ustawiono naprzeciwko pierwszego mata i jego złotozębnego pomocnika, bosmana, którego mieli już okazję poznać pod pokładem.
Pan Plugg, pierwszy mat Goryczy, zaklaskał w dłonie. Głucho i ze śmiertelnie poważna miną, w złowróżbnej parodii aplauzu. Załoga momentalnie zamilkła.
- Scourge! - rzucił do bosmana. - Przypomnij proszę, co poleciłem tym marynarzom zrobić.
- Aye, sir! Mieli wdrapać się na maszt, najszybciej, jak to jest możliwe!
- Tak, faktycznie... chyba masz racje -
pierwszy mat teatralnym gestem dotknął podbródka, jakby wspominał z namysłem tamtą niezbyt odległą chwilę. Ktoś w tłumie za nim czknął, jakby nie wytrzymując napięcia.
- Czy wspominałem wtedy cokolwiek o rzucaniu na moim pokładzie czarów, demolowaniu statku kapitana Harrigana lub narażaniu moich cennych, sprowadzonych z takim trudem załogantów na śmierć i okaleczenie?
- Arr, sir, nie wydaje mi się, obawiam się, że wielu z tych marynarzy nie wykonało odpowiednio powierzonych im obowiązków.
- W rzeczy samej! -
orzekł pierwszy mat. - Skrajna niesubordynacja! Do tego uzupełniona sporą szczyptą złej woli!
- Ty i ty! -
wskazał Błękitną Perłę i Dziewczynę Rybę - Scourge, zanotuj po trzy uderzenia batem dla każdej z tych... istot. Wykonane zgodnie ze zwyczajem w Krwawą Godzinę. Teraz nie mamy czasu, przyda nam się każdy nawet najbardziej żałosny majtek.

Spojrzał też, na czarodzieja, ale wyraźnie nie był pewny, czy naprawdę zobaczył to, co mu się wydawało i czy warte to było zachodu, więc w końcu tylko machnął ręką. Widać było, że sytuacja na morzu wymagała, by załoga wreszcie w pełni zajęła swoje stanowiska, toteż czuć było w powietrzu nastrój pośpiechu. Pierwszy mat omiótł wzrokiem trójkę poza hobgoblinem.

Losowa postać d3=2


I szybko wskazał Błękitną Perłę.
- Na szczęście dla ciebie, moja ty nieprzydatna na pokładzie rybko, mamy jedno wolne miejsce dla kuchcika. Może stary Ambrose Rybieflaki, znajdzie dla ciebie jakieś zastosowanie! A teraz do roboty! Besmara jest niespokojna, niechże Gorycz zazna dzisiaj choć najmniejszej szkody przez niedopatrzenie którego z was, a wyląduje wieczorem pod masztem razem z tymi kobietami! - ogłosił załodze, wskazując morskie istoty.

***

Talomana, który nieoficjalnie wygrał zawody, od razu zagoniono do roboty, wpuszczając go na żagle rozbujanej na falach jednostki. Na szczęście bez latających wszędzie pocisków, rzygających kwasem konkurentów i przesadnego pośpiechu pracowało się trochę bezpieczniej.

Taloman Climb d20+6 vs 10 = 21 sukces
Taloman Dexterity/profession sailor d20+ 7 vs 10 = 24 sukces


W czasie pracy co jakiś czas spotykał się z innymi członkami załogi pracującymi na żaglach, jednak większość schodziła mu z drogi, jakby mogli zarazić się jego "nowością" na pokładzie. Tylko pewna niziołcza dama o brązowych włosach i hardym spojrzeniu zdawała się nim trochę zainteresowana, ciągle pracowała jednak pod nadzorem Plugga więc nie było okazji, by zagadać.


Błękitną Perłę zaprowadzono zaś do kambuzy i o mało co nie przypłaciłaby już pierwszych momentów tam życiem. Pomieszczenie może i pierwotnie było przestronne, ale obecnie dosłownie wszędzie chybotały się ogromne góry najróżniejszych przedmiotów, z czego utensylia kuchenne wydawały się jedynie ich nieznaczną częścią. Gdy tylko otworzyła drzwi taka góra śmieci zwaliła się z głośnym łoskotem w jej stronę i syrena tylko z trudem uniknęła uderzenia leżącego na niej... nocnika? Poza dużymi stołami do przyrządzania posiłków do których ledwo dało się dopchnąć, były tam jeszcze kury. Pełno biegających wolno po podłodze i skaczących po stołach kur. A na samym końcu pomieszczenia, na zydlu siedział sam Ambrose.


W dłoni ściskał pustą już niemal butle rumu. Rozbiegane oczy świadczyły o tym, iż opróżnił ją całą dość niedawno. Zamamrotał coś pod nosem wskazując swoją nową pomocniczkę, najwyraźniej nawet nie zdziwił się, że zamiast nogi ma ogon, być może wziął to za zwidy spowodowane dużą ilością trunku. Perła nic z tego jego bełkotu nie zrozumiała. Postarała się wsłuchać uważniej wychwytując ze słów w końcu coś jak:
-Fjdzisz fffapatshh rb...
Na szczęście pijanemu kucharzowi udało się też unieść rękę, którą wskazał sieci łowieckie... niemal zupełnie przysypane hałdą śmieci. Syrena mogła w sumie próbować złapać ryby bez sieci, nurkując w oceanie, jednak wiązało się z tym sporo wątpliwości. Ktoś mógł odebrać to jako próbę ucieczki, przypadkiem mogły się tam kręcić groźne morskie kreatury, mogła też po prostu nie być w stanie w ten sposób uchwycić w dłonie i przetransportować na górę ilości wystarczającej do stworzenia dania dla wielu załogantów. Sieć póki co wydawała się pewniejszym wyborem.

Perła profession fisherman/survival d20 vs 10 = 4 porażka


Pozostałej dwójce trafił się typowy obowiązek na pokładzie statku. Szorowanie pokładu. A że czynność ta wymagała nie tylko zwykłego mycia desek, ale też zszorowywania brudu za pomocą specjalnych kamieni ściernych to namęczyli się przy niej jak nigdy. A nie był to przecież jedyny wysiłek i stres tego dnia, szalony wyścig do bocianiego gniazda też kosztował swoje. Już po paru godzinach nadgarstki i kolana bolały ich tak, że wydawało im się, że padną i już nie wstaną. Podczas całego tego dnia bosman Scourge dbał o to, by sprzątali po przeciwnych stronach pokładu, jakby nie chciał nowym dać możliwości odczucia bezpieczeństwa we własnym gronie.

Dziewczyna str or con check d20+2 vs 10 = 9 porażka
Sand str or con check d20+3 vs 10= 18 sukces
Dziewczyna Ryba status fatigued


Wszyscy nowi mieli świadomość, że tego dnia obserwowani byli wyjątkowo czujnie i praktycznie nawet na moment nie spuszczano ich z oczu. W pobliżu zawsze kręciła się co najmniej jedna zakazana gęba z bronią, a ci mniej groźni wyglądali jakby niespecjalnie chcieli mieć coś z nimi do czynienia. Cóż, mogli mieć nadzieje, że z czasem to minie, a tymczasem obserwowali i uczyli się.

+100 pd dla Talomana i Sanda za udane wykonanie zadań powierzonych pierwszego dnia


***

Wieczorem spędzono ich wszystkich na pokład, gdzie zebrała się też reszta załogi, w iście świątecznym nastroju. Był tam też kapitan, Pan Plugg i inni oficerowie, których wcześniej nie widzieli. Łącznie niemal trzydzieści osób.

Spod pokładu sprowadzono jakiegoś pobitego biedaka skutego kajdanami. Pan Plugg przemówił:
- Oto i Krwawa Godzina! Wszyscy znamy zasady. Kto kradnie ze składu kwatermistrza kradnie od samego kapitana!
Tłum zawrzał.
- Kto zaś kradnie od kapitana umrze przeciągnięty pod kilem!!!
Rozległy się wiwaty. Więźnia podprowadzono do oficerów, a ten nagle, nie wiadomo w jaki sposób wyrwał się, wyciągając zza pazuchy sztylet i rzucając się na kapitana. Jeden z oficerów, starszy mężczyzna w spiczastym kapeluszu momentalnie wyszeptał krótkie zaklęcie, powodując, że zamachowiec zastygł w miejscu, niczym sparaliżowany. Kapitan zarechotał.
- Pepp, zostaw, daj mu spróbować

Zaklęcie zostało zdjęte, a nieszczęśnik momentalnie wyskoczył do przodu celując w serce tyrana. Niewielu widziało co naprawdę się stało. Jedno mrugnięcie oka później przed kapitanem leżał kulący się człowiek pozbawiony ręki. Oderwaną kończynę, nadal z dłonią zaciśniętą na nożu trzymał kapitan rechocząc z okrucieństwem. Chwilę później pod kadłubem przewleczono linę i przywiązano do niej wijącego się już ledwo kalekę. Dużo długich chwil później wyłonił się po drugiej stronie z wody. Gdy wciągnięto jego ciało na pokład zostało z niego już naprawdę niewiele. Ostre muszle skorupiaków porastające dolną część morskiego kadłuba zostawiły jedynie ciężką do rozpoznania papkę. Ciało wrzucono z odrazą z powrotem do wody.

Potem przyszedł czas na kary chłosty za różne drobniejsze przewinienia na statku i jasnym było, że dotyczyć to będzie też porannych wybryków dwójki nowych kobiet. Wyglądało na to, że był to stały punkt programu. Tego dnia dostało się jednak najpierw innej oryginalnej postaci. Pod masztem postawiono bowiem gnoma o szlachetnej fizjonomii, noszącego na sobie resztki drogiego odzienia, które obecnie rwane były w strzępy razami bicza. Zdecydowanie nie wyglądał jakby zamustrował się na Gorycz dobrowolnie.



Nieszczęśnik zemdlał jeszcze przed ostatnim ciosem, co spowodowało, że na twarzy spoconego od wysiłku Scourge'a, który zdawał się dyżurnym katem, wykwitł szeroki uśmiech chorej satysfakcji.

Następnie wskazał biczem Błękitną Perłę i Dziewczynę Rybę, z radością, jakby zapraszał je do tańca. W tłumie rozległy się złośliwe wiwaty, szemranym tonem wymieniano zakłady, dotyczące tego czy "morskie wiedźmy" wytrzymają do końca, a jeśli nie to po którym ciosie zemdleją.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 20-01-2017 o 21:42.
Tadeus jest offline