Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2017, 21:58   #264
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację


William Praudmoore wychylił się przez okno i wskazał palcem na stojący pod blokiem samochód i odezwał się:
- O ten, ten tu mogę dać. - a karzeł łypnął złym okiem, a nagle tuż przy palcu Holiłuda przeleciał fortepian, w którym był uśmiechnięty, acz zdechły, jeleń. Dosłownie padlina, że aż zaśmiardło. Fortepian rozstrzał się o trotuar. Z najwyższą ostrożnością Praudmoore spojrzał na góry, ale nic tam nie zobaczył nadzwyczajnego - ktokolwiek zrzucił fortepian to najwyraźniej nie miał więcej padliny w domu. W momencie, gdy jego wzrok ponownie skierował się na dół to spostrzegł, że auta już nie było. Opierdolili razem z padliną jelenia - ostał się jedynie zniszczony fortepian. Przybysz z Zasranych Stanów wówczas odwrócił się do pokoju, ale ten został całkowicie przemeblowany.


Ajej siedział półprzytomny, acz nieruchomy, na fotelu dentystycznym. Jego czaszka była otwarta brzytwą, a karzeł borował mu coś w mózgu. Czarny student robił za murzyna przy tym procederze. William Praudmoore zareagował tak jakby zareagowała każda normalna osoba po wielokrotnych podróżach w czasie, przestrzeni i piątym wymiarze...

[media]http://www.youtube.com/watch?v=NzlG28B-R8Y[/media]

... krzyknął:
- Co do chuja pana?! - murzyn odwrócił się do niego i wskazał palcem, żeby zachował ciszę. Holiłud już miał klamkę wyjmować, gdy Ajej odezwał się:
- Wszystko gra. Czuję się lepiej. - jego odpowiedź była jakby mechaniczna, jakby to był jakiś cholerny twór Molocha. Jedyna pozostająca przy zdrowych zmysłach osoba w tym pomieszczeniu - znaczy Holiłud jeżeli można tak o nim powiedzieć - przyjrzała się wszystkich procedurom i nic tu nie wyglądało na dzialanie Molocha. Żadnych implantów, żadnych innych wstawek biomechanicznych, a te całe wiercenie w mózgu to właściwie niewiadomo było czemu służy, bo zaraz wsadzano plomby. Po wszystkim głowa Ajeja została zamknięta i nasmarowana jakąś podejrzaną maścią nałożoną na banknot dwustuzłotowy. Później karzeł obandażował głowę Ajeja w ten sposób, że jedynie została dziura na oczy, na nos i taka mała na usta, że wystarczy do picia wódki z butelki, ale nie do jedzenia hotdoga.

Wtem Holiłud zwrócił uwagę:
- Ja pierdolę! Przecież miał w bebechach ranę od noża! - jak najbardziej z tamtego miejsca krew nadal leciała. Te całe leczenie to było gówno warte.
- Eee... - powiedział karzeł drapiąc się po głowie lateksową rękawiczką (to ciężkie, bo taka rzecz nie ma ostrych krawędzi) - Pojebało mi się. Ale już naprawiam! - po czym sięgnął pod fotel, wyciągnął zwitek dwustuzłotówek (będzie z 20.000 zł) i przyłożył do rany.

Po godzinie medytacji Ajej był całkiem poskładany i na nogach. Nawet kamienie czekały z niecierpliwością na następne, fascynujące ruchy tej dwójki przebojowych osób. No i mieli ze sobą czarnego studenta - choć oczywiście jak chcieli go porzucić jako murzyna od dentysty to ich wybór. Przynajmniej ma fach w ręku. Choć z tego karła to taki dentysta jak z koziej dupy trąba. Kto to widział, żeby borować w mózgu!

Ajej zyskuje nowego pałera! W stanie upojenia alkoholowego może o czymś kompletnie zapomnieć, a wtedy i to coś o nim zapomni.
 
Anonim jest offline