Chciałem zamieścić tu fragment z "Jean Flori- Rycerstwo w średniowiecznej Francji" Rozdział II podpunkt 5. Ewolucja taktyki.
Niestety nie mam zgody autora więc niewiem jak tu jest ze zgodnością prawną, tu proszę o pomoc moderatorów. Jeżeli jest to sprzeczne prawnie. Proszę o usunięcie.
Epizod ten, co prawda bardzo wczesny, obrazuje atuty i słabości rycerstwa. Ujawnią się one jeszcze wyraźniej podczas wojny stuletniej. Bitwy pod Crecy ( 1345 ) i pod Poitiers ( 1354 ) istotnie ukazują ograniczenia potęgi rycerstwa francuskiego, nieco zastygłego w swych zasadach, a zabiegającego przede wszystkim o popisy zręczności przez impetyczne i źle przygotowane szarże.
Tendencja ta nie jest niczym nowym. Widać ją już podczas wypraw krzyżowych, kiedy ludzie z Zachodu nauczyli się, że rzadko kiedy można wygrać bitwę wyłącznie dzięki szarży; piechota i łucznicy muszą szarżę przygotować i utworzyć dla kawalerii szaniec obronny. Wielki mistrz templariuszy, Gerard de Ridefort, przepojony ideałami nadrzędności rycerstwa, nie docenił tej taktyki, przypisując zbyt wielkie znaczenie rycerzom, a lekceważąc piechotę i łuczników. Wynikło z tego kilka klęsk, dopełnionych rzezią pod Hattin ( 1118 ) .
Podczas pierwszej wyprawy Ludwika IX Świętego w 1250 roku także i Robert d'Artois rzucił się w jedną z tych nieprzemyślanych szarż, które doprowadziły jego rycerzy w samo serce miasta Al-mansury, gdzie się rozproszyli, by grabić dobytek wroga, i zostali wyrżnięci w walkach ulicznych, w których rycerstwo już nie miało przewagi. Jak się wydaje, pod Crecy znowu zapomniano o tych złowieszczych przykładach. Podczas gdy król Anglii Edward III rozstawia swych łuczników i rozkazuje swym rycerzom osłaniać natarcie piechurów, rycerstwo francuskie, niecierpliwe walki pomimo znużenia długą drogą, bez żenady spycha na bok genueńskich łuczników, ledwie zaczęli strzelać, i rusza na zwarty szyk Anglików, wśród których łucznicy walijscy dokonują cudów. Kolejne ponawiane szarże nie odnoszą większego skutku; prowadzi to do klęski, Pod Poitiers powtarza się ten sam scenariusz: konie jeszcze gorzej niż ludzie wytrzymują strzały z wielkich łuków walijskich. Francuscy rycerze zgadzają się walczyć pieszo, nie udaje im się jednak uniknąć klęski. W 1415 roku pod Azincourt francuscy rycerze tak bardzo się boją angielskich łuczników, że pod białe zbroje założyli koszulki z kółek kolczugi, nowe pancerze ze sztywnych, połączonych ze sobą elementów, zasłaniające pierś, głowę, ramiona. Ta podwójna, pełna skorupa z wypolerowanej stali sprawia, że tarcza okazuje się bezużyteczna, i znacznie powiększa bezpieczeństwo rycerza kosztem jego możliwości poruszania. W tej samej epoce pojawia się jeszcze inna nowość: unieruchomienie pancerza, pozwalające zharmonizować z pancerzem długą włócznię trzymaną w stałej pozycji, co odciąża ramię wojownika. Bardziej niż kiedykolwiek włócznia, rycerz i koń stanowią jedną żelazną masę, mającą wedrzeć się w linie nieprzyjaciela. Jednakże pod Azincourt szarża francuskich rycerzy nie zdołała rozpędzić piechurów wroga. Wręcz przeciwnie, to piechurzy rzucili się na rycerzy, skrępowanych w swej zbroi i poruszających się wolniej z powodu przemęczenia koni.
__________________ "Życie zaczyna się po śmierci"
"Vivant omnes virgines
Faciles, formosae" |