Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2017, 21:50   #16
sickboi
 
sickboi's Avatar
 
Reputacja: 1 sickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwu
Kamienna twarz wpatrywała się w Jubę gładkimi, pozbawionymi źrenic, oczami. Jej skronie i policzki poznaczone był licznymi rysami oraz bruzdami, powstałymi przez dziesiątki, a może nawet i setki lat istnienia. Najwyraźniejszym z ubytków był jednak ułamany koniuszek spiczastej bródki. Bynajmniej, niewolnik nie przybył podziwiać dzieła dawno zapomnianego rzemieślnika, jego cel był dużo bardziej prozaiczny. Nie była to bowiem zwykła rzeźba, jakich pełno w mieście. Z jej szeroko rozwartych ust lała się chłodna i krystalicznie czysta woda. Tuż pod kamienną twarzą znajdował się półokrągły zbiornik, o który właśnie opierał się Juba.

-Nie gap się tak. Nie wyglądasz wcale lepiej- burknął niewyraźnie niewolnik do rzeźby, położył dłoń na jej głowie i nachylił się. Ciężko mu było dokładnie się przejrzeć w falującej i kotłującej się tafli. Jego ciemna, numidyjska, twarz rozmywała się i zniekształcała. Mimo to dostrzegł puchnącą coraz szybciej, i rozciętą, wargę oraz nabrzmiały łuk brwiowy. Cóż, bójka zawsze mogła skończyć się gorzej, szczególnie gdy w ruch poszły noże. Juba miał to nieszczęście, że nie zdążył wybrnąć z tłumu nim zaczęło się mordobicie. Co gorsza, znajdował się akurat w samym jego centrum. Nim zdołał się wydostać spadła na niego kilka celnych ciosów. Oczywiście sam nie pozostał dłużny, ale marne to było pocieszenie. Tym bardziej, że w całym zamieszaniu zgubił gdzieś swojego pana, Marka Crastinusa i jego towarzyszy. Jedynym pocieszeniem był fakt, że pamiętam imię owej Rzymianki, do której wszyscy się udali. Cecylia Metella.

Juba pochylił się jeszcze niżej, zaczerpnął wody w dłonie i oblał twarz, złorzecząc i wzywając wszystkich możliwych bogów. Opuchnięte miejsca bolały, jakby ktoś jednocześnie wbijał w nie tysiące cienkich szpilek. Niewolnik wsadził pod wartki strumień całą głowę licząc na to, że chłód zmniejszy nieco obrzęk i powstrzyma ból. Rzeczywiście po kilku chwilach poczuł się jakby lepiej, więc odstąpił od fontanny. Jako, że znajdował się gdzieś koło Targu Rybnego, musiał ponownie wrócić na Forum był stamtąd wspiąć się na Palatyn. Zajęło mu to chwilę, ale z całych poszukiwań był to z pewnością prostszy etap. Teraz on, ciemnoskóry niewolnik należący do plebejusza, musiał znaleźć kogoś życzliwego w najbogatszej dzielnicy Rzymu. Wiedział, że nie było sensu pytać mijanych zarządców domów, czy greckich nauczycieli. Ci, nawet będąc własnością rzymskich patrycjuszy, uważali się za lepszych od innych zniewolonych. Podobna opinia panowała wśród większości służby domowej. Długo zajęło więc Jubie szukanie pomocy, ale gdy wreszcie dowiedział się, gdzie mieszka Cecylia Metella i dotarł na miejsce, czekała na niego niemiła niespodzianka. Pilnujący wejścia strażnicy za nic nie chcieli go wpuścić, czemu trudno się dziwić, i nie byli skorzy do odpowiedzenia na żadne z pytań Numidyjczyka. W końcu zniechęcony Juba przysiadł nieopodal w cieniu pod murem i zapadł w płytki sen.

Tymczasem jego pan, Marek Crastinus, z kwaśną miną spoglądał na wschodni przepych panujący w domu rzymskiej kobiety ze szlachetnego domu. Z drugiej strony była to w pewnym sensie podróż do przeszłości. Rzymianinowi z miejsca przypomniał się dom pewnej popularnej greckiej hetery, do którego wtargnął wraz z towarzyszami, podczas plądrowania Aten. Zresztą kilkukrotnie natknął się na rzeźbę, czy naczynia, wyglądające dziwnie znajomo. A może to było tylko złudzenie? Lub kopia? Marcus nie zastanawiał się nad tym długo. Nie wiele go to w gruncie rzeczy obchodziło. Dużo więcej uwagi poświęcił za to samej Cecylii Metelii, gdy już znaleźli się w atrium.

Gospodyni wydawała się pochodzić z całkiem innego świata. Bliżej jej było do żony jakiegoś wschodniego władcy, niż rzymskiej matrony. Ogromna ilość biżuterii, ostra woń jakiegoś dziwnego pachnidła i misternie ułożone włosy. Sam stół, przy którym kobieta przyjęła gości musiał kosztować fortunę. Crastinus z pewnością nie pozwoliłby na taką ekstrawagancję w swoim domu. Brakowało tylko półnagich tancerek i tancerzy! Zgodnie jednak z tym co postanowił i zresztą przysiąg Cyceronowi, nie wypowiedział ani słowa na temat obyczajów panujących w domu Cecylii Metelli. Za to co innego przykuło jego uwagę, gdy słuchał rozmowy między Cyceronem, a arystokratką.

-Wybacz czcigodna pani, pytanie zwykłego plebejusza, ale dziwi mnie pewna sprawa. Dlaczego właściwie ów Roscjusz przebywa u Ciebie i jak długo już tu jest? Z tego co powiedział drogi Cyceron posiada on spory majątek Amerii. Dobry gospodarz powinien doglądać swoich włości, a przynajmniej wiedzieć co się na nich dziej. Tymczasem mówisz, szlachetna Metello, że twój gość zaszył się tutaj, niczym zając w norze. Co w takim razie z jego posiadłościami? Opuścił je, czy też pozostawił w opiece komuś z rodziny?-
 
sickboi jest offline