Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2017, 22:21   #7
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Na samym początku Lily przedstawiła się jako osoba dość gadatliwa, choć raczej w złym tego słowa znaczeniu. W swej upartości gotowa była kłócić się dalej z topielcem tylko po to, by mieć satysfakcję z tego, że nie prycha, nie cmoka i nie galopuje jej pod nosem. Irytowałoby to ją niemiłosiernie, bo ileż coś takiego można znosić?
W zasadzie to od czasu bycia jeszcze nastolatką niewiele się zmieniła pod względem swej upartości. Była w stanie uchwycić się jednej opinii i bronić jej ze wszystkich swych sił jeśli uważała, że była słuszna. To samo działo się, kiedy chciała osiągnąć swój cel. Dążyła do niego, póki nie zdarła sobie skóry na łokciach i kolanach. Dla Ristoffa był to niemały orzech do zgryzienia, ponieważ oboje, z uwagi na różnice zdań, pokłócili się niejeden raz. Oczywiście zawsze kończyły się one słowami “tak, mistrzu” padające z ust dziewczyny.
Lily była gadatliwa, to prawda, ale teraz siedziała tak cicho, że ktoś mógłby zachodzić sobie głowę czy przypadkiem nie odeszła w zaświaty z powodu zimna. Stukała ciężarkiem włóczni w deski pod swoimi stopami za pomocą jednej ręki, a drugą czesała białą czuprynę, której część zaplotła w warkocz spływający na klatkę piersiową. Wyglądała na zamyśloną… i tak w istocie było.
Zdawała sobie sprawę, że nie postąpiła zbyt właściwie z rycerzem, ale taka już była, najpierw robiła, a potem myślała. Bardziej rozważała sprawę Ristoffa, jej dawnego nauczyciela. Jeśli zacznie rzucać zaklęcia, a nawet jeśli w ogóle pozna jej imię, to szybko powiąże koniec z końcem. W końcu zna ją całkiem nieźle. Nie mogła się z tym wiecznie ukrywać, no nie? Choć w slumsach dało się robić to w nieskończoność. Ostatecznie doszła do wniosku, iż po prostu będzie wyglądać jak jakiś mag, ale niekoniecznie da się od razu rozpoznać.
Najwyżej powie mu co i jak, kiedy nadejdzie odpowiedni moment.
Sprawdziła klamry na swoich wysokich butach i karwaszach upewniając się, że są ciasno zapięte. To samo zrobiła z dwoma pasami przechodzącymi jej przez klatkę piersiową i biodra, ściskając cienki pancerz wykonany ze skóry. Stuknęła się drzewcem broni w jeden z naramienników i uśmiechnęła się lekko sama do siebie. Wszystko było na swoim miejscu.
Nikt nie widział jej uśmiechu z powodu kaptura narzuconego na głowę, ale to może i lepiej. Był on niewielki, ale drapieżny, niebezpieczny. Cokolwiek się stało w tej placówce badawczej, to na pewno nie umknie jej uwadze. Tak samo dowie się wszystkiego, czego będzie w stanie, nawet nie pytając się o zgodę. Kto wie czy przypadkiem nie odkryli czegoś na tyle tajemniczego, by nie powinno to ujrzeć światła dnia? Być może posłuży to jej własnym celom?
Aż zachichotała z rozkoszy. Nikt nie stanie jej na drodze.
Nie jej i jej magii kinetycznej.
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]
Flamedancer jest offline