Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2017, 19:42   #28
Kawalorn
 
Kawalorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwu
Eryk, korzystając z zamieszania przy rozbijaniu obozowiska, podszedł z ociąganiem do Silke, gdy nikt nie był za blisko.
- Słuchaj, ja… ja przepraszam - zająknął się cicho. - Nie przewidziałem tamtego zagrożenia z Urgothem… Gdybym przewidział, nigdy bym do tego nie dopuścił... - zagryzł nerwowo wargi.
- Nie szkodzi. Zupełnie - Silke naprawdę nie wyglądała na przejętą czy obrażoną. - Plan był wspólny. A wyrywanie się z objęć obmierzłych amatorów mam nieźle przećwiczone… Mój ojciec prowadził karczmę w Everlund.
Eryk długo, głęboko odetchnął z ogromną ulgą.
- Dziękuję… I no właśnie, chciałem z tobą jeszcze o czymś pomówić. Może gdzieś tu usiądźmy, żebyśmy mogli porozmawiać w spokoju - zaproponował Eryk.

Gdy już usiedli, Eryk kontynuował:
- Najpierw może jedna sprawa bieżąca. Tam, gdzie znaleźliśmy ten nieszczęsny orkowy list, Louie znalazł też mapę fragmentu Srebrnego Lasu z zaznaczonym miejscem… Bo tobie chyba nikt jeszcze o tym nie mówił. W końcu ciągle coś się dzieje. A poza tym...Chciałem z tobą porozmawiać o Everlund - zaczął temat. - Nie było mnie tam, gdy miasto zostało zaatakowane. Możesz mi powiedzieć cokolwiek o tym, co działo się po upadku miasta? Albo i w trakcie walk. Słyszałaś coś o władzach? Wiadomo, czy przeżyli, czy był taki chaos, że nikt nic nie wiedział?
- Przykro mi, ale wiem niewiele więcej niż ty… Jeszcze przed atakiem wielu cywilów zaciągnęło się do hufca pomocniczego przy zebranej w okolicy Srebrnej Armii - ja też, służyłam jako sanitariuszka, chyba już wiesz - Silke niechętnie wracała do tych wspomnień, ale czuła że jest winna odpowiedź - Tak naprawdę gdy miasto padało byliśmy już w pełnym odwrocie, więc jedyne co widziałam to ognista łuna. Sama nie wiem nic o swoich bliskich.
Eryk wziął leżący obok kamień i rzucił go z wściekłością.
- Ja o swoich bliskich już się dowiedziałem… - powiedział z goryczą. Zamilkł na chwilę, po czym znów się odezwał. - Nie żyją… - mruknął. - Nie chcę wracać do tego myślami. Myślę, że powinnaś jeszcze o czymś wiedzieć… jeśli jeszcze nie wiesz. Znajomy setnik z Everlund mówił, że spora grupa uchodźców z naszego miasta ruszyła na południe, w okolice Yartaru… Nie wiem, co dalej się z nimi stało, ale jeżeli trafisz do Everlund i nie znajdziesz tam swojej rodziny… to jest jeszcze nadzieja - powiedział cicho.
W twarzy dziewczyny coś jakby drgnęło. Do tej pory była raczej wycofana i nieobecna, ale teraz zaświeciły się jej oczy gdy westchnęła - Moja rodzina… Naprawdę nie byłeś nigdy Pod czarcim kosmykiem? Może i racja że nie byłeś, bo tacy jak ty mogli spodziewać się tam niezłego łupnia… - Silke uśmiechnęła się kończąc, by Eryk nie zrozumiał jej źle.
Eryk uśmiechnął się smutno.
- Kto wie… Jeszcze przed wojną może bym tam pasował… albo może bym wrócił z kolegami oddać… - uśmiech stał się krzywy. Widocznie Eryka ukłuł jego własny żart. - Co zamierzasz, tak w ogóle? Znaleźć rodzinę? A jeżeli się uda… Myślałaś, co potem? - zapytał.
- Jakby to ująć… Jeżeli mój ojciec i jego chłopaki żyją, to prędzej oni znajdą mnie niż ja ich. To po pierwsze - dziewczyna lekko żachnęła się, zniecierpliwiona wyznaniami - Po drugie, śmierć zajrzała mi w oczy pod Yartar i wtedy zjawił się ten kruk, a z nim cała magia. Jeżeli myślałeś, że przed wojną udawały mi się takie sztuczki, to nie, tak nie było. To coś się do mnie przyczepiło i pojęcia nie mam, czego może ode mnie chcieć… Myślę że mam większe problemy niż układanie strategii - dodała niezbyt pewnie i spojrzała z ukosa na Pogwizda, który akurat zataczał kręgi nad ich głowami.
- Rozumiem… - zamyślił się Eryk. - A właściwie… to nie rozumiem. Ale chyba wolisz już zmienić temat? - dodał.
Silke odpowiedziała kiwnięciem głowy i oddaliła się w stronę obozu. Eryk przez chwilę siedział w zamyśleniu, aż poczuł, że jeszcze chwila, a zaśnie. Wstał więc i ruszył w stronę reszty grupy.
 
Kawalorn jest offline