Kaleki weteran z zadziwiającą zręcznością złapał lecącą w jego stronę monetę. W jego oku pojawił się błysk. - Ma się jesze refleks. W Piątym Reiklandzkim służyłem. Ach, stare czasy... Wóss, mówię przecie, pusty 'ył. Nic na nim ni 'yło. Już pusty tu przywlekli, habetę odpieli i poszli. Od portu przyszli, a tamoj poszli - ręką wskazał na drugi wylot uliczki, gdzieś w kierunku centrum miasta. - Trzech ro'otników z portu, po odzieniu patrząc. Aloo paroczaków od rzemieślnika jakegoś.